wybor wybor
27
BLOG

Kwestia czasu

wybor wybor Polityka Obserwuj notkę 0

Jeśli ktoś ma za dużo czasu, może minutę poświęcić na oglądanie drugiego spotu wyborczego Bronisława Komorowskiego. Widać, że sztabowcy Komorowskiego należą do zwolenników szkoły Eryka Mistewicza i stawiają na opowieść. Tym razem, po pretekstem szukania odpowiedzi na pytanie, co jest dla niego najważniejsze, kandydat PO przedstawia swe liczne przewagi w walce z ustrojem PRL-u. Nudne to jak filmy Krzysztofa Zanussiego i Andrzeja Wajdy razem wzięte. Konkluzja, że najważniejsza jest odwaga i rodzina (ta druga ze względu na kolację, a więc interesownie), pada tak nieprzekonująco, że odbiorca natychmiast zaczyna żałować, iż na oglądanie spotu minute poświęcił. Być może Eryk Mistewicz nie powiedział sztabowcom Komorowskiego, iż opowieść musi być ciekawa, nie wystarczy, że jest opowieścią.

O wiele ciekawsze są manewry Komorowskiego i jego ekipy wokół debaty. PiSowcy sprytnie wykombinowali, że skoro sprawdza się ich koalicja z SLD w TVP, to powinna się też sprawdzić w debacie i zaproponowali przedziwną formułę debaty w wykonaniu czterech kandydatów. Biorąc pod uwagę ostatnie wyczyny Waldemara Pawlaka można się łatwo domyślić, że proponowana na 13 czerwca debata w TVP następnego dnia będzie komentowana w gazetach jako "trzech na jednego".

Platformie wypracowanie kontrpropozycji w postaci debaty "jeden na jednej" w TVN 15 czerwca zajęło zadziwiająco dużo czasu. Sławomir Nowak przedstawił ją z takim entuzjazmem, że nawet średnio inteligentny gimnazjalista zorientował się, iż w strategii Komorowskiego ewentualna debata znajdowała się w planach po pierwszej turze i zaciągnięcie marszałka do studia nie będzie łatwe. Zwłaszcza, że po kolejnym wystąpieniu Komorowskiego w charakterze eksperta od eksploatacji gazów łupkowych nie mamy do czynienia tylko z kolejną gafą, ale pokazem stuprocentowej niekompetencji, pozbawionej nawet wsparcia z Wikipedii. Nic dziwnego, że PiS nie omieszkał skorzystać z okazji, aby walnąć z grubej rury i oskarżyć Komorowskiego niemal o członkostwo w zarządzie Gazpromu.

Sztab Jarosława Kaczyńskiego i on sam też wykonują budzący zaciekawienie taniec na linie. Ponieważ kolejny sondaż (zgodnie z wcześniejszymi przewidywaniami wyrażanymi już na tym blogu) okazał się korzystny dla kandydata PiS-u, on sam po raz kolejny postanowił dać sygnał, że do zasiadania pod żyrandolem wcale mu się nie spieszy. I gdy jego sztabowcy mydlą wyborcom oczy kwestia debaty, on sam przygotowuje teren pod wycofanie się rakiem z jednego z najpoważniejszych błędów, jakie popełnił w tej kampanii, bardzo mocno negując potrzebę wprowadzenia stanu klęski żywiołowej. Od zdania, że "że jeśli dojdzie do trzeciej fali powodzi, to jego ugrupowanie nie będzie się sprzeciwiało wprowadzeniu w kilku województwach stanu klęski żywiołowej" do ogłoszenia, iż sytuacja już przy drugiej fali jest klęskowa i trzeba sięgnąć po radykalne rozwiązania prawne, jest bardzo blisko.

Wyborcy to łykną, bo liczba ludzi, którzy osobiście ucierpieli, choćby przez to, że im w piwnicy zalało rower z hipermarketu za dwie stówy, jest bardzo duża. A sądząc po tym, że właśnie ludzie doświadczający tego rodzaju szkód bez zahamowań zgłaszają się po 6 tys. złotych oferowane przez Donalda Tuska powodzianom i je otrzymują, co najmniej połowa narodu będzie wietrzyć w stanie klęski żywiołowej jakieś pożytki dla siebie. Kto wobec perspektywy jakiejś nagłej kasy przejmowałby się odsuwaniem wyborów? Zwłaszcza, że przecież straszyć powodzią jeszcze przez 13 dni to żadna sztuka. "Od środy do soboty na terenie całego kraju należy spodziewać się gwałtownych burz, połączonych z deszczem i gradem - ostrzega Instytut Meteorologii i Gospodarki Wodnej. Jak mówi szef IMGW, Mieczysław Ostojski, wszystkiemu towarzyszyć będzie wysoka temperatura, nawet do 34 stopni w sobotę". W razie czego zawsze można ogłosić klęskę z powodu upałów. Ważne, żeby i wilk i owca wyszły z tego cało. Na kilka miesięcy.

wybor
O mnie wybor

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka