WYKLOP WYKLOP
303
BLOG

Mucha cierpi z powodu "syndromu Cimoszewicza"

WYKLOP WYKLOP Polityka Obserwuj notkę 2

Góralska teoria poznania mówi, że są trzy prawdy: Święta prowda, Tyż prowda i Gówno prowda, niestety w polityce najwidoczniej nie ma miejsca na żadną z nich, o czym świadczy ostatni wywiad posłanki PO Joanny Muchy, zamieszczony w  "POgłosie", a raczej dyskusja która za jego sprawą się wywiązała i która dała mi sporo do myślenia. Otóż do faktu, że w polskiej polityce nie ma zbytnio miejsca na prawdę zdążyłem się już przyzwyczaić, jednak do tej pory za tę kolej rzeczy obwiniałem tylko i wyłącznie polityków. Zastanawiając się nad tym zagadnieniem trochę dłużej, doszedłem jednak do wniosku, że to nie wina polityków, że boją się mówić to co myślą (nawet gdy jest to oczywistą oczywistością), ale całego społeczeństwa, ludzi, którzy co chwila dają sygnał politykom, że nie oczekują prawdy, tylko kłamstw i ciągłego mydlenia oczu.

Najdobitniej świadczą o tym wybory, od prezydenckich poprzez samorządowe, a kończąc na parlamentarnych. Co jakiś czas jesteśmy świadkami "karnawału kłamstw", podczas którego politycy-aktorzy odgrywają doskonale swoje role, według scenariusza pisanego przez wyborców od ponad dwudziestu lat.  W każdych wyborach partie prezentują swoje obietnice i plany, z których tylko niewielka część znajduje swoje odbicie w rzeczywistości i jest realizowana po ewentualnym sukcesie wyborczym. Politycy korzystają z faktu, że przeważająca część wyborców nie jest zainteresowana merytorycznymi poglądami, oddającymi realizm sytuacji, ale ideami, które choć na chwilę polepszą ich samopoczucie. Obniżenie podatków, obniżka cen, brak radykalnych reform, nie poruszanie trudnych kwestii to tylko przykłady takich idei. Najgorsze jest to, że większość wyborców właśnie takich postulatów oczekuje, a w rezultacie tego w czasie wyborów mamy istny maraton kłamstw zamiast prawdy, które płyną zarówno z lewej jak i z prawej strony. Co z tego, że nie uda się ich później zrealizować. Who cares. Ważne, że na tą chwilę, my politycy, spełniamy oczekiwanie swojego elektoratu, dajemy im to czego chcą. Komu się chcę czytać programy, liczą się hasła, a w tych o tematach trudnych nie ma co gadać.

Problem pojawia się jednak trochę później, gdy polityk zostaje zapytany o temat tabu lub oczywistą oczywistość i wyraża swoje zdanie, które nawet będąc zgodne z prawdą, sprowadza na niego tylko i wyłącznie czarne chmury. Doskonałym tego przykładem jest słynna wypowiedź premiera Włodzimierza Cimoszewicza z 1997 roku, który stwierdził podczas powodzi tysiąclecia, że to jest kolejny przypadek, kiedy potwierdza się, że "trzeba być przezornym i trzeba się ubezpieczać, a ta prawda jest ciągle mało powszechna". Czy tym słowom można zarzucić kłamstwo? Premier powiedział prawdę, która jednak stała się jednym z gwoździ do jego politycznej kariery w latach 90tych. Wrzawę jaką wywołały te słowa pamięta wielu, niestety... Politycy dostali wówczas po raz kolejny sygnał, że nie warto wyrażać swoich myśli, nawet gdy pokrywają się one z prawdą, ale nie są tym czego oczekują ludzie. Premier Cimoszewicz zapewne wbrew sobie, musiał szybko uznać za niefortunne swoje głośne przemyślenia i przeprosić lud, co jednak nie zamazało dramatu całej sytuacji.

W podobną pułapkę wpadła ostatnio posłanka Joanna Mucha, która we wspomnianym na początku wywiadzie stwierdziła, że "starsi ludzie są przyzwyczajeni do traktowania wizyty u lekarza co dwa tygodnie jako rozrywki". Być może błędem posłanki było użycie uogólnienia, jednak czy tym słowom można coś zarzucić? Chyba każdy pacjent, zwłaszcza młody, korzystający z usług publicznej opieki zdrowotnej może potwierdzić, że osoby starsze często traktują wizytę u lekarza jak spowiedź w kościele, korzystając z niej nad wyraz często, a co gorsza również nad wyraz długo. Niestety słowa posłanki Muchy i wrzawa jaka po nich wybuchła, wypisz wymaluj przypomina sytuację z 1997 roku. Hasła typu "od Bałtyku do Tatr obserwujemy Powszechne Narodowe Zniesmaczenie Muchą" i nagonka z jaką spotkała się posłanka PO na pewno dadzą po raz kolejny politykom do myślenia, zwłaszcza tym młodym, żeby nie zajmować się prawdą i oczywistymi oczywistościami, ale skupić się na zaspokajaniu potrzeb elektoratu (raczej słownie, niż czynnie), który jak widać nie oczekuje od nich myślenia i mówienia prawdy, ale pisania bajek tak by choć przez chwile móc się oszukać, że "jeszcze będzie przepięknie, jeszcze będzie normalnie..."

Niestety taki "syndrom Cimoszewicza" zabija prawdę w polityce, co powoduje, że nawet nowi politycy powielają błędy i strategię działania swoich poprzedników, przez co o zmianach na Wiejskiej możemy zapomnieć. Młody polityk, bez większego poparcia struktur i siły przebicie, nawet z wzniosłymi ideami i pomysłami, może przecież przeanalizować owe dwie sytuacji i stwierdzić, że od teraz nie ma miejsca na idee, trzeba działać tak by przetrwać, kłamać i obiecywać jak inni, nie wypowiadać się na tematu trudne, a co najważniejsze uważać na oczywiste oczywistości. Niekontrolowane wyrażanie myśli może bowiem sprowadzić nagonkę, która skoro potrafiła sprowadzić ciemne chmury nad samego premiera, czy czołową posłankę PO, to tym bardziej może zdmuchnąć perspektywicznego, młodego polityka w odmęty nicości. No cóż, jak widać taka kolej rzeczy...

 

WYKLOP
O mnie WYKLOP

Piszemy o tematach dla Nas ważnych. Żadnej poprawności politycznej w Nas nie znajdziecie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka