Jakaś trzeciorzędna niemiecka bulwarówka zdecydowała, że Jarosław Kaczyński nie może być Premierem.
Ma za bardzo niezależny stosunek do Niemiec i do Kanclerz Angeli Merkel.
Dlatego zmontowano całą prowokację, gdzie dziennikarskie prostytutki z Newsweeka zadały pytanie o Stasi.
Mimo braku odpowiedzi Kaczyńskiego na tak głupie pytanie - niemieckie media rozpoczęły kampanię kłamstw, że rzekomo Kaczyński stwierdził, że Angela Merkel miała kontakty ze Stasi.
A pan Donald Tusk wyraźnie oświadczył, że Jarosław Kaczyński chce wojny (na razie słownej) z Niemcami (skąd on to wiedział, jasnowidz jakiś?).
I tak w polskich "demokratycznych" wyborach to GAZETA NIEMIECKA i to z tych szmatławych życzliwie nam pomoże w wyborze zwycięskiej partii - byle takiej od zawsze potrafiącej się nadstawiać niemieckim decydentom.
I jest oczywiste, że nie będzie to PiS.
Bo przecież nikt nie chce "wojny" - hahaha.
A ja na koniec tylko przypomnę - że ta wojna to zapewne ta sama, o której bredził Rostowski...
I - znów można legalnie jeździć do pracy do bauera :-D.