W normalnym życiu nie można wszystkich swoich życiowych porażek tłumaczyć złą tesciową, nielojalnymi kolegami w pracy, pogodą, a własnych niepowodzeń w biznesie nie można zrzucać tylko na intrygi podłej ale lepszej konkurencji .To byłoby zwykłe nieudacznictwo . W polityce jednak to bywa cnotą i metodą na wygodne życie.
Przyczyna klęski w Wałbrzychu , w części opinii Pisu, był syndrom sztokholmski wałbrzyskich lemingów albo ich PRL-owska metalność połączone z korupcją i zepsuciem .To sluszne oburzenie - zdegenerowani kolaboranci przecież odrzucili ten wielki dar szczerego serca Prezesa w osobie młodnego radnego Pisu bez żadnych osiągnięć , a wybrali 50 -letniego kadiologa i szanowanego managera z dokonaniami . Pis był tam najgoszy .To słuszne żale i złość - przecież nigdy za porążki tej partii nie odpowiada ona sama. Tradycyjnie - zawsze ,wszedzie i w całym zakresie winę za porażki ponosi przeciwnik oraz wredny swiat , ciągle niewdzięczny , zawsze zły i inienawistny . Nigdy Kaczyński i sama partia. To mocna i niekwestionowana tradycja Pisu . Aż strach wyobrazić sobie te krzyki i wycie moralnego oburzenia po przegranych w pażdzierniku wyborach i przez następne 4 lata.
Nieudacznik nie wymaga niczego od siebie tylko żąda stale czegos od innych . Tymczasem Platforma nie dość, ze postarała sie w wyborach większosciowych wysunąć dobrego kandydata , to jeszcze stara sie siegac po cześciowo czy pozornie niezależnych kandydatów . Ludzie nie preferuja w takich wyborach stricte partyjnych kandydatów , stąd ten pijar PO na wybory samorządowe :"nie róbmy polityki" .Kaczyński swojego radnego poparł osobiście ,chciał głosno tam na miejscu zdyskontowac afere Platformy . Bez tego friendly fire ten 28 letni doktorant pewnie wynik miałby nieco lepszy. Innym razem Pis woli rozdzierać szaty nad Jowami i Stokłosą ale w darze mieszkańcom Piły i okolic na tę okolicznosć dał..no własnie co?- nie chciało im sie wystawic nawet kontrkandydata. Dlatego polityczni nieudacznicy z Pisu żądają, aby swiat do ich nieudacznictwa sie dostosował albo zostanie potepiony z pozycji moralnych.Tak im najłatwiej.
Nieudacznik celowo obwinia swiat , poteguje jego winy czy w polityce wyolbrzymia potęgę przeciwnika. To ogromna pokusa bo podły wróg daje wygodne alibi i wielkie korzysci -pomaga utrzymac liderowi partii jego autorytet. Mobilizuje także wokól niego wierny elektorat, a ciągłe spiski i knucie przeciwnika uzasadniaja jego nieomylność . To dobra metoda na wygodne zycie z polityki i rodzaj perpetuum mobile - mozna spędzic polityczne zycie na walce z ogromnym układem i zawsze nim także wyjasnić tez swoje porażki i swoją nieudolnosć. Karuzela , ktora nigdy się nie kończy , póki będą oczywiście ludzie wierzący w malowane wielkie smoki i pejzaże ogromnych zagrożen . Takie , ktore pokonać może tylko on , przywódca. Dlatego w jego interesie lezy demonizowac tego wroga. Dzieki temu nie musi wiele robić , wystarczy mu być i trwać .
Nieudacznik gromadzi przy sobie takich podobnych , takich ktorym ktos coś zabrał więc nic od nich samych nie zalezy i wierzących w cudowne zmiany . Czekających, aż coś od losu dostaną.Tym łatwiej im żądac ciągle czegos od świata .To łatwiejsze niż zrobienie czegos samemu. Dlatego opłaca sie wroga pokazac wyraznie , werbalnie ostro potepiać , pokazać patriotyczne wzmożenie czy moralnie szantazowac. Przyjemniej , niż gdyby samemu zabrac sie do pracy. Łatwiej pokrzyczeć , że sfałszują wybory niz dołożyc starań do znalezienia dobrych kandydatów na wybory większościowe.
Nieudacznik to także leń i cwaniak . Gdy normalnie w życiu budzi zniecierpliwienie i politowanie - w polityce udaje mu sie znależć naiwnych stronników , którzy bronić go będą przed róznymi malowanymi smokami . Tez maja satysfakcje -moralnych zwycięzców , skoro na nic innego ich nie stać . Będa cierpieli i walczyli razem z nim, choć on sam wcale nie cierpi , tylko dobrze i satysfakcjonująco żyje sobie w polityce , razem ze swoją druzyną. Zupełnie to obojetne, czy w rządzie czy w opozycji. No, chyba żeby zwycięstwo przyszło samo...