W poprzednim wpisie zastanawialiśmy sie na brakiem wyborczego optymizmu blogerów Pisu na tym, czy na innych blogowiskach- nie wierzą w zwycięstwo swojego lidera, zaś glęboko wierza w jego polityczny marketing. Czyli we wszelkie spiski, uklady, serwery lub zamachy . Więc i trudno być optymistą, ze prezes wygra inaczej niż moralnie, skoro sam przekonuje wyborców, jakich to wrogów ma przepotęznych.
No i faktycznie- cóż to za kampania wyborcza, gdy pan prezes prowadzi ją także przeciwko swojemu kandydatowi z dwójki w na terenie Kujaw prof.Zybertowiczowi, ogłaszajac go kimś w rodzaju szkodzącego kreta, a wzywając do glosowania na lojalnego, swojego wieloletniego przyjaciela umieszczonego tam na jedynce. Takiej kampani wyborczej jeszcze nie było - zeby szef partii prowadził ją przeciwko wlasnemu kandydatowi... i żeby szukac kreta lub zdrajcę jeszcze przed wynikami wyborów. Prezes boi sie powtórki z Migalskiego, a ten Kosma z jedynki zaś ma być lojalny. Wróble na dachu ćwierkają, ze prof Zybertowicz troche też za blisko jest z Rydzykiem i RadioMaryja. Czy będziemy więc świadkami dziwnej "kampanii w kampanii " i wycinania przez szefa partii swoich kandydatów w większej ilości ?
Co prawda Zybertowicz wygłosi jakieś oświadczenie o 19 tej , ale widać, ze wyrok już zapadł ... Może robic dobrą mine do złej gry, ale chyba najważniejsze aby ładnie pożegnał sie z Pisem i Panem prezesem.To nie ironia losu: socjolog Zybertowicz, jeden z niepokornych analityków wszelkich spisków, sam zostal kretem, który szkodzi prezesowi. To tylko reguła z sekty, którą socjolog Zybertowicz sam gorliwie współtworzy.
P.S Zybertowicz pytany o sytuacje elegancko pochwalił i Pis i Ojca Rydzyka i samego siebie.Oczywiście kandyduje dalej mimo braku poparcia prezesa. Gdy wygra bedzie naprawde groźnym kretem :)
