Gdyby można bylo zarabiać na pisaniu o wypadku w Smoleńsku, wtedy propisowscy i niepokorni dziennikarze walczyliby o wypadek naprawdę jak lwy. Jednak media pieniądze zarabiają na sensacjach i rzeczach nadzwyczajnych.
Wiec Zespoł Laska bedzie potrzebny tak długo, jak długo dla mediów będzie sie kręcił rynek kupujący wymyślane historie o zamachu i jednocześnie dopóty jacyś politycy bedą widzieli w takiej narracji dżwignie polityczną dla siebie. Te dwa warunki muszą występować naraz. Bo samo zarabianie pisaniem o Titanicu, lądowaniu Ufo w Peru, czy o Smoleńsku będzie trwało w swojej coraz mniejszej niszy jeszcze 100 lat, to normalne. Czyli pewnie Zespół Laska bedzie potrzebny póki w polityce będą działali Macierewicz z Kaczyńskim. Każdemu, nie tylko Platformie, potrzebny państwu i społeczeństwu.
Swoja drogą historyjki Macierewicza przestają sie dobrze sprzedawać w niepokornych mediach i tracą polityczną, mobilizującą nośność- i duża w tym zasługa Zespołu Laska. Jest tego wiele oznak: coraz mniejsza frekwencja na miesięcznicach i nawet 4 tej rocznicy. Wyraźny od roku spadek sprzedaży prasy żyjącej mniej, czy więcej z sensacji Zespołu Smoleńskiego, czyli Dorzeczy, W sieci, Gapola i GPC. Spadek ilości wierzących w zamach według ostatniej diagnozy społecznej Czapińskiego. Nawet i stały spadek klikalności Salonu24, o którym jego właściciel mówił, że Smoleńsk dał mu impuls rozwojowy taki, jak atak na WTC dał swego czasu TVN24. Znamienne, że przerwał ten spadek Gmyz i jego trotyl w X 2012, ale po paru miesiącach klikalność S24 znowu zaczęła iść w dół aż do dziś. Skoro frekwencja wyborców Pisu w ostatnich wyborach prawie sie nie rózniła od tej sprzed 5 lat, to znaczy że Smoleńsk twardego elektoratu Pisu wcale nie mobilizuje. Oraz widać było, że nie mobilizuje też przeciwników Macierewicza po drugiej stronie. Macierewicz przestaje powoli robić dla PO za efektywnego straszaka, ale sam dla Pisu też mniej realnie znaczy.
Emocje smoleńskie sie wypalają i ten naturalny też proces przyspiesza właśnie Zespoł Laska. Bo robi za przekłuwacza balonów- nie pozwala sie rozwijać nowym pomysłom Macierewicza. Utrudnia ich pompowanie w niepokornych mediach bo daje od razu kontrnarracje, czyli racjonalne i techniczne argumenty przeciw. Gdy ostatnio na rocznice Macierewicz podał historyjke o wybuchnietym prezydencie w salonce- Lasek od razu spuścił z niej powietrze.Tak skutecznie, ze nawet w Pisie to story sie nie przyjeło. Lasek to killer tych narracji, efektywny pogromca wymyślanego przez Macierewicza i jego naukowców bombowego mitu.
Pis ze swoimi "naukowcami" obecnie już dużo bardziej pracuje w showbiznesie niż w polityce. Najnowsze "naukowe ustalenia ekspertów", czyli 20 minutowy film-animacja o zamachu wybuchami tym razem nie w salonce ale na skrzydle, reklamowany zapowiedziami, zwiastunami w internecie, artykułami u Sakiewicza, będzie można zobaczyc tylko, gdy kupi sie go jako dodatek do Gapola 25 czerwca. Owszem, to zawsze także był biznes na ogłupianiu ludzi historyjkami z lotniczymi bajerami i żargonem technicznym, taki Smollywod zarabiający na political fiction. Ale teraz to juz tylko mały biznes małych krętaczy, utrzymywanych na siłę w grze politycznym poparciem Kaczyńskiego i aparatu Pisu i przez ciągle usiłującego zarabiać na tym Sakiewicza i Gapola, partię Pis do której spółek należy GPC i Niezależna, Karnowskich oraz telewizje TV Republika. Bo Dorzeczy Lisickiego zasadniczo wycofało z tego rynku.
Widać jak to pikuje w dół- przecież Marysia z Gorzowa dużo lepiej sie sprzedawała niz wybuchniety w salonce św pamięci Prezydent, brat prezesa. A najnowsze "odkrycia naukowe" będą pokazywane jak każdy film niszowy- tylko w kinie studyjnym, za kasę jako dodatek do Gapola. To już nie filmy dla szerokiej publicznosci- Smollywood jednak nie jest prawdziwym Hollywoodem. Binienda, Szuladzinski, scenarzysta i narrator Macierewicz nie dogonią braci Wachowskich i ich Matrixa.
