Szpiegują każdego i widzą wszystko. Znają każdą rozmowę, mail i wydarzenie, a ambasady ślą raporty do kraju na okrągło. Ameryka wie wszystko o Tusku,Sikorskim i Kaczyńskim i musi rozumieć lokalne gry polityczne w Polsce.
Pis jak formacja polityczna wyznająca teorię dwóch wrogów Niemiec i Rosji, tradycyjnie stawia na Ameryke jako głównego sojusznika. Z legendą kraju wolności i lepszego życia oraz dolara szczególnie związany jest tradycyjnie tam emigrujący elektorat Pisu z Podlasia i Małopolski, rejonów najlepszych Pisu wyników wyborczych. Ponadto jej działacze i dziennikarze tworzą iluzje też Ameryki jako sojusznika w dochodzeniu prawdy o Smoleńsku okłamując swoj elektorat i czytelników o jej poparciu dla swojego mitu zamachowego. Ameryka w polityce Pisu takiej właśnie na użytek krajowy jest bardzo ważna.
A mimo to kiedyś Kerry nie zatrzymał sie przy tablicy pamieci Smoleńska. Gdy przybył Romney, rywal Obamy w czasie wyborow- nie spotkał sie z opozycją. Gdy prezes jeszcze wcześniej wsunął Obamie pod pachę w kościele "memorandum smoleńskie"- nie przyszła żadna odpowiedz. A gdy Biały Dom otrzymał petycje Polonii w sprawie Smolenska - odesłał zainteresowanych do raportu MAKU i KBWL. Macierewicza i Fotygi kiedyś w Stanach nie przyjał nikt. A Brzeziński o tej polityce Pisu wielokrotnie mówił : "to jest wstrętne "
Choć Ameryka tak ważna jest dla Pisu, Pis widac w Ameryce się nie liczy. Tak jak dzisiaj Kaczyński pokazał Obamie focha, ona pokazuje mu stale. Na froncie amerykańskim ponosi porażkę za porażką.
A dzisiaj ? Pan prezes nie przyszedł na przemówienie Obamy bo dostał alergii ...faktycznie, trudno to wszystko wytrzymać. To jakie będą w przyszłości związki Pisu z Ameryką ?
Post scr.