Umówili sie na ślub z kontraktem małżenskim ustnie. Panna młoda w mediach ogłosiła wesele, z radością opowiadała o wspólnych planach, o prezentach. Dwa dni przed ceremonią pan mlody niespodziewanie zaczął grymasić, nie miał czasu na rozmowe, jego kierowca co chwila go ponaglał, w końcu wykrztusił : sytuacja sie zmieniła , rodzina sie nie zgadza. Teraz chciałbym,mówi - jeszcze lepszego serwisu : codziennie śniadanie do łozka, obiad lepszy, a po kolacji oczekuje, ze klękniesz i..no wiesz co uhm, uhmm mi zrobisz ...
Panna młoda czuje sie bardzo zawiedziona i oszukana nie dotrzymaniem słowa ale sytuacja majątkowa i życiowa każe jej brać slub z rozsądku. Jednak teraz niestety ma już gorszą tzw pozycje negocjacyjną dlatego, że tyle i tak głośno o ślubie opowiadała i już sie na niego zgodziła . Wstyd wiekszy, wpuściła sie w maliny a panu młodemu łatwiej teraz zmusić ja do padania na kolana tez po śniadaniu, nie tylko po kolacji. Ponieważ po prostu lepiej i cwaniej negocjował od naiwnej dziewczyny. A Kurski potem Gowinowi pokazał jak sie robi serwis Panu prezesowi.
Tak negocjowął zjednoczenie z Pisem Gowin . Ziobro zaś lepiej znając Pana prezesa nie ufał w ustne kontrakty, tylko od razu rzucil papier na stól. Wtedy Pan prezes po prostu odmówił jego podpisania.
Negocjacje zjednoczeniowe z Pisem przypominaja te starą anegdote: na czym polega róznica w negocjacjach miedzy prezesem Pisu /w oryginale było : francuskim handlowcem/ - a terrorystą? Na tym, że z terrorystą to można negocjować...
.