Do 20 lipca wpłynęło do Sądu Najwyższego 373 protesty wyborcze, z czego 41 poza terminem ustawowym. 332 protesty wniesionych zostało w terminie, z czego 210 w ramach Akcji Protest Wyborczy w związku z nieogłoszeniem stanu klęski żywiołowej. Sąd rozpoznał 228 protestów i praktycznia pozostawia je bez dalszego biegu (co oznacza, że ich faktycznie nie rozpatruje). W 86 przypadków tak było w całości, a w 130 przypadkach (czyli w powodziowych) - w części.
Tak masowe pozostawienie bez biegu protestów wniesionych w terminie musi budzić wątpliwości, co do rzetelności działania Sądu, zwłaszcza iż informacje o pozostawieniu protestów bez dalszego biegu są bardzo lakoniczne. Protest pozostawia się bez dalszego biegu, jeżeli była prawnie możliwość wniesienia skargi lub odwołania do sądu lub do PKW. W sprawie klęski żywiołowej decyzja dot. jej ogłoszenia, a tym samym i przesunięcia wyborów należała jak wiemy do Rady Ministrów, a PKW w tej sprawie nie miała żadnej prawnej możliwości. Jakiekolwiek zatem skargi lub odwołania nie były prawnie możliwe. Co do utrudnienia w wyborach dla powodzian, były faktem zarówno 20 czerwca jak i 4 lipca br.
Wygląda na to, że w SN postanowiono zaklepać wybór Bronisława Komorowskiego na prezydenta, bez względu na okoliczności wyborcze, i stąd pozostawienie tylu protestów wyborczych bez dalszego biegu. Sąd nie chce bowiem rozstrzygać problem konstytucyjny i prawny - nieogłoszenia stanu klęski żywiołowej. Prawdopodobnie też uchyli się od oceny prawnej działań organów państwa, które w tych wyborach naruszyły prawo np. wydając wytyczne dotyczące uznania zaświadczeń wyborczych niezgodnych z prawem w dniu 4 lipca, sporządzania 2 różnych spisów wyborców w całkowitej sprzeczności z ustawą itp. i wpływu tego na wybory.
Brak informacji szczegółowych zaś ma uniemożliwić wyborcom możliwości składania wniosków i zażaleń. ROZPOZNANIE PROTESTÓW STAJE SIĘ ZWYKŁĄ FARSĄ