Zapiskowicz Zapiskowicz
382
BLOG

Chiny: Bambusowy ocean i jezioro TianMu

Zapiskowicz Zapiskowicz Podróże Obserwuj temat Obserwuj notkę 3

Góry moje, góry, jak moja kobita!
Na złe i na dobre, na złe i na dobre,
moje-ście... i kwita!

/sł. Paweł Orkisz/
----- ----- ----- ----- -----

Poranek zastał nas w autokarze. Czekały nas cztery godziny jazdy, z jednej więc strony wcale nie dużo, z drugiej zaś - to jednak kawałek poza Szanghaj. Odpocząć trzeba, zaś okazja tym lepsza, że w mijającym tygodniu od poniedziałku do środy było w Chinach wolne (to w związku ze Świętem DuanWu - o którym pisałem w zeszłym roku TUTAJ). 

Cel wyprawy - jezioro TianMu (天目湖), położone w prowincji Jiangsu. Miejsce znane Chińczykom z trzech rzeczy:

- słodkiej wody z jeziora (jednej z najczystszych w Chinach),
- herbaty przygotowywanej z liści krzewów rosnących w okolicach jeziora (najbardziej znane herbaty to: "Nanshan Shoumei" i "Longtan Qingfeng")
- miejscowego przysmaku zwanego rybią głową.

------------

Pierwszym przystankiem po dotarciu w okolice jeziora było miejsce poświęcone długowieczności, jako że region jeziora TianMu słynie nie tylko z pięknych krajobrazów, ale i z długowiecznych mieszkańców (jest nawet wioska, która szczyci się ponad 100 osób w wieku ponad 100 lat - jeśli wierzyć naszemu przewodnikowi). 

Długowieczności jest więc poświecony olbrzymi pomnik (Bóg Długowieczności - Shou Xing). 


 

Być może sekret długowieczności to nie tylko zasługa otoczenia, ale i stosowania się do nauk Konfucjusza? Nieopodal pomnika Boga Długowieczności znajdują się kamienne małpy - które to nawiązują do nauki z "Analekta Konfucjusza": 非禮勿視, 非禮勿聽,非禮勿言, 非禮勿動 (Nie patrz na to, co nieprzyzwoite, nie słuchaj tego, co nieprzyzwoite, nie mów tego, co nieprzyzwoite)/ funkcjonująca wersja w języku angielskim: "See no evil, hear no evil, speak no evil") - czyli bycia ponad wszystkim, co 'ziemskie'.

 

 

 

 


 

 

Kolejny cel - wjazd na 'pobliski' szczyt - górę Nanshan. Jazda o tyle unikalna, że kolejką linową (długość trasy to ponad 700m, podczas, gdy różnica wysokości to ponad 300 metrów) ponad czubkami lasu bambusowego. Widok niesamowity. Do tego chińska tradycyjna muzyka wydobywająca się z głośników zamontowanych na kolejnych słupach kolejki. Klimat jednym zdaniem jak z filmu "Przyczajony tygrys, ukryty smok". Osobom z lękiem wysokości przejażdżka jednak niewskazana - ewentualnie w czapce/kapeluszu zaslaniającym oczy (z takim rozwiązaniem się w trakcie wizyty spotkałem).

 

 





Góra Nanshan wyznacza podobno granicę między trzema prowincjami: Jiangsu, Anhui oraz Zhejiang. Na szczycie można - to dla zakochanych - zawiesić kłódkę z imionami kochanków, można i razem uderzyć trzykrotnie w sporych rozmiarów, ważący ponad 2 tony, dzwon. Pierwsze uderzenie - na spokój ducha, drugie - na zdrowie i życie pełne sukcesów, trzecie - na bogactwo i długowieczność. 

 


 



Droga powrotna ze szczytu - najpierw zjazd kolejką, potem zaś na nogach: 

 



----- ----- ----- ----- ----- -----

Nad jezioro wybraliśmy się zaś kolejnego dnia. Jezioro TianMu to olbrzymi akwen: liczy sobie ponad 300 km2. Nazwa - Jezioro o Niebiańskich Oczach - wzięła się sta, że z góry zarys jeziora przypomina parę oczu. Zdjęć samego jeziora niestety nie będzie, z racji na fakt, że w trakcie pobytu nad jeziorem zalegała mgła i widoczność ograniczona była raptem do kilkudziesięciu metrów. 

Na jednej z położonych na jeziorze wysp czekała nas niespodzianka - przejażdzka/zjazd na linie na sąsiednią wysepkę. Zjechali wszyscy, w tym także i dziewczyny (Helena dała się nawet szybko przekonać - może dlatego że zabrałem jej klapki?) Wrażenie z jazdy - rewelacja, szkoda tylko, że tak krótko ;-) 

 



Długą chwilę nacieszyliśmy się widokiem jeziora, zwiedziliśmy także największą wyspę na jeziorze. 

 



Po tych wszystkich przygodach udaliśmy się na zasłużony lunch - czekała już na nas sławna zupa z rybiej głowy. Jest to tzw. karp wielkogłowy (po angielsku o rybie TUTAJ) o świetnym smaku, nie za bardzo rybim, gdzie nie czuć mułu - co jest zasługą jeziora Tianmu o piaskowym dnie i czystej, bogatej w minerały wodzie). 

Przysmak ten został pierwotnie przygotowany w hotelu Tianmu (przez mistrza kuchni Zhu Shuncai 朱顺才) i szybko zyskał miano wyjątkowego rarytasu. Smak potrawa zawdzięcza wodzie z jeziora oraz mieszance przypraw (które są pilnie przechowywane jako sekret). Kolor i smak przypomina zupę na śmietanie (mleczna barwa zupy),zaś sama ryba - bez posmaku mułu, tłusta, ale nie oleista. Zupa podawana jest w specjalnym sporych rozmiarów naczyniu.

 





Tak oto tym posiłkiem zakończyliśmy naszą wyprawę - czekał nas jeszcze powrót do Szanghaju, w trakcie którego znaczna cześć autokaru zapadła w sen - zapewne za sprawą skonsumowanego jedzenia. 

------ ------ -------

Tradycyjnie do oglądnięcia pozostałych zdjęć zapraszam TUTAJ 


 

Zapiskowicz
O mnie Zapiskowicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości