Wpis ten popełniam nie po to żeby się chwalić rodziną (chociaż mojej mamie uczciwie się to należy), lecz po to żeby jednoznacznie wyrazić sprzeciw wobec postawy i przemysleń zaprezentowanych przez jednego z blogerów na s24 we wpisie zatytułowanym "Mój tata był TW - i co z tego".
Zachęcam każdego do przeczytania wzmiankowanego wpisu - jego zawartość, przesłanie, sposób argumentacji uważam za bardzo ważne, jakkolwiek niezwykle przykre zjawisko. Zjawisko coraz cześciej i powszechniej towarzyszące opisom zdarzeń w okresie komunistycznego zniewolenia Polski. Zjawiskiem tym jest racjonalizacja. W tym konkretnym wpisie - racjonalizacja podłości dokonywanych wobec polskiego narodu en masse, jak i wobec konkretnych ludzi przez ludzi współpracujących z systemem, tzw. TW.
Z racjonalizacją spotykamy się bardzo często w wynurzeniach ludzi skażonych współpracą z systemem komunistycznym. Jaruzelski racjonalizował potrzebę stanu wojennego - mniejsze kanalie natomiast racjonalizują mniejsze niegodziwości. Sam mechanizm jest w pełni zrozumiały i naturalny - zdecydowana większość ludzi nie jest w stanie normalnie funkcjonować (w dłuższej perspektywie) bez wewnętrznego poczucia spójności i przyzwoitości. Czyniąc rzeczy niegodziwe, podłe ludzie czują wewnętrzny niepokój z powodu tzw. sumienia, które podpowiada im, że to co zrobili było złe. Mogą wówczas zrobić dwie rzeczy - przyznać się przed samym sobą do złego uczynku, lub przekonać samego siebie o konieczności, właściwości czy wręcz nieuchronności tego postępku. Nie będę w tym wpisie zgłębiał meandrów mechanizmu racjonalizacji - grunt, że istnieje, jest potwierdzony psychologicznie i ma się nad wyraz dobrze, czego dowodem inkryminowany wpis.
Wpis sloughtershouse_5 jest jednak w pewien sposób wyjątkowy. Taki sposób racjonalizowania współpracy z aparatem SB jest właściwie niespotykany biorąc pod uwagę bezpośrednią negację wartości etycznych kluczowych, nie tylko w społeczeństwach chrześcijańskich, ale we wszystkich społeczeństwach wyznających cztery, wielkie monoteistyczne. Dodatkowo - co również bardzo znamienne - wpisu tego dokonał człowiek ewidentnie młody. Widać zatem jak degenerująco na mentalność i system wartości potomków wpływają czyny ich rodziców i racjonalizowanie dokonanych podłości.
W dyskusji pod tym wątkiem pojawił się następujący zarzut jednego z komentatorów:
Ja bym chciał zobaczyć tych dzisiejszych potępiaczy w tamtych czasach, w sytuacji, kiedy dwóch smutnych panów oznajmia, że albo podpiszesz, albo zniszczymy życie twoje i twojej rodziny. Wręcz jestem pewny, że dzisiejsi krzykacze pierwsi narobiliby w gacie.
rado
Otóż moja mama znalazła się dokładnie w takiej sytuacji. I odmówiła.
Miała przy tym pełną świadomość ryzyka lecz wyżej ceniła godność swoją i swojej rodziny od bezpieczeństwa i korzyści wynikających z bycia kanalią.
Wygląda na to, że jeszcze kilka lat a zabiegi racjonalizacji i "niuansowania" mogą doprowadzić do całkowitego przewartościowania ocen i postaw w tamtym okresie. Zło jest dobre! Zło jest dobre!
Ciekawe, że autor (wraz z całą rodziną) mieni się twardym elektoratem PO. I akurat to jedno WCALE mnie nie dziwi.