Donald Tusk wygrał, urzędujący premier pozostaje na stanowisku. Jego rząd również zostaje i będzie nadal „trwał” czy rządził.
Donald Tusk poprosił Sejm o wotum zaufania i je otrzymał. Sejm RP udzielił wotum zaufania Radzie Ministrów Donalda Tuska większością 237 głosów. Przeciwko rządowi Donalda Tuska zagłosowało zaś 203 posłów. Warto odnotować, że prócz głosów parlamentarzystów Platformy Obywatelskiej i Polskiego Stronnictwa Ludowego, rząd Donalda Tuska został również wsparty przez jednego posła Twojego Ruchu Janusza Palikota i czterech posłów niezależnych.
Nie ma najmniejszych wątpliwości, że rząd Donalda Tuska został uratowany przez swojego koalicjanta, który wybrał „trwanie” w koalicji z Platformą Obywatelską, zamiast przyspieszonych wyborów czy konstruktywnego wotum nieufności proponowanego przez partię Prawo i Sprawiedliwość.
Można również domniemywać, że urzędujący prezydent RP udzielił wsparcia Platformie Obywatelskiej, rządowi Donalda Tuska, a być może także samemu Donaldowi Tuskowi. Wszak w ostatnich dniach przewodniczący Polskiego Stronnictwa Ludowego często rozmawiał z prezydentem. Być może to właśnie te rozmowy spowodowały, że „zatroskany losami kraju i zdeterminowany by zrobić wszystko, aby zapobiec dalszej destabilizacji polskiego państwa” Janusz Piechociński wybrał trwanie w rządzie Donalda Tuska, zamiast konstruktywnego wotum nieufności. Być może to właśnie rozmowy z prezydentem spowodowały, że Janusz Piechociński wybrał Donalda Tuska i Platformę Obywatelską zamiast Jarosława Kaczyńskiego oraz Prawa i Sprawiedliwości?
Ile kosztowało... „wysiłku” Platformę Obywatelską, ile kosztowało... „wysiłku” obóz prezydencki, nakłonienie szefa Polskiego Stronnictwa Ludowego do pozostania w koalicji rządowej? Tego być może nie dowiemy się nigdy. Tak czy inaczej, Polskie Stronnictwo Ludowe pozostaje w koalicji rządzącej Polską, a przynajmniej – na razie...
Platforma Obywatelska stanęła murem za Donaldem Tuskiem i jego rządem, chociaż można było w to wątpić przed głosowaniem nad wotum zaufania dla koalicyjnego rządu PO-PSL. Przecież w ostatnich dniach polityczne tarcia i wewnętrzne polityczne ruchy tektoniczne wewnątrz Platformy Obywatelskiej były coraz bardziej widoczne i coraz bardziej dawały się we znaki partii rządzącej i samemu Donaldowi Tuskowi. Przecież dwa tygodnie wcześniej Sejm RP nie uchylił immunitetu byłemu szefowi Centralnego Biura Antykorupcyjnego Mariuszowi Kamińskiemu i to również za sprawą posłów Platformy Obywatelskiej, którzy zagłosowali wtedy przeciwko uchyleniu immunitetu Kamińskiemu.
Jednak tym razem Klub Parlamentarny Platformy Obywatelskiej wykazał się daleko idącą dyscypliną i zagłosował za udzieleniem wotum zaufania rządowi Donalda Tuska. Jak urzędujący premier przekonał posłów swojej partii? Można domniemywać, że Platforma Obywatelska, jej liderzy oraz jej posłowie przestraszyli się perspektywy przyspieszonych wyborów parlamentarnych; wyborów, które (wszystko na to wskazuje) odbyłyby się w kontekście politycznym nacechowanym emocjami wywołanymi przez aferę podsłuchową. Ten kontekst polityczny niekoniecznie byłby atutem dla partii rządzącej. Być może Platforma przegrałaby przyspieszone wybory parlamentarne. Być może nawet Platforma wybory te przegrałaby z kretesem. Można domyślać się, że właśnie tego przestraszyli się posłowie Platformy Obywatelskiej; nawet ci, którzy bardziej popierają Grzegorza Schetynę niż Donalda Tuska. Partyjne rozstrzygnięcia mogą zostać odłożone na potem. „Kto z kim będzie rządził w Platformie? Aby to rozstrzygnąć zawsze znajdzie się czas. Kiedy władza ucieka to trzeba ją łapać, tak, żeby nie okazało się, że władzy nie uda się już dogonić” - być może tak pomyśleli sobie posłowie partii rządzącej.
Po incydencie w redakcji tygodnika „Wprost” Donald Tusk oficjalnie zadeklarował, że nie wyklucza wcześniejszych wyborów parlamentarnych, jeśli nie uda się ustabilizować sytuacji politycznej w Polsce. Pytanie brzmi: czy urzędujący premier blefował, czy mówił serio? Bez względu na to jaka jest prawidłowa odpowiedź na to pytanie, to zdaje się, że ten polityczny zabieg Donalda Tuska okazał się niezwykle skuteczny. Albowiem posłowie jego partii musieli przyjąć do wiadomości, że nie można wykluczać ewentualności przyspieszonych wyborów parlamentarnych, skoro o takiej opcji otwarcie mówi ich szef. Czy mieli podstawy aby mieć pewność (czy przynajmniej zakładać), że Donald Tusk blefuje? Czy mogli pozwolić sobie na to, aby zaryzykować? Było to przecież dla nich poważne ryzyko. Albowiem, jeśli postanowiliby powiedzieć Donaldowi Tuskowi „sprawdzam” to ryzykowaliby swoimi własnymi mandatami poselskimi. Zapewne posłowie Platformy to „odważni ludzie”, ale bez przesady. Wiele można zaryzykować, jednak nie mandat poselski. Przecież nawet polityczne próby, polityczne gry mają swoje granice. Czyż nie?
Wiele wskazuje na to, że parlamentarne ugrupowania opozycyjne wobec Platformy Obywatelskiej i Donalda Tuska nie były zachwycone perspektywą przyspieszonych wyborów. Tak naprawdę żadna partia opozycyjna nie miała żadnego politycznego interesu w tym, aby odbyły się przyspieszone wybory parlamentarne. O wiele bardziej opłacalne dla opozycji było więc postawić na strategię „pożyjemy, zobaczymy”. W tym momencie Platforma Obywatelska, pomimo afery podsłuchowej, nadal ma wysokie notowania. To się być może zmieni w bliższej lub dalszej przyszłości. Trudno coś powiedzieć na ten temat na pewno. Wszystko zależy od tego, co się jeszcze wydarzy, tzn. jak rozwinie się afera podsłuchowa i czy ta afera będzie trwała, czy też nie. Jednak w tym momencie wszystkim opozycyjnym partiom politycznym w Polsce najbardziej opłaca się czekać na to, co będzie, co się jeszcze wydarzy w kontekście afery podsłuchowej. Żadnemu opozycyjnemu ugrupowaniu nie opłaca się przecież branie odpowiedzialności za państwo w momencie, kiedy afera podsłuchowa trwa, a śledztwo z nią związane dopiero się rozkręca. Warto więc zastanowić się czy Sojusz Lewicy Demokratycznej wspominał o ewentualności zagłosowania za skróceniem kadencji Sejmu tak na serio czy tylko tak na niby? Warto zastanowić się czy zgłoszone przez partię Prawo i Sprawiedliwość konstruktywne wotum nieufności, wraz z „niepartyjnym” kandydatem na technicznego premiera, jakim przecież jest profesor Piotr Gliński, to taka propozycja na serio czy tylko tak na niby?
Donald Tusk wygrał, ale stało się to w sytuacji, w której (przynajmniej wiele na to wskazuje) jego polityczna opozycja, najdelikatniej to ujmując, nie paliła się do obejmowania sterów Rzeczypospolitej.
Warto zastanowić się co tak naprawdę oznacza wygrana Donalda Tuska w sejmowej potyczce o wotum zaufania dla swojego rządu. Co tak naprawdę wygrał Donald Tusk? Czy urzędujący premier wygrał wojnę? Czy urzędujący premier wygrał tylko bitwę?
Afera podsłuchowa trwa nadal. Jednak trudno powiedzieć czy jesteśmy świadkami jej początku, czy jej końca. Jeśli w najbliższym czasie nic szczególnie znaczącego się nie wydarzy, jeśli nie zostanie ujawnione jakieś niezwykle pikantne nagranie, to być może cała afera podsłuchowa po prostu rozejdzie się po kościach. Warto pamiętać, że rozpoczyna się okres letni, okres wakacyjny. Trwa mundial piłkarski. Zaś po wakacjach będzie rozpoczęcie roku szkolnego oraz dyskusje, wyzwania i problemy związane z nowym rokiem szkolnym. Za kilka tygodni afera podsłuchowa może stać się dla obywateli RP sprawą drugo-, trzecio- albo wręcz „dwudziestorzędna” lub „ostatniorzędna”.
Można również zastanawiać się czy opinia publiczna po prostu nie znudzi się aferą podsłuchową, kolejnymi nagraniami, ich ujawnianiem i tymi, którzy te nagrania ujawnili? Ileż to można słuchać rozmów jedzących w restauracji polityków, polityków „rozmawiających” w taki czy inny sposób... Nie można więc wykluczyć możliwości, że afera podsłuchowa straci społeczne zainteresowanie. W takim przypadku wotum zaufania uzyskane przez Donalda Tuska i jego rząd będzie oznaczało dla urzędującego premiera wygraną wojnę.
Jednak można również zakładać, że sprawy potoczą się inaczej. W aferze podsłuchowej mogą pojawić się nowe wątki. Mogą zostać ujawnione nagrania, które jeszcze bardziej będą kompromitować polityczny obóz rządzący. Platforma Obywatelska może stopniowo tracić poparcie społeczne. W przypadku rozwoju afery podsłuchowej w sposób niekorzystny dla partii rządzącej, scenariusz, w którym dochodzi do całkowitego załamania poparcia społecznego dla Platformy Obywatelskiej, również jest możliwy. Przecież w kontekście afery Rywina doszło do gwałtownego załamania poparcia społecznego dla Sojuszu Lewicy Demokratycznej i nie można wykluczać, że przybierająca na sile i rozgłosie afera podsłuchowa mogłaby doprowadzić do załamania poparcia społecznego dla Platformy Obywatelskiej. W takiej sytuacji polityczna opozycja stanie się o wiele bardziej aktywna, niż ma to miejsce w tym momencie. Wówczas Donald Tusk faktycznie będzie politycznie zagrożony, a jego władza w Polsce coraz bardziej i coraz częściej kwestionowana. Jeśli miałoby do tego dojść to będzie wówczas wysoce prawdopodobne, iż jego partia skoncentruje się na ratowaniu tego, co się jeszcze da uratować. Jeśli okaże się, że poparcie społeczne topnieje, być może sama Platforma znajdzie sobie nowego przywódcę? Jeśli okaże się, że platformerski „spinacz” już nie jest atutem, a wręcz staje się politycznym balastem to można przypuszczać, że sama Platforma doprowadzi do usunięcia z urzędu Prezesa Rady Ministrów urzędującego premiera. Wtedy uzyskane przez Donalda Tuska wyżej wymienione parlamentarne wotum zaufania okaże się jedynie zwycięstwem pyrrusowym, czyli wygraną jednego starcia, wygraną jednej politycznej rundy, wygraną jednej bitwy.
Donald Tusk wygrał - to fakt. Ale pytanie brzmi: czy urzędujący premier zwyciężył? Wojnę czy bitwę - co wygrał Donald Tusk?
* * *
Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:
http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/
oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:
http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html
Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.