zbigniewstefanik zbigniewstefanik
1204
BLOG

Wielka niewiadoma. Ewa Kopacz na stanowisku premiera

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 40

To już pewne, Ewa Kopacz zastąpi Donalda Tuska na fotelu Prezesa Rady Ministrów. 15 września bieżącego roku prezydent RP Bronisław Komorowski desygnował panią marszałek na stanowisko premiera i powierzył Ewie Kopacz misję utworzenia nowego rządu.

Kto zastąpi przyszłą Prezes Rady Ministrów na stanowisku marszałka Sejmu? Nie wiadomo, chociaż w przestrzeni politycznej i medialnej pojawiają się doniesienia, jakoby tę funkcję miał objąć Radosław Sikorski. Owe doniesienia mogą okazać się prorocze, albowiem - z punktu widzenia Platformy Obywatelskiej - Radosław Sikorski jako marszałek Sejmu może okazać się dla tej partii politycznym atutem. Sikorski jako marszałek może stać się politycznym czynnikiem „stymulującym” i „napędzającym” konflikt pomiędzy Platformą Obywatelską i partią Prawo i Sprawiedliwość, czyli de facto czynnikiem „stymulującym” i „napędzającym” samonakręcającą się spiralę Platforma-PiS.

Kto z kolei miałby zastąpić Radosława Sikorskiego na stanowisku ministra spraw zagranicznych? Tego też nie wiemy. Spekulowano, że być może tę funkcję mógłby objąć były wicepremier i minister finansów Jacek Rostowski lub były europoseł Platformy Obywatelskiej Paweł Zalewski. Jednak te rozwiązania zdają się nie być - z perspektywy Platformy Obywatelskiej i Pałacu Prezydenckiego - zadowalające. Albowiem zarówno Jacek Rostowski, jak również Paweł Zalewski nie dostali się do europarlamentu w wyniku ostatnich eurowyborów, czyli zostali oni odrzuceni przez wyborców. Mianowanie na ministerialne stanowisko polityka, który nie przeszedł weryfikacji wyborczej, może stanowić poważne faux pas z wizerunkowego punktu widzenia partii rządzącej, która przygotowuje się na wyborczy maraton. Przypominam, iż w listopadzie bieżącego roku czekają nas wybory samorządowe, a w przyszłym roku (najpewniej w lipcu) wybory prezydenckie, a z kolei jesienią (jak wiele może na to wskazywać) wybory parlamentarne.   

Jacek Cichocki ministrem spraw wewnętrznych? Cezary Grabarczyk ministrem sprawiedliwości? Andrzej Halicki ministrem administracji i cyfryzacji? To tylko spekulacje.

Na dzień dzisiejszy nie wiemy kto zostanie marszałkiem Sejmu, jak również nie wiemy, kto zasiądzie w Radzie Ministrów przyszłej premier Ewy Kopacz (pełny skład osobowy jej rządu ma zostać podany do wiadomości publicznej 19 września bieżącego roku). W tym momencie nie znamy również programu przyszłej pani premier i nie wiemy, jakie mają być jej polityczne priorytety. Nie wiemy także jakie dziedziny mają stać się głównym obiektem zainteresowania jej rządu. Nie wiemy też jakie plany dla Platformy Obywatelskiej będzie miała jej - wszystko na to wskazuje - nowa (a przynajmniej na jakiś czas) przywódczyni  Ewa Kopacz.

Czy pani premier, jako przewodnicząca PO będzie dążyła do przyspieszonych wyborów wewnątrzpartyjnych? Czy pod przywództwem Ewy Kopacz w Platformie, mówiąc kolokwialnie, wszystko zostanie po staremu, czy coś się zmieni? Czy Platforma Obywatelska Ewy Kopacz będzie partią o takiej samej politycznej tożsamości, jaką miała Platforma Obywatelska Donalda Tuska? Nie wiemy.

Właściwie w tym momencie, w kontekście sprawowania władzy w Polsce i w Platformie Obywatelskiej przez Ewę Kopacz, tylko jedno wiemy na pewno. Ewa Kopacz to wielka niewiadoma na stanowisku premiera i przewodniczącego Platformy Obywatelskiej.

Dotychczas pani marszałek była uznawana za stronniczkę Donalda Tuska, a niektórzy twierdzili, iż należy ona do tzw. spółdzielni wewnątrz Platformy Obywatelskiej. Rzeczywiście, trudno było nie zauważyć, iż Ewa Kopacz wobec Donalda Tuska zawsze postępowała w sposób niezwykle lojalny i nie sprzeciwiała się (a przynajmniej publicznie) decyzjom i kierunkom, które nakreślał Donald Tusk jako Prezes Rady Ministrów i jako przewodniczący Platformy Obywatelskiej. Pani Marszałek była wspierana przez Donalda Tuska w momencie, kiedy wewnątrz Platformy miała być podjęta decyzja dotycząca tego, kto będzie nowym premierem Polski. Lecz od tego momentu Ewa Kopacz nie będzie mogła liczyć na polityczną taryfę ulgową. Albowiem, o ile mogła ona liczyć na poparcie (a być może wręcz polityczne namaszczenie) Donalda Tuska, to od tego momentu przyszła pani premier będzie musiała radzić sobie sama, co implikuje, iż będzie ona musiała wybić się na polityczną niezależność.

Jednak zważywszy na fakt, iż w tym momencie Ewa Kopacz nie dysponuje swoim własnym zapleczem politycznym, uzyskanie przez przyszłą panią premier politycznej niezależności może okazać się dla niej trudne; chociaż zakładanie a priori jej porażki w tej dziedzinie nie jest obecnie uzasadnione.

Nie trafione, a być może wręcz niedorzeczne są prognozy, jakoby Donald Tusk mógł w przyszłości z Brukseli (i z tylnego siedzenia) nadal rządzić Polską. Nowo wybrany przewodniczący Rady Europejskiej nie będzie miał na to czasu. Donald Tusk jest nową postacią w kręgu polityków kierujących instytucjami europejskimi. Zanim Tusk będzie w stanie skutecznie sprawować swój nowy urząd, wiele przed nim nauki i szeroko pojętego wdrażania się w tematy, które staną się obiektem jego codziennej pracy. Dlatego też trudno sobie wyobrazić, aby w obliczu ogromu obowiązków, które czekają Donalda Tuska w Brukseli, miał on jeszcze możliwość zajmowania się sprawami stricte polskimi. Warto pamiętać, że doba ma tylko 24 godziny.  Ogrom obowiązków, spotkań, negocjacji (oficjalnych i zakulisowych), służbowych i reprezentacyjnych wyjazdów oraz pozostałych czynności związanych z funkcją przewodniczącego Rady Europejskiej sprawia, iż Donald Tusk bardzo szybko się przekona, że w europejskich instytucjach czas płynie wręcz błyskawicznie, a doby zawsze zdają się być za krótkie.

Jako premier RP i jako przewodnicząca Platformy Obywatelskiej Ewa Kopacz będzie musiała radzić sobie sama i najpewniej, w pierwszej fazie jej działalności, na tych dwóch nowych dla niej stanowiskach w pełni będzie mogła polegać jedynie na sobie samej. Nominacja Ewy Kopacz na premiera RP i przewodniczącą Platformy Obywatelskiej zdaje się być rozwiązaniem awaryjnym, a z pewnością - w zamyśle i oczekiwaniach wielu przedstawicieli partii rządzącej - rozwiązaniem przejściowym i tymczasowym.

W Platformie Obywatelskiej zapanowało bezkrólewie. Główny rozdający polityczne karty nie tylko w Platformie, ale również w Polsce, zawiesił swoją działalność w rodzimej polityce i szykuje się na wyjazd do Brukseli. A więc Platforma wchodzi w fazę potężnych wewnętrznych tarć i silnych politycznych ruchów tektonicznych, które wyłonią wewnątrz tej partii nowy układ sił. Grzegorz Schetyna już daje do zrozumienia (mniej lub bardziej wyraźnie), że zamierza on walczyć o polityczny leadership w partii rządzącej. Tak zwana spółdzielnia nie zamierza mu tego ułatwiać. W krótkiej lub średniej perspektywie czasowej można spodziewać się fali politycznych powrotów do Platformy. Być może do partii rządzącej, pozbawionej politycznie ugruntowanego przywództwa, powróci Janusz Palikot. Być może do Platformy powrócą Paweł Piskorski, Andrzej Olechowski i Jan Rokita. Być może do Platformy będą chcieli przyłączyć się Władysław Frasyniuk i Andrzej Celiński. Być może także polityczne czynniki zewnętrzne będą chciały powalczyć o polityczne miejsce w partii rządzącej. Myślę tutaj o Kazimierzu Marcinkiewiczu i Romanie Giertychu, „apolitycznym” prawniku, który niejednokrotnie dawał publicznie do zrozumienia, że Platformie Obywatelskiej życzy dobrze...

Jaki będzie finał wewnętrznych tarć, politycznych ruchów tektonicznych i walki o władze i wpływy w PO? W mojej opinii walki o polityczny leadership nie doprowadzą do rozłamów w partii rządzącej. Politycy Platformy z pewnością są świadomi, że jakikolwiek rozłam nie okazałby się politycznie opłacalny ani dla nich, ani dla Platformy. A więc Platforma Obywatelska raczej nie ulegnie podziałom i prawdopodobnie (a przynajmniej w najbliższych miesiącach) nie legnie w politycznych gruzach.

W mojej opinii walkę w Platformie o polityczny leadership przegra Grzegorz Schetyna. W najbliższych miesiącach i latach spodziewam się politycznej marginalizacji byłego wicepremiera. Pozostaje jednak pytanie: co stanie się z jego stronnikami? Moim zdaniem po prostu przyłącza się oni do tego, kto wygra batalię o przywództwo Platformy. Ale z całą pewnością tej batalii nie wygra Grzegorz Schetyna. W walce o władzę i wpływy w Platformie mogą mieć duże znaczenie tzw. polityczne czynniki zewnętrzne. Być może wykreują się nowi liderzy pośród tych, którzy do Platformy powrócą albo się do niej przyłączą. Myślę tutaj o Kazimierzu Marcinkiewiczu, który w mojej opinii ma wielkie szanse na osiągniecie wysokiej politycznej pozycji w Platformie, jeśli tylko postanowi on o takową zawalczyć. Wszak Kazimierz Marcinkiewicz potrzebuje Platformy Obywatelskiej w takim samym stopniu, jak Platforma potrzebuje jego...

W nowym układzie sił wewnątrzpartyjnym znacząco utraci swoje wpływy również tzw. spółdzielnia. Pytanie jednak brzmi: jakie miejsce w nowym układzie sił w Platformie będzie miała Ewa Kopacz? Moim zdaniem to zależy tak naprawdę i w największym stopniu od samej przyszłej pani premier. To zależy od tego, jakie sojusze wewnątrzpartyjne Ewa Kopacz postanowi zawrzeć. To zależy od tego, kto z Platformy wejdzie do rządu Ewy Kopacz, kto do tego rządu nie wejdzie, a kto zostanie ostentacyjnie do tego rządu... niezaproszony. To zależy od tego, jakie stosunki urząd premiera będzie utrzymywał z Pałacem Prezydenckim. Czy Bronisław Komorowski stanie się dla Ewy Kopacz politycznym sojusznikiem, politycznym konkurentem czy wręcz politycznym wrogiem? Wszak (choć pośrednio) prezydent RP również włączył się do walki o wpływy w Platformie i z pewnością zamierza, mówiąc kolokwialnie, coś ugrać dla siebie. Stosunek Ewy Kopacz do Bronisława Komorowskiego, jak również do jego ewentualnych politycznych oczekiwań, może mieć duży wpływ na polityczne być albo nie być przyszłej pani premier i przewodniczącej Platformy Obywatelskiej.

Ewa Kopacz na stanowisku Prezesa Rady Ministrów i na stanowisku przewodniczącej Platformy Obywatelskiej to wielka niewiadoma. W tym momencie trudno powiedzieć, jak długo przyszła pani premier będzie sprawowała władzę w Polsce. Przegrana Platformy w wyborach samorządowych może spowodować, iż partia rządząca zapragnie zmian na najwyższym szczeblu. Trudno również powiedzieć czy - i jeśli tak, to na jak długo - Ewa Kopacz będzie przywódczynią Platformy.

Na dzień dzisiejszy Ewa Kopacz, choć ma ona długi staż w roli czynnego polityka, to tak naprawdę w pierwszym politycznym szeregu, w pierwszej lidze politycznej, jest ona nowym i nieugruntowanym bytem politycznym. Wszystko będzie więc zależało od politycznych umiejętności Ewy Kopacz, jak również od jej decyzji, co do politycznych sojuszów i sojuszników; no i - co być może dla polityka walczącego o najwyższą polityczną stawkę jest  najważniejsze - od jej politycznego instynktu. Jednak na skuteczne wsparcie Donalda Tuska Ewa Kopacz nie będzie mogła liczyć. Zaś z momentem wyjazdu przyszłego przewodniczącego Rady Europejskiej do Brukseli, przyszła pani premier pozostanie sama na politycznym ringu i sama będzie musiała walczyć o swoją pozycję, o swoje racje, o swoją sprawę polityczną.

Czy Ewa Kopacz odniesie potężne zwycięstwo, czy też poniesie spektakularną porażkę? W mojej opinii Ewa Kopacz nie jest bez szans i śmiem twierdzić, że istnieją przesłanki ku temu, aby domniemywać, iż przyszła pani Prezes Rady Ministrów odniesie polityczny sukces. Wszak zdaje sie, iż nierzadko awaryjne czy w założeniu przejściowe rozwiązania polityczne okazują się być najbardziej trwałymi.  

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka