zbigniewstefanik zbigniewstefanik
419
BLOG

75. rocznica agresji ZSRR na Polskę. Czy historia się powtórzy?

zbigniewstefanik zbigniewstefanik Polityka Obserwuj notkę 2

 

17 września bieżącego roku obchodzimy 75. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę. We wrześniu 1939 roku dokonany został czwarty rozbiór Polski; ów rozbiór ustanawiał tajny protokół paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia tego samego roku. Pakt ten, będący oficjalnie niemiecko-sowiecką umową o wzajemnej nieagresji, tak naprawdę stanowił o niemiecko-sowieckiej agresji na II Rzeczpospolitą, republiki nadbałtyckie oraz Finlandię. Zgodnie z tajnym protokołem załączonym do paktu Ribbentrop-Mołotow, Łotwa, Estonia i Finlandia miały przypaść Związkowi Sowieckiemu. ZSRR miał również otrzymać połowę terytorium II RP. Drugi układ Ribbentrop-Mołotow (poświęcony doprecyzowaniu granicy stref wpływów Niemiec i ZSRR) oddawał Kremlowi 51% terytorium II RP.

 

Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja wiedziały o istnieniu tajnego protokołu do paktu Ribbentrop-Mołotow z 23 sierpnia 1939 roku. Jednak Francuzi i Brytyjczycy postanowili nie informować Polski o tym protokole, aby nie zniechęcać Polaków do walki z Niemcami. Amerykanie zaś, jakby to powiedzieć... postanowili tę decyzję Francuzów i Brytyjczyków uszanować...

1 września 1939 roku Niemcy Hitlera napadły na Polskę. Związek Sowiecki uczynił to 17 września 1939 roku. Tego dnia Armia Czerwona przekroczyła polską granicę wschodnią na całej jej długości. Przeciwko Polakom sowieci rzucili do walki 620 tysięcy żołnierzy, 4700 czołgów i 3300 samolotów. Warto zauważyć, iż 17 września 1939 roku Związek Sowiecki wysłał przeciwko Polsce niemal dwa razy więcej czołgów i dwa razy więcej samolotów niż uczyniły to wcześniej nazistowskie Niemcy, przy agresji na Polskę we wrześniu tego roku.

„Za pierwszego sowieta”, na zajętych przez siebie terenach II RP, Armia Czerwona, NKWD i przedstawiciele innych formacji aparatu represji ZSRR dopuścili się niezliczonych zbrodni. Mordy, rabunki, napady, gwałty i deportacje - „za pierwszego sowieta” stało się to codziennością obywateli II RP na terenach okupowanych przez ZSRR. Grodno, Nowogródek, Sarny czy Tarnopol - to tylko kilka miast spośród wielu, w których sowieci dopuszczali się straszliwych zbrodni po – przypomnę - aneksji 51% terytorium II RP. Należy również pamiętać, iż Związek Sowiecki nie przyznał polskim żołnierzom i oficerom wziętym do niewoli statusu jeńców wojennych. Kreml argumentował, iż wojska sowieckie wkroczyły na terytorium już „nieistniejącego państwa”. Polską granicę, według rosyjskiej propagandy, Armia Czerwona miała zaś przekroczyć po to, aby „chronić ludność ukraińską i białoruską, jak również wszystkie ludy zamieszkałe na wschodnim terytorium byłej II RP.”

Od momentu przekroczenia polskiej granicy aparat represji Związku Sowieckiego przystąpił do systematycznej likwidacji przedstawicieli polskich elit intelektualnych, przedstawicieli polskiego państwa (w tym wojskowych, policjantów i pracowników administracji publicznej), jak również polskich działaczy społecznych i politycznych. Katyń, Miednoje, Charków - o dokonanych tam zbrodniach mówi się już dzisiaj powszechnie. Jednak miejsc sowieckich zbrodni dokonywanych na polskich obywatelach było bardzo wiele, a małych „Katyniów”, małych „Miednoje” czy małych „Charkowów” było tak naprawdę setki, „za pierwszego”, jak i „za drugiego sowieta”!

Ci, którzy nie rozumieją historii są skazani na ciągłe powtarzanie jej błędów. Świat zachodni nie zrobił nic, aby zapobiec sowieckiej agresji na Polskę we wrześniu 1939 roku. Co więcej, Francja i Wielka Brytania (a więc polscy sojusznicy) pomimo, iż państwa te były świadome zagrożenia dla Rzeczpospolitej wynikającego z układu Ribbentrop-Mołotow, to nawet nie poinformowały przywódców II RP o śmiertelnym niebezpieczeństwie, w jakim nasz kraj się znalazł. Można również odnieść wrażenie, iż decyzje dotyczące Polski, które zostały podjęte podczas francusko-brytyjskiej konferencji w Abbeville 12 września 1939 roku były uwarunkowane wiedzą dotyczącą tajnego protokołu układu Ribbentrop-Mołotow. Można domniemywać, iż we wrześniu 1939 roku dla Francuzów i Brytyjczyków Polska była już stracona. Dlatego też uznali oni, że nie warto podejmować żadnego wysiłku militarnego (czy nawet zbrojeniowego), aby ratować Polskę przed niemiecko-sowiecką okupacją.

Być może świadomi rychłej agresji na Polskę ze strony ZSRR (kiedy to już trwała niemiecka agresja na Rzeczpospolitą), Francuzi i Brytyjczycy uznali, że na tym etapie już nie da się zrobić niczego, co mogłoby zapobiec niemiecko-sowieckiej aneksji polskiego terytorium.      

75 lat później na szczycie w Newport pakt militarny NATO podejmuje decyzję o nie udzielaniu zbrojeniowego wsparcia Ukrainie w obliczu rosyjskiej agresji na ten kraj. Kanclerz Niemiec Angela Merkel deklaruje, iż Niemcy będą wspierać wyłącznie polityczne rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Zaś dla obrony swojej wschodniej flanki sojusz militarny NATO zamierza jedynie wystawić „szpicę”. Tylko tyle. Albowiem stałym bazom NATO w Polsce, czy przynajmniej stacjonowaniu dwóch ciężkich brygad Sojuszu Północnoatlantyckiego w naszym kraju, Niemcy mówią „nie”.

Za polską granicą toczy się wojna, chociaż można odnieść wrażenie, iż Ukraina weszła na drogę kapitulacji wobec Rosji Putina. 5 września bieżącego roku Kijów zgodził się na podpisanie ze stroną rosyjską upokarzającego dla Ukrainy dokumentu o zawieszeniu broni w Donbasie. Okazało się jednak, że strona rosyjska nie przestrzega tego rozejmu, choć Ukraina przyjęła wszystkie główne rosyjskie żądania. Po podpisaniu porozumienia o zawieszeniu broni tzw. prorosyjscy separatyści nadal ostrzeliwali miasto Mariupol. Z kolei w Charkowie została ostrzelana z granatników wojskowa komisja uzupełnień. To tylko kilka przykładów. Na dzień dzisiejszy strona rosyjska nadal nie przestrzega zawieszenia broni w Donbasie.

16 września bieżącego roku ukraiński parlament ratyfikował umowę stowarzyszeniową Ukrainy z Unią Europejską. Jednak w tym momencie Kijów wstrzyma się z implementacją części gospodarczej umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z UE,  zgodnie z informacją płynącą ze spotkania przedstawicieli Ukrainy, Rosji i Unii Europejskiej z 12 września bieżącego roku. Po tym spotkaniu poinformowano, iż Ukraina wstrzyma się z wdrażaniem gospodarczej części umowy stowarzyszeniowej tego kraju z Unią Europejską do końca roku 2015. Dodatkowo okazało się, iż na wyżej wymienionym spotkaniu do umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską Rosja zgłosiła ponad dwa tysiące poprawek.

Na Ukrainie Kreml osiągnął to wszystko, co chciał. Kijów postanowił odłożyć wdrażanie części gospodarczej umowy stowarzyszeniowej Ukrainy z Unią Europejską do końca 2015 roku. Ponadto ukraiński parlament przyjął ustawę, która nadaje Donbasowi specjalny status. Od tego momentu regiony wchodzące w skład Donbasu będą mogły mianować swoich własnych prokuratorów i sędziów oraz zawierać umowy o współpracy z regionami spoza Ukrainy, na zasadzie współpracy transgranicznej. W Donbasie ma również zostać utworzona milicja ludowa. Tego samego dnia Rada Najwyższa Ukrainy przyjęła specjalną ustawę amnestyjną, zwalniającą tzw. prorosyjskich separatystów z odpowiedzialności karnej. Dodatkowo, państwo ukraińskie zagwarantowało tzw. prorosyjskim separatystom, że nie będą oni ani prześladowani, ani dyskryminowani za działalność przeszłą, teraźniejszą czy przyszłą w tzw. „ruchach separatystycznych”.

Przypomnę, iżkanclerz Niemiec Angela Merkel zapowiedziała, że jej kraj będzie wspierał jedynie polityczne rozwiązania konfliktu rosyjsko-ukraińskiego. Czy właśnie o takie rozwiązania polityczne chodziło Angeli Merkel?

W przestrzeni medialnej pojawiają się ostatnio informacje, jakoby „zielony ludzik” zaczynał ujawniać się w Mołdawii i w Naddniestrzu. Po wizycie prezydenta USA Baracka Obamy w Tallinie, oficer estońskiej służby bezpieczeństwa wewnętrznego został porwany przez agentów FSB na terytorium Estonii. W przestrzeni medialnej pojawiła się również informacja, jakoby rosyjski wymiar sprawiedliwości miał zażądać od litewskiego wymiaru sprawiedliwości pomocy przy ściganiu „litewskich dezerterów”, którzy mieli „zdezerterować” z Armii Czerwonej w 1990 roku. Trudno nie odnieść wrażenia, że Moskwa szuka pretekstu do eskalacji napięcia pomiędzy Rosją a Litwą. Relacje z Rosją państw, które znajdują się na wschodniej flance Sojuszu Północnoatlantyckiego stają się coraz trudniejsze i coraz bardziej niepewne. Można odnieść wrażenie, iż środkowa i wschodnia Europa znalazły się w sytuacji przypominającej beczkę prochu. Na owej beczce prochu siedzi Władimir Putin i trzyma w ręku zapalnik. Jednak świat zachodni sprawia z kolei wrażenie, jakby tego nie zauważał. Szkoda, albowiem ci, którzy nie potrafią wyciągać wniosków z popełnionych w przeszłości błędów są skazani na ciągle ich popełnianie.

W 75. rocznicę kampanii wrześniowej, w 75. rocznicę sowieckiej agresji na Polskę warto postawić następujące pytanie: czy historia się powtórzy?

 

* * *

 

Niepublikowane na portalu Salon24 teksty mojego autorstwa znajdą Państwo na moim blogu, pod adresem:

 

http://www.zbigniew-stefanik.blog.pl/

 

oraz w serwisie informacyjnym Wiadomości24, na stronie:

 

http://www.wiadomosci24.pl/autor/zbigniew_stefanik,362608,an,aid.html

 

Zapraszam Państwa do ich lektury i merytorycznej dyskusji.

                                                                                                                                                               

 

Szanowni Państwo, nazywam się Zbigniew Stefanik. Ze względu na pojawiające się od pewnego czasu zarzuty pod moim adresem, w pierwszej kolejności pragnę Państwa poinformować, że jestem osobą niewidomą, co znacząco utrudnia mi korzystanie ze wszystkich możliwości, które oferują media internetowe, na których publikuję moje artykuły. Niestety, z powodów technicznych nie mam możliwości odpisania na komentarze, które, Szanowni Czytelnicy, umieszczacie pod moimi notkami. Mimo to, za niezależny od mojej woli brak odpowiedzi, wszystkich Czytelników najmocniej przepraszam! Pragnę jednak podkreślić, że mam możliwość czytania Państwa komentarzy i bez wyjątku zapoznaję się z nimi wszystkimi. Dlatego bardzo proszę o nie zrażanie się moim brakiem technicznych możliwości niezbędnych do odpowiedzi na komentarze i aktywne włączenie się do dyskusji. Zapraszam wszystkich Czytelników do komentowania moich tekstów. Wszystkie Wasze komentarze są dla mnie cenne, te nieprzychylne również. Jednocześnie, drodzy Czytelnicy, informuję Was, że jeśli będziecie chcieli, bym odpowiedział na Wasz komentarz, dotyczący jakiegoś mojego artykułu, to możecie go Państwo przesłać na następujący adres e-mail: solidarnosc.stefanik@laposte.net. Gwarantuję, iż odpowiem na wszystkie Państwa ewentualne uwagi i komentarze - drogą e-mailową. Jednocześnie przepraszam za niedogodności, które wynikają z kwestii niezależnych ode mnie oraz z góry dziękuję za wyrozumiałość. Urodziłem się w Polsce, lecz od ponad dwudziestu pięciu lat mieszkam we Francji. Z wykształcenia jestem politologiem i europeistą, ukończyłem Instytut Studiów Politycznych w Strassburgu oraz College of Europe w podwarszawskim Natolinie. Obecnie jestem publicystą, polsko-francuskim obserwatorem i komentatorem zarówno polskiego, jak i europejskiego życia politycznego. Posiadam polskie i francuskie obywatelstwo. Na co dzień żyję pomiędzy Strassburgiem i Wrocławiem, między Francją i Polską. Aktualnie nie jestem członkiem żadnej partii politycznej w Polsce. Do czasu wyborów parlamentarnych, które odbyły się w październiku 2011 roku, byłem aktywnym uczestnikiem polskiego życia politycznego. Początkowo działałem w krakowskich strukturach PiS. W szeregi tej partii wstąpiłem w maju 2005 roku. Następnie współpracowałem z posłanką Aleksandrą Natalli-Świat, jako jeden z jej asystentów. Po katastrofie smoleńskiej postanowiłem opuścić partię Prawo i Sprawiedliwość. Swoją rezygnację ogłosiłem w sierpniu 2010 roku. Opuszczenie partii - z którą współpracowałem przez ponad pięć lat - było dla mnie niezwykle trudną decyzją. Wpływ na nią miały przede wszystkim dwie kwestie. Po pierwsze, podjąłem tę decyzję ponieważ nie potrafiłem zaakceptować retoryki Jarosława Kaczyńskiego i jego najbliższych współpracowników, która niemal od 10 kwietnia 2010 roku zaczęła przypominać postulaty skrajnej prawicy. Po drugie, nie mogłem się zgodzić na sposób, w jaki liderzy PiS traktowali najwyższych przedstawicieli Najjaśniejszej Rzeczypospolitej; rządzących, którzy zostali przecież wybrani większością głosów w demokratycznych wyborach. Po wystąpieniu z Prawa i Sprawiedliwości zaangażowałem się w budowę partii Polska Jest Najważniejsza. Z ramienia tej partii w 2011 roku zostałem kandydatem do Sejmu RP w okręgu wyborczym nr 3. Jestem zwolennikiem politycznego centrum. Moje poglądy na problemy gospodarcze są bardziej zbliżone do wizji społecznej, niż liberalnej. Jestem zwolennikiem państwa opiekuńczego, jednak na ściśle określonych zasadach. W mojej opinii państwo powinno być opiekuńcze, dopóki nie dławi inicjatywy społecznej i gospodarczej. Uważam bowiem, że to właśnie indywidualna inicjatywa jest główną siłą, która napędza rozwój gospodarczy i społeczny; jest niezbędnym czynnikiem dla utworzenia silnej klasy średniej, jak również dla społeczeństwa obywatelskiego. Jestem zwolennikiem państwa o świeckim charakterze, mimo, iż jestem ochrzczonym i wierzącym katolikiem. Uważam jednakże, że wiara to indywidualna sprawa każdego obywatela. Dlatego państwo nie powinno popierać, ani finansować żadnej wspólnoty religijnej. Jestem zwolennikiem polskiej integracji z Unią Europejską, bowiem uważam, iż dla Polski to bezprecedensowa szansa na udoskonalenie naszego Państwa i na niespotykany dotąd rozwój gospodarczy. Jednakże - w moim przekonaniu – o integracji europejskiej nie można mówić, iż jest dobra lub zła. Rozpatrywanie jej w takich kategoriach jest błędem! Integracja europejska jest po prostu konieczna w zglobalizowanym świecie, gdzie gospodarcza i polityczna konkurencja jest bezwzględna i nie pozostawia żadnego miejsca dla osamotnionych państw, które pozostawałyby poza ponadregionalnymi wspólnotami. Świat się zmienia, należy się więc zmieniać razem z nim! Tylko w zintegrowanej i silnej Unii Europejskiej można budować silną Polskę, gdyż pojedyncze państwa nie mają żadnych szans na sprostanie gospodarczej konkurencji i społeczno-politycznym wymogom świata w dwudziestym pierwszym stuleciu. Stąd konieczność polskiej integracji z Unią Europejską, bez której Polska nie ma żadnych szans na rozwój, żadnych szans na obiecującą przyszłość pod względem znaczenia politycznego w Europie i na świecie. Zapraszam wszystkich do zapoznania się z moimi artykułami, w których pragnę podzielić się z Państwem swoim punktem widzenia na tematy związane z wydarzeniami na polskiej i europejskiej scenie politycznej. Zapraszam także do kulturalnej i merytorycznej dyskusji. Mam świadomość, iż polityka budzi wiele bardzo silnych emocji. Mimo to byłbym wdzięczny za debatę pozbawioną niepotrzebnej agresji i zacietrzewienia.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka