zdzisiek zdzisiek
227
BLOG

Marginalizacja i wykluczenie obywateli, to ograniczanie gospodar

zdzisiek zdzisiek Polityka Obserwuj notkę 0

 

 lipiec 2007 r.

 

Marginalizacja i wykluczenie obywateli, to ograniczanie gospodarki.

 

Na początku epoki przemysłowej, gdy rynki nie były jeszcze dostatecznie nasycony produktami przemysłowymi i usługami, napięcia społeczne były najprawdopodobniej powodowane zderzeniem się oczekiwań coraz większych rzesz ludzkich, zwłaszcza ludności wiejskiej na poprawę swojej sytuacji życiowej, (oczekiwań, które były stymulowane szybkim, rewolucyjnym rozwojem nauki, techniki i technologii) a oporem materii, niemożliwością prowadzenia równie szybkiego inwestowania i rozwoju przemysłu, ale były tez powodowane w wielkiej części ludzkimi aberracjami, zbytnim chciejstwem właścicieli firm. Ale natura ludzka zmienia się przecież niezwykle powoli. Bezpośrednią, konkretną przyczyną była wielka nierównowaga między ilością przybywających do miast wielkich rzesz ludzi chcących pracować w fabrykach a ograniczoną ilością miejsc pracy. Ta nadwyżka podaży pracy nad jej popytem powodowała drastycznego zaniżanie płac.

 

Wytwórczość przemysłowa była na początku rozwoju epoki przemysłowej w powijakach a robotnicy zatrudnieni w przemyśle stanowili jeszcze niewielki udział w ogólnych populacjach ludności. Produktów wytwarzanych było niewiele, dlatego może w jakiejś mierze uprawniona jest teza, że gdyby robotnicy konsumowali zbyt dużo brakłoby produktów dla kapitalistów i elit społecznych i ekonomicznych. Zarobki robotników nie tylko nie pozwalały im uczestniczyć w konsumpcji przemysłowych produktów, ale często też zaspokoić podstawowych potrzeb żywieniowych. Istniał wielki wyzysk. W miarę gospodarczego rozwoju i zwiększeniu podaży, robotnicy zarabiali więcej, więcej konsumowali, bez dużego uszczerbku dla konsumpcji kapitalistów i elit. W następnych fazach rozwoju, w miarę postępujących, coraz liczniejszych inwestycji w tworzenie narodowego produktu zaangażowane były już prawie całe populacje, a w większej konsumpcji produktów przemysłowych, choć w bardzo zróżnicowanym stopniu uczestniczyli już prawie wszyscy obywatele państw. Natura ludzka niewiele się jednak zmieniła, jest naznaczona egoizmem i próżnością. Ciągle bogaci, opływający w dobra materialne chcą coraz większych luksusów i ciągle uczestniczą w zawodach ich gromadzenia, by tym sposobem zbudować swój prestiż.

 

Dziś, nie ma powodów, by w gospodarce i w korzystaniu z jej efektów nie mogła uczestniczyć cała państwowa populacja. Wykluczenie części obywateli wspólnoty z gospodarki, z rynku powoduje ograniczanie gospodarki, ubożenie rynku.

 

W państwach takich jak nasze, z mało rozwiniętymi gospodarkami duże bezrobocie i wykluczenie obywateli z gospodarki lub ograniczenie w jej partycypacji jest marnowaniem potencjału ludzkiej pracy, jest marnowaniem potencjału gospodarki i hamowaniem jej rozwoju.

 W państwach o rozwiniętych, wydajnych gospodarkach, w których środki produkcji w coraz większym stopniu zastępują pracę ludzi rozrasta się i usprawnia administracja i rozwijane są różnego rodzaju usługi, w których znajdują zatrudnienie ich obywatele. Gdy jednak i sfera usług zostanie już nasycona część obywateli pozostaje bez pracy. Gdy jednak osobom tym państwo zapewnia dochody (zasiłki, renty, dotacje itp.) umożliwiające uczestniczenie w rynku, w konsumpcji, w gospodarce, gdy mogą one zaspokajać swe potrzeby wtedy popyt wewnętrzny na produkty i usługi nie jest ograniczany i nieograniczana jest gospodarka. Gdyby zostały z niej wykluczone, to zmniejszenie popytu wymusiłoby ograniczenie ogólnokrajowej produkcji i usług i kolejni obywatele zostaliby wykluczeni. Postępujący proces wykluczenia powodowałby coraz mniejszą ogólnokrajową konsumpcję, a więc i podaż i coraz większe ograniczenia gospodarki i coraz większą redukcję liczby zatrudnionych i korzystających z gospodarki. Albo przy eksporcie produktów może można by utrzymać produkcję i miejsca pracy, ale konserwowane byłyby mocno ograniczone popyt i konsumpcja.

Tak więc, wzrost wydajności powodowałby paradoksalnie ograniczanie gospodarki. W gospodarce, w głównym jej nurcie pozostawałyby coraz mniejsze enklawy obywateli. Oczywiście powodowałoby to humanitarną katastrofę. Wykluczeni obywatele albo zostaliby unicestwieni fizycznie albo utworzyliby funkcjonującą osobno gospodarkę alternatywną, zaczynając wytwórczość od najprostszych, prymitywnych środków.

 

W interesie całego społeczeństwa jest to, by wszyscy jego członkowie korzystali ze wspólnego rynku i gospodarki.

 

Bieda i wykluczenie niektórych obywateli w państwach rozwiniętych i w dużej mierze w naszym państwie nie ma rzeczywistych uwarunkowań ekonomicznych, ale są im fundowane przez liberałów z powodów ideologicznych. Utopijna ideologia liberalna nie pozwala na zorganizowanie życia zbiorowego, które wyznacza rozwój nauki, technologii i techniki wytwórczej, życia godnego XXI wieku. Liberalne doktryny, które w przeszłości, w niektórych okresach gospodarczego rozwoju przyczyniały się do jego intensyfikacji dziś ten rozwój hamują, powodują, że rozwój i bogactwo wywołują chaos i wiele ludzkich nieszczęść.

Marginalizacja lub wykluczenie części osób ze wspólnoty gospodarczej nie powoduje podniesienia jakości życia pozostałych osób wspólnoty. Nawet, jeśli osoby nie uczestniczą bezpośrednio lub pośrednio w procesach wytwarzania dóbr materialnych i tworzenia dóbr niematerialnych, to niepotrzebnym i nieracjonalnym jest nie tylko dla nich, ale dla gospodarki i dla całego społeczeństwa pozbawianie ich uczestnictwa w rynku, jako konsumentów.

 

Oczywiście lepiej jest, gdy wszyscy obywatele zdolni do pracy znajdują zatrudnienie, nawet w dość sztucznie wykreowanych rodzajach usług. Społeczeństwo ma wtedy choćby niewielki, ale jednak pożytek a mający zajęcie czują mniejszy stres i niemoc niż w sytuacji gdyby pobierali zasiłki dla bezrobotnych. Jednak społeczeństwo i w jego imieniu państwo musi liczyć się z tym, że pewna ilość osób nie znajdzie zarobkowego zajęcia lub znalezione zajecie nie przyniesie dostatecznego dochodu pozwalającego na godziwe życie czy w ogóle na przeżycie i musi być przygotowane, by takim osobom pomóc.

 

Redukowaniu gospodarki zapobiega się często przez produkowanie artykułów (także usług) luksusowych, specyficznych a nawet mało przydatnych, fanaberyjnych, których nabywcami są najczęściej grupy najbogatsze, gdy tymczasem wykluczeni nie mają dostępu do produktów i najprostszych i niezbędnych.

Jeszcze zbyt często nowych technik, technologii przyczyniających się do zwiększania wydajności pracy nie wykorzystuje się do polepszenia warunków pracy dla pracowników. Niestety, paradoksalnie ten technologiczny rozwój idzie często w parze z nadmiernym ograniczaniem miejsc pracy, pogłębianiem rygorów pracy i wyzysku (oczywiście nie chodzi tu o rygory podnoszące jakość produkcji ale o rygory sprowadzające stosunki międzyludzkie w zakładach do musztry).

Zmniejszanie się liczby zatrudnionych w sektorze wytwórczości dóbr materialnych to skutek wzrostu wydajności pracy, rozwoju technologii, technik produkcji. Nie można jednak tak jak tego chcą niektórzy publicyści traktować tego zmniejszania, jako celu samego dla siebie.

Dawniej grupa, która wyzyskiwała ludzi pracy była liczebnie niewielka Pracownicy najemni i rolnicy stanowili większość. Dzisiaj pracowników z sektora wytwórczości i rolników jest coraz mniej, stanowią mniejszość. Pomimo tego są oni jeszcze w wielu krajach, również w naszym wyzyskiwani przez część społeczeństwa.

 

Dawniej i dzisiaj w państwach gospodarczo zapóźnionych niedobory produkcji wynikały (wynikają) z braku, gospodarczych możliwości zaspokojenia potrzeb konsumpcyjnych społeczeństw. Dzisiaj w państwach rozwiniętych mamy do czynienia z potencjalną a często faktyczną nadprodukcją i ograniczaniem gospodarek z powodu braku zbytu produktów. Bieda ludzi wynikała (wynika) w dużej mierze z małych wydolności gospodarek, dzisiaj bieda niektórych ludzi w państwach gospodarczo rozwiniętych wynika ze złego gospodarczego, zorganizowania, złego podziału dochodów krajowych, z ludzkiego egoizmu i pazerności lub z doktrynalnego, ideologicznego uzależnienia. Reguły ekonomiczne które w miarę dobrze opisywały mechanizmy gospodarek mało wydajnych są przenoszone do dzisiejszych gospodarek rozwiniętych, których wydajności są wielkie i ciągle rosną.

 

Oczywiście w gospodarkach rozwiniętych nasyconych produktami materialnymi i usługami zaciera się rozróżnianie produktów materialnych i niematerialnych. Wszystkie produkty są produktami rynkowymi i podlegają normalnej wymianie handlowej i opodatkowaniu i wszystkie one przyczyniają się do budowania dochodu narodowego i wielkości narodowej konsumpcji.

Oczywiście we wszystkich państwach pieniądze wpuszczane przez ich banki centralne obsługują zarówno pracowników produkujących dobra materialne jak i pracowników sfery tworzących produkty niematerialne. Jednak produkty materialne są ludziom niezbędne do życia i to do możliwości własnych gospodarki do tworzenia całkowitego produktu materialnego państwa i do możliwości importu produktów materialnych należy chyba odnosić zdolność państwa do zaspokajania potrzeb swych obywateli.

Naturalnie im państwo bardziej rozwinięte im więcej w nim zdobyczy naukowych, technologicznych, organizacyjnych im więcej może sprzedać zagranicy tych niematerialnych produktów bezpośrednio lub pośrednio w zawartych produktach materialnych (myśl naukowa, technologiczna itp.) tym w większym stopniu może korzystać z pracy innych społeczeństw (również z pracy imigrantów) i tym więcej importować produktów materialnych i ograniczać własną ich produkcję.

Niestety nawet w państwach gospodarczo rozwiniętych część obywateli ulega wykluczeniu z gospodarki, z konsumpcji i brakuje im nawet podstawowych środków do życia. Dzieje się tak wtedy, gdy ich udział w dochodach wygenerowanych przez gospodarkę jest drastycznie niski, gdy podział dochodów, także tych uzyskanych z eksportu produktów, również tych wysoko cennych i niematerialnych jest mocno wybiórczy i ich omija. Często niesprawiedliwa dystrybucja dotyka również pracowników sfery produkcyjnej Sprzyja temu chyba nadmierne ograniczanie produkcji materialnej we własnym kraju i odczucie, że pracownicy tej sfery gospodarki są coraz mniej przydatni.

 

W gospodarkach rozwiniętych nasyconych produktami (materialnymi i niematerialnymi) nie ma potrzeby ograniczania dostępności do produktów jakiejś części swoich obywateli. Postęp, wzrost wydajności pracy, rozwój technologii, technik produkcji, organizacji pracy i życia publicznego nie powinien przyczyniać się do wykluczenia części obywateli z rynku, ze społeczeństwa, z korzystania z tego postępu. A niestety w niektórych społeczeństwach tak się dzieje.

 

W Polsce gospodarcza rzeczywistość jest złożona, zapętlają się w niej różne zjawiska.W naszym kraju bezrobocie istnieje przede wszystkim, dlatego, że konsumpcja dużej części społeczeństwa jest poniżej jej potrzeb i poniżej możliwości produkcyjnych kraju. Ale zjawisko redukowania zatrudnienia ze względu nawysoką wydajnośćprocesów wytwórczych przy produkcji niektórych produktów też ma miejsce. Tyle tylko, że nadprodukcja dotyczy tylko zawężonego kręgu odbiorców, że konsumpcja wielu obywateli jest mocno i niepotrzebnie ograniczana a wielu obywateli jest z tego kręgu konsumenckiego wykluczona.

 

Udział części społeczeństwa w zdobyczach naukowych i technologicznych, zaspokajanie nowych potrzeb odbiegających od uznawanych aktualnie za powszechne i zaspakajanie ekskluzywnych potrzeb elit nie musi dokonywać się kosztem biednych warstw społecznych, kosztem ograniczania im dostępu do rynku. Przeciwnie jak najpełniejsze korzystanie z rynku wszystkich obywateli, wciąganie ich w rynkowa grę stymuluje rozwój.

 

Również bardzo nierównomierna i niesprawiedliwa, zróżnicowana obszarowo dystrybucja dóbr i związany z nią przepastnie nierównomierny rozwój przemysłowych centrów i prowincji stają się dziś coraz bardziej nieuzasadnione nie tylko moralnie, ale też biorąc pod uwagę efektywność takiego rozwoju.

 

Najszybciej zauważono problem ograniczania się rynku pracy wskutek wzrostu wydajności gospodarki i zareagowano na niego chyba we Francji. Skrócenie czasu pracy pojedynczych obywateli miało zastąpić tworzenie dziwnych i mało przydatnych usług, zastępujących nadmiernie samodzielność osób i ograniczać ilość osób korzystających z zasiłków. Rzeczywistość okazała się skomplikowana. Niepokoje społeczne i gospodarczy kryzys świadczą, że i Francja uległa wpływom światowych gospodarczych tendencji neoliberalnych.

 

Struktura spożycia (dostępu do narodowego produktu i majątku) i struktura gospodarki wpływają na siebie zwrotnie. Struktura spożycia zależy oczywiście od struktury dochodów i podatków (płac, zasiłków, podatków). Oczywiście potrzebne są bodźce do indywidualnej aktywności i do osobistego rozwoju obywateli. Potrzebne są gratyfikacje i różne poziomy dostępu do wspólnego, państwowego dobra. Jednak niesprawiedliwa struktura spożycia, dystrybucji dóbr materialnych i usług, zbyt wielkie społeczne nierówności nie tylko są sprzeczne z ideą wspólnoty państwowej i ideą humanizmu, ale też powodują dysharmonię rozwoju tej wspólnoty i mogą wyhamowywać jej gospodarczy rozwój.

 

Największym grzechem naszych liberalnych rządów po 1989 roku było doprowadzenie do sytuacji ogromnego bezrobocia, pauperyzacji i wykluczenia, do niewykorzystania potencjału naszej gospodarki. Przecież gdyby był wykorzystany potencjał gospodarki, potencjał pracy i zdolności wszystkich obywateli, było by możliwe wtedy wytwarzanie zarówno produktów podstawowych przeznaczonych dla wszystkich obywateli jak i produktów luksusowych i fanaberyjnych dla bogatszej części społeczeństwa i to w jeszcze większych ilościach niż obecnie.

Występowanie wielkiego bezrobocia w Polsce jest sytuacją dziwną i niemądrą. Jest przecież mnóstwo pracy do wykonania, zarówno tej zaspakajającej indywidualne potrzeby obywateli jak i tej wypełniającej potrzeby publiczne, polepszającej infrastrukturę państwa.

 

Optymalnym rozwojem jest rozwój społecznie i gospodarczo zrównoważony. Wydaje się, że jest to taki rozwój, za jakim optują socjaldemokraci. Wolny rynek i gospodarka kapitałowa wyzwalające ludzka przedsiębiorczość i dbałość państwa o wszystkich obywateli, zapewnienie im godnego bytowania i uczestniczenie w konsumpcji, to wymogi humanitarne, ale też warunki potrzebne do wyzwalania ludzkiego optymizmu i aktywności i do efektywnego funkcjonowania gospodarki.

 

To są moje odczucia, odczucia osoby należącej do wielkiej części społeczeństwa, której transformacja przyniosła biedę, marginalizację i upokorzenie, osoby, która z przymusu ekonomicznego musi wykonywać pracę, której nie cierpi, pracę ochroniarza – portiera. Moje notatki wynikają z obserwacji naszej polskiej rzeczywistości, z poszanowania empirycznych doświadczeń i z lęku przed myśleniem życzeniowym, ideologicznym.

 

 

zdzisiek
O mnie zdzisiek

Stan mojego ducha Anno Domini 2013. Od dawna mocno mnie denerwuje neoliberalna polityka gospodarcza zainicjowana po 1989 roku przez gospodarczych liberałów z Kongresu Liberalno-Demokratycznego i Leszka Balcerowicza i prowadzona przez kolejne rządy. Doktryny Friedmana stały się ideologią. Jej ortodoksyjni wyznawcy porzucili zupełnie empirię a neoliberalne, doktrynalne myślenie uznali za jedynie słuszne. Dużo złego przyniosła polityka monetarna wprowadzona i realizowana przez Balcerowicza i „Radę Polityki Pieniężnej”. Polityka monetarna w połączeniu z koszmarną, niesprawiedliwą prywatyzacją i prowadzoną be umiaru i bez sensu wyprzedażą krajowego majątku zamiast upragnionego szybkiego rozwoju naszej gospodarki i zmniejszania dystansu do gospodarek rozwiniętych powodowały marnowanie potencjałów tkwiących w naszej gospodarce i naszym społeczeństwie, tłamsiły gospodarkę i przynosiły pauperyzację, biedę, marginalizację i upokorzenie dużej części naszego społeczeństwa. Mocno mnie frustruje również polityka i postawy naszych neoliberałów dotyczące sfer pozagospodarczych, wyszydzanie i walka z patriotyzmem, z tradycją, zapominanie o bohaterach z przeszłości. Postawy lekceważenia i wyszydzania naszego Prezydenta, Lecha Kaczyńskiego a po katastrofie smoleńskiej lekceważenie ofiar katastrofy, walka z obywatelami, którzy czuli wobec nich żałobę i potrzebę ich uczczenia i karygodne podejście do śledztwa były i są dla mnie przygnębiające. Główne grzechy neoliberalnej polityki gospodarczej i przyczyny zbyt powolnego rozwoju naszego kraju. Są cztery główne przyczyny, czy trzy grupy przyczyn, które nie zapewniły możliwie szybkiego rozwoju naszej gospodarki i poprawy poziomu życia dużej części naszego społeczeństwa.: • Zła polityka finansowa, a w szczególności polityka powodująca wygórowaną wartość złotego wywołująca niekorzystne relacje w handlu z zagranicą i obniżająca sztucznie, niepotrzebnie siłę nabywczą naszego społeczeństwa (ciągłe, bez opamiętania podnoszenie stóp procentowych) • Dzika, nieracjonalna, prowadzona bez żadnych zahamowań sprzedaż narodowego majątku • Dzika, niesprawiedliwa prywatyzacja • Zła, bardzo niesprawiedliwa dystrybucja dochodów i dóbr http://zdzislawdzialecki.republika.pl/ http://zdizek.blog.onet.pl/?p=837

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka