Portiernia, sierpień 2007 r.
Nieprawdą jest to, że każde domaganie się bezpośredniej interwencji rządu w życie obywateli, grup społecznych, zawodowych, w zakłady pracy, to nieracjonalny populizm a pomoc państwa to marnowanie państwowych pieniędzy, pieniędzy podatników. W krótkiej perspektywie czasowej pomoc uszczupla państwowy budżet, w dłuższej perspektywie może przynieść dla państwa korzyści. To głoszenie tez, że prawie każda taka pomoc musi być nieefektywna jest populizmem. Oczywiście pomoc państwa musi być racjonalna i rozważna. Gdy pozwala ona na poprawienie sytuacji w zakładach pracy, branżach na poprawienie sytuacji grup ludzkich, na uzdrowienie wycinka naszej państwowej i społecznej rzeczywistości to ma to pozytywny wpływ na dla całego państwa i całego społeczeństwa. Państwo jest silne również siłą małych społeczności. Gdy się w nich dobrze dzieje, to stabilizuje to sytuację w całym państwie. Ograniczanie dostępu do wspólnego państwowego dobra grup obywateli, ich konsumpcji i pochopne ograniczanie produkcji w zakładach może ograniczać rozwój gospodarczy całego państwa. Oczywiście wszystko musi odbywać się w granicach rozsądku. Nie można marnować społecznych pieniędzy na przedsięwzięcia, które źle rokują i nie można żadnych grup uprzywilejowywać.
Jednak w naszym państwie miały miejsce różne formy bardzo niesprawiedliwego, nieracjonalnego dzielenia wspólnego majątku i finansowego wspomagania osób i zbiorowych podmiotów. Żałowano pieniędzy na pomoc przedsiębiorstwom, które rokowały nadzieję na wyjście z kryzysu, w którym się znalazły, często wskutek finansowej polityki państwa osłabiającej konkurencyjność polskich firm lub przejściowej branżowej dekoniunktury, jednocześnie udzielano wsparcia i kredytów dla osób z układów i opłacano gigantycznymi kwotami nieefektywnych tzw. menedżerów.