Rozbudowa izraelskich osiedli we wschodniej Jerozolimie uniemożliwia zdaniem palestyńskich przywódców kontynuowanie procesu pokojowego. Ich zdaniem, a także wielu „pokojowych” organizacji, a nawet szefów placówek UE w Jerozolimie i Ramallah Arabowie żyją w fatalnych warunkach i o niczym innym nie marzą jak o ustanowieniu w Jerozolimie stolicy nowego muzułmańskiego państwa.
Co na to sami arabscy mieszkańcy Jerozolimy? Ci jakoś nie bardzo chcą potwierdzić tezy ich żarliwych wybawców. Badanie przeprowadzone w listopadzie i nadzorowane przez Departament Stanu wykazało, że jedynie 30% spośród 270 tysięcy Arabów, którzy mieszkają we wschodniej Jerozolimie wolałoby obywatelstwo Palestyny w przypadku podziału miasta. 35% wybrałoby obywatelstwo izraelskie, a 40% zamierza w razie czego przenieść się do innej dzielnicy, aby pozostać w Izraelu. Przyczyny są prozaiczne. Arabowie przedkładają izraelskie miejsca pracy, szkoły, opiekę zdrowotną i świadczenia socjalne nad pragnienie życia w nowym arabskim państwie.
Co również istotne ponad 40 procent twierdzi, że nawet jeśli Izraelczycy i Palestyńczycy podpiszą porozumienia pokojowe i wschodnia Jerozolima stanie się stolicą nowego państwa, bojownicy palestyńscy na pewno lub prawdopodobnie kontynuować będą walkę zbrojną z Izraelem.
To kolejny z wielu argumentów każący przemyśleć raz jeszcze kwestię celowości dążeń do utworzenia w Jerozolimie stolicy palestyńskiego państwa, które zostało właśnie zanegowane przez samych jerozolimskich Arabów.
