Zetor Zetor
60
BLOG

Mieszanie w kotle bałkańskim chochlą imperializmu

Zetor Zetor Polityka Obserwuj notkę 17

Kiedy USA z pozycji silniejszego naciska różne państwa w wielu sprawach, wielu uważa to za niewłaściwe; kiedy rozbudowuje system obrony rakietowej własnego terytorium, zieloni i pacyfiści protestują jak nawiedzeni; kiedy zaś armia amerykańska dokonała inwazji na Irak, zapanowała moda na porównywanie Busha do Hitlera, chociaż to Husajn, a nie Bush był winien śmierci tysięcy, jeśli nie milionów. Ale kiedy US Army bombardowała Belgrad, zabijając niewinnych, i kiedy teraz wraz z UE dokonują zamachu na suwerenność Serbii, próbując utworzyć niepodległe Kosowo, głosów protestu przeciw kowbojskiej bucie i zamorskiemu imperializmowi nie słychać. Na Salonie także nikt nie wkleił sobie chorągiewki „Proud friend of Serbia”, choć przecież znaleźć można i przyjaciół państw tak nam wrogich i niesympatycznych jak Niemcy czy Francja. Jeden Waldemar Łysiak na całą Polskę mówi głośno o problemie. To jednak trochę za mało. Dzisiaj więc Serbii pobronię ja, oczarowany i miło zaskoczony po nader krótkiej wizycie w tym kraju.

W najnowszym anglosaskim „Newsweeku” znajdziemy artykuł Michael’a Levitin’a Unfinished Bussines . Autor ostrzega przed mieszaniem w kotle bałkańskim, przypominając, jak łatwo tam o napięcia etniczne, które mogą przerodzić się w konflikt zbrojny. Ma rację po trzykroć.

Czemu Serbia nie miała by się bronić wszystkimi możliwymi sposobami przed utraceniem dużej prowincji, będącej w dodatku kolebką narodu i cerkwi serbskiej? Z powodu takich właśnie żądań III Rzeszy i ZSRR pod adresem innych państw wybuchła II Wojna Światowa w Europie! Jedyna różnica polega na tym, że dziś beneficjentem odłączenia Kosowa od Serbii będzie albańska mafia,  środowiska muzułmańskie i Unia Europejska. Łatwiej bowiem narzucić swoje reguły gry kilkunastu małym państewkom (unioeuropejski ideał „regionów”) niż silnej, zjednoczonej Serbii. Serbowie są karani bez przerwy za prawdziwe i urojone zbrodnie generałów, których sami wydają jakimś chorym trybunałom międzynarodowym. Nic dziwnego, że w narodzie narasta gorycz – takie działania Zachodu to młyn na wodę dla nacjonalistów.

Zagrożenie nowym konfliktem czy walkami etniczno-religijnymi istnieje nie tylko za sprawą Serbii. Wyobraźmy sobie sytuację mniejszości serbskiej w niepodległym, muzułmańskim Kosowie. Czy bez ochrony serbskiej armii nie będą prześladowani? Czy nie staną się obywatelami drugiej kategorii? Mogłoby tak być nawet, gdyby spór był czysto narodowościowy – tu dochodzi jeszcze kwestia mafii, która najpewniej rządziłaby państwem, jak dziś rządzi prowincją, a która przychylnie na Serbów patrzeć nie będzie. No i kraj byłby w większości muzułmański – jakie prawa by wprowadzono i jaka byłaby sytuacja chrześcijan, to już proszę sobie wysnuć per analogiam z jakimkolwiek krajem muzułmańskim.

Zagrożeniem dla pokoju jest też samo powstawanie takich mikroskopijnych państewek. Pokój to równowaga polityczna. Równowaga może istnieć tylko między silnymi, niezależnymi państwami bądź sojuszami słabszych państw, nie mogących obronić się samodzielnie. Póki istnieć będą kraje, których siły zbrojne liczą kilka tysięcy ludzi, stabilność polityczna regionu będzie zagrożona. Kraje takie są bowiem łakomymi kąskami dla silniejszych sąsiadów, którzy zawsze będą dążyć do ich zdominowania czy wręcz aneksji. Czy utworzona niedawno (też z Serbii) Czarnogóra jest się w stanie obronić przed agresją jakiegokolwiek średniego państwa europejskiego? Posiadając siły zbrojne w liczbie sześciu i pół tysiąca ludzi, planowana redukcja do dwóch i pół tysiąca, i budżet armii 15 milionów dolarów? Wolne żarty. Na razie wojen nie ma. Na razie. Bo w polityce nie ma czegoś takiego jak „na zawsze”. Przed pierwszą wojną światową też bredzono o „końcu historii”. W razie wojny krew niechronionych przez silną armię obywateli takich państewek spadnie na ich twórców.

Podczas wakacji w Grecji poznałem ludzi, którzy trochę znali bałkańską rzeczywistość. Znali wojnę. „Tu każdy ma w domu broń, i w każdej chwili jest gotowy ją wyciągnąć” – mówili. Usłyszałem też opinię, że chociaż Zachód myśli, że problemy się skończyły, one ciągle wrą. Nie jest dobrze podkręcać ogień pod bałkańskim kotłem. I na pewno nie jest dobrze tworzyć kolejne sztuczne państwo. Miałem okazję porównać państwo serbskie z Macedonią (nota bene, Grecy słusznie twierdzą, że to hańba, żeby zamieszkiwane w większości przez Albańczyków państwo przywłaszczało sobie nazwę królestwa, którego większość terenów i stolica leży w Grecji – Grecja Północna to Macedonia zresztą). Różnica jest kolosalna. Na granicy Serbskiej stoi się piętnaście minut, wliczając w to skrupulatną kontrolę. W Macedonii bez kontroli, za to z łapówką, stoi się nierzadko kilka godzin. Kolejne takie państwo nie jest nikomu potrzebne. Clinton zrzucał bomby na serbskich cywili, co było zbrodnią wojenną. Czy Bush musi dołączać się do zbrodni politycznej, oddając władzę nad serbską kolebką muzułmańskiej mafii?

Zetor
O mnie Zetor

Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka