Zetor Zetor
45
BLOG

Gdzie problem w sprawie Rospudy ?!!!

Zetor Zetor Polityka Obserwuj notkę 26

Sprawa Rospudy dawno wyszła poza ramy sporu miłośników natury z miłośnikami infrastruktury. Dziś jest papierek lakmusowy polskiej suwerenności i pole walki o strategiczną dla Nadbałtyki i niewygodną dla Rosji  Via Baltica. Jednak warto się przyjrzeć samemu problemowi (zakładając, że rzeczywiście trzeba wybierać między unikatowym rezerwatem a obwodnicą). Co jest ważniejsze – środowisko czy dobro mieszkańców? I czy można odpowiedzieć na to pytanie?

Oczywiście, że można. Sprawa Rospudy to jeden z tych wypadków, w których socjalizm „bohatersko walczy z problemami nieznanymi w żadnym innym ustroju”. W normalnym kraju drogę buduje się możliwie jak najtańszym kosztem. Na koszt wpływa relacja ceny gruntu do ceny budowy drogi na tym gruncie. Jeżeli więc wszystkie grunta kosztowałyby tyle samo, drogi na pewno nie budowano by przez bagna.

Ale ziemia ma różną wartość. Wartość zaś odzwierciedla jej przydatność, określa, na ile jest potrzebna. I tym powinniśmy się kierować. Powiedzmy, że mieszkańcy Augustowa chcą mieć spokój. W normalnym kraju mogą wykupić od rządu ziemie swojego miasta, tym samym likwidując problem biegnącej przez nie drogi – teraz to oni regulują ruch. Jednak tiry jeździć muszą. Rząd kalkuluje więc, czy za pieniądze otrzymane od mieszkańców można z zyskiem zbudować drogę przez Rospudę. Jeśli tak, zgadza się. Tak samo rzecz ma się z miłośnikami Rospudy. Skoro tak ją kochają, niech ją wykupią! Że nie mają pieniędzy? Ale podobno tylu osobom zależy na Rospudzie! Niech każdy da sto złotych. Jeśli nie uzbierają sumy większej niż Augustowianie, będzie to oznaczać, że ich pragnienia nie są równie silne. A jeśli ich przebiją, pokażą, jak bardzo im zależy i osiągną cel. Wszystko czysto, sprawiedliwie i z korzyścią dla społeczeństwa. Jak wiemy z von Misesa, rynek to najlepsza demokracja, „gdzie każdy grosz głosuje”.

Ale w Polsce jest inaczej. U nas broń Boże nie mierzy się wartości człowieka ilością pieniędzy, czyli wartością jego pracy dla społeczeństwa. U nas liczą się ci, którzy głośniej krzyczą, mocniej się przywiązują, mają lepsze plecy w Warszawie czy Brukseli.

Tylko powiedzcie mi, jaki model społeczny jest lepszy: ten, w którym ludzie osiągają marzenia dzięki ofiarnej pracy dla bliźnich i kraju, czy ten, w którym żeby cos osiągnąć, trzeba i wystarczy drzeć ryja?

Zetor
O mnie Zetor

Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka