Zetor Zetor
87
BLOG

"Katyń" - czy uda się wskrzesić naszą historię?

Zetor Zetor Polityka Obserwuj notkę 24

Polska nie ma historii. Oczywiście, są fakty historyczne, są bohaterowie, jakich świat nie widział, są monumentalne zdarzenia i opowieści tak wzruszające, że z trudem je można wyśpiewać, a co dopiero opisać. Ale Polska nie ma historii. Bo to, o czym pisałem, to tylko kamienie. Wielkie bryły granitu, samorodki złota, diamenty, twarde czyjąś zamierzchłą wiernością. A historia to pomnik, wyciosany ręką artysty, historia to pieśń, którą śpiewa się z głębi serca, historia to obraz w głowach ludzi i opowieść, która inspiruje do wielkich czynów. Polska nie ma historii, bo każdy nastolatek wie, co się wydarzyło na Omaha Beach, ale prawie żaden nie wie, co było pod Wizną, a nawet jeśli wie, to jest to kolejna data do wyuczenia się na kartkówkę, a nie miejsce, gdzie za wolność walczyli jego bohaterowie, ludzie, do których chciałby być podobny. Na tej samej zasadzie do niedawna nie było poległych z Katynia. Czy Andrzej Wajda ich wskrzesił?

 

Generał widzi krew na ścianach, wie już, co się stanie – bach – rotmistrz z Virtuti Militarii, ten, którego córeczka to tak wspaniałe dziecko stoi już ponad rowem – bach – stary oficer o dobrym wejrzeniu i ciekawie przystrzyżonej brodzie jest spokojny – bach – jego sobowtór prawie, w każdym razie człowiek bardzo podobny wyrywa się – bach – ksiądz kapelan modlił się, więc nałożono mu worek na głowę – bach – młody, zadziorny lotnik ściska w dłoniach różaniec, szczęk iglicy, zmieniają magazynek – bach – zrzucają beret sympatycznemu, korpulentnemu oficerowi, jakby wziętemu z naszych czasów – bach - … Teraz leżą wszyscy razem obok siebie, znowu anonimowi, znowu bezimienni, jak na czarno-białym filmie z odkopania grobów, spychacz gąsienicowy przysypuje ich warstwą ziemi … Nie wystarczy tej ziemi odkryć, nie wystarczy zidentyfikować zwłok, nie wystarczy nawet wywrzeć pomsty i walczyć o prawdę. Czego zatem trzeba? Oni nie mają twarzy. Zwłoki w polskich mundurach nie mają twarzy. Trzeba przywrócić im twarze, żeby przywrócić temu krajowi historię. Bo historia to ludzie, nie tylko hasła i słowa. Nie zawsze i nie dla każdego wystarczy krzyknąć „Bóg, Honor, Ojczyzna!” – ale każdemu wystarczy pokazać ludzi, ludzi dobrych, wiernych, odważnych czy po prostu ludzkich. Niekoniecznie herosów z brązu. Wystarczy ludzi takich, jak my.

 

W tym sensie film Wajdy jest ogromnym sukcesem. To jest film o ludziach. Kiedy młody winowiec podrywa dziewczynę i robi to trochę niezręcznie, sala się śmieje. Kiedy chwilę później ginie, sala milczy. Nasi przodkowie mają twarze. Niektórzy są niezrozumiali, niektórzy zbyt szablonowi, nie umie Wajda wzbudzić w nas miłości czy jakiejś wielkiej sympatii do bohaterów, czego efekt widać na końcu – scena egzekucji nie budzi wściekłości, żalu, chęci zemsty czy pragnienia płaczu, a przecież ginie kwiat naszego narodu. Na sali są ludzie, którzy płakali jedenastego września i którzy wyliby z gniewu, słysząc o rzezi oficerów anglosaskich w Iraku na dużo mniejsza skalę. Dlatego film Wajdy udany moim zdaniem nie jest. Nie może być, jeśli najsympatyczniejszymi postaciami są te, które w tragedii bezpośrednio nie biorą udziału – rodziny poległych czy sowiecki oficer, pomagający żonie polskiego rotmistrza.

 

Jednak ten film to kawał dobrej roboty. To jasno wyłożona prawda historyczna, prawda o ZSRR i także o Polsce komunistycznej. Pewnie, nikt dziś tej prawdy nie kwestionuje, a jeśli nawet, to jest to margines. Ale czym innym są suche fakty, a czym innym obraz w głowie. Czym innym  encyklopedia, czym innym pamięć ludzka. I film Wajdy tę pamięć przywraca. Po drugie, to twarze przywrócone naszym przodkom, których musimy poznać, aby nie utracić wszystkiego tego, co ich czyny i słowa mogą nam dać. Jest to także ważne świadectwo dla starszych pokoleń, świadectwo, że prawda jest już czymś powszechnym. Nie zdawałem sobie z tego sprawy, dopóki nie zobaczyłem wyrazu twarzy mojego nauczyciela historii, starszego już człowieka. W każdym bądź razie, daje on wiele widzowi.  I to trzeba w nim cenić.

 

Obraz Wajdy nie może być jednak pierwszym i ostatnim. Jeden z dyskutantów w programie Jana Pospieszalskiego słusznie zauważył, że Amerykanie o jednej wojnie w Wietnamie nakręcili kilkadziesiąt filmów. Dzieło Andrzeja Wajdy powinno być jedynie preludium, filmem poważnym trzymającym się pewnej konwencji. Teraz rozkwitnąć powinno wiele wielko- i niskobudżetowych produkcji, opowiadających historie okołowojenne, lub w ogóle historyczne. Historii patetycznych bądź lekkich, dramatów i komedii, ściśle trzymających się faktów bądź z gatunku historii alternatywnej. Niech „Katyń” da impuls do czerpania z naszej historii. Niech impuls ten będzie potężny, niech naszą historię reanimuje. Bo Polska nie będzie mieć historii, póki dzieci nie będą bawić się w akowców czy przechodzić w grach bitew o Narwik czy Monte Cassino, a nastolatki podrywać w kinie dziewczyn pozując na takich, jak młody ułan, obtańcowujący właśnie na ekranie najlepsze laski, by chwilę później wskoczyć na koń i pognać na wschód czerwoną zarazę.

Zetor
O mnie Zetor

Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka