Zetor Zetor
75
BLOG

Fetysz frekwenecji czyli już masz się z czym pięknie różnić, Grz

Zetor Zetor Polityka Obserwuj notkę 18

Kiedy wyborcze emocje już opadną, politycy wygłoszą oświadczenia, a gadające głowy wszystko fachowo i wodniście skomentują, prowadzący studio wyborcze zadadzą sakramentalne pytanie: a co z frekwencją? I jeśli będzie ona niska, zaczną się lamenty, a jeśli wysoka, to, cóż, reakcje zależą od tego, kto wygra. Faktem jest jednak, że wysoką frekwencję uważa się za coś pożądanego, i za wszelką cenę stara się ją wywołać – zaatakowało mnie ostatnio już kilka zachęcających do głosowania agitek. Zachęcali też chyba wszyscy politycy, i to nawet bezinteresownie (któryś powiedział, że tylko brak głosu to zły głos). A ja się pytam – czy wysoka frekwencja to coś dobrego dla tego kraju?

 

Naturalnie, że nie. Wysoka frekwencja to symptom zdrowego zainteresowania ludzi dobrem ich kraju, miernik patriotyzmu. Śrubowanie jej na siłę nie ma jednak sensu, a wręcz jest szkodliwe. Wystarczy prosta metafora. Jeśli ogłosimy konkurs matematyczny i weźmie w nim udział dziesięciu prymusów, to możemy zakładać, że średni wynik osiągnięty przez nich będzie bardzo dobry. Jeśli jednak do tego samego konkursu zapędzimy wszystkich uczniów danej szkoły, wyniki na pewno będą niższe. O ile niższe? To zależy od tego, czy przeprowadzimy nasz eksperyment w elitarnym liceum czy w zawodówce. Obawiam się, że jeśli chodzi o poziom wiedzy społeczeństwa o polityce, gospodarce i prawie, Polska elitarnym liceum nie jest.

 

Oddanie głosu jest, przynajmniej moim skromnym zdaniem, dużo trudniejsze niż rozwiązanie matematycznej łamigłówki. Żeby z czystym sumieniem zagłosować, trzeba znać oficjalne programy kandydatów i ich oficjalne życiorysy, potem dogrzebać się nieoficjalnych, rozważyć szanse ich wejścia do parlamentu i przepchnięcia proponowanych reform, a także konsekwencje wewnętrzne i międzynarodowe zwycięstwa danej partii. Można oczywiście nie spełnić wszystkich albo i żadnego z tych warunków. Ale jaka jest wartość takich głosów „na pałę”? Nie bierzemy ślubów „na pałę”, choć to tylko decyzja o losie rodziny. Tutaj decydujemy o losie państwa.

 

Jaki jest więc procent ludzi wystarczająco kompetentnych do podjęcia tej ważnej decyzji? Na pewno nie jest to połowa, ani nawet jedna dziesiąta. Większość ludzi zagłosuje na najckliwszy spot albo najbardziej modną frakcję. Prawie wszyscy zagłosują na partie, a nie na osoby. Z pewnością nie będą to idealne wybory.

 

Z demokracją jest jak z alkoholem – przy poważnych sprawach najlepiej używać jej rzadko i w małym procencie. Bo inaczej państwo będzie równie zdrowe co pewien czołowy „idemokrata”. Nie namawiajmy więc ludzi, by na siłę zwiększali ten procent.

Zetor
O mnie Zetor

Twórca - raz na miesiąc, leniwy do imentu. Libertarianin - tyle wolności ile można tyle atlantyckiego imperializmu żeby zlikwidować jeszcze gorsze państwa. Amerykanin - i do tego nacjonalista! Przykład na to jak można nim zostać nie mając obywatelstwa i nigdy nie ruszając się z Europy. Transhumanista - religia taka, popularna szczególnie w Dolinie Krzemowej; głosi ze przy tym tempie postępu technicznego ludzie zaczną niedługo posiadać cechy boskie, a przynajmniej nadludzkie, takie jak dodatkowe zmysły czy nieśmiertelność, i z tego każdy już sobie sam wyciąga wnioski. Można sobie wierzyć, znajdować w tym pociechę, czuć się wyjątkowym i w imię tego tworzyć i zabijać, jak w przypadku każdej innej religii. GG: 7211588 - nabluzgaj mi w cztery oczy ;)

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka