Posłanka Pawłowicz przypomina mi trochę niektórych naszych bokserów.
Taki Gołota czy Szpilka. Niby gdy wszystko się układa boksują dobrze, akcje przemyślana. Ale przychodzi moment gdy następuje "odpał". No i wtedy poszły konie po betonie.
Nie ukrywam, że posłanka ma w polityce niedościgły wzór takich zachowań, czyli prezesa.
Znów jest przygotowywana grubymi nićmi szyta akcja pod tytułem "merytoryczna opozycja". Były już aniołki, posmoleńska trauma, premier Gliński. Ciekwawe pod jakim hasłem przewodnim będzie ta "profesjonalizacja" PIS. W to, że zakończy się kolejnym coming outem prezesa (być może sprowokowanym przez PO lub Palikota), który zniweczy jej pozytywne rezultaty nie wątpię,
Podobno posłowie PIS są wściekli na Pawłowską za jej występy. Pytanie czy lepiej mówić cały czas co się myśli czy bawić się w hipokryzję. Z tym że w PISie mamy tę hipokryzję w dwie strony. Są tam ludzie, którzy myślą tak samo jak Pawłowicz ale starają się tego nie pokazywać publicznie (nie zniechęcać potencjalnych wyborców) oraz ci którzy zapewne są zniesmaczeni jej wypowiedziami ale ze wg na walkę o miejsca na listach wyborczych próbują bronić posłanki aby przypodobać się prezesowi i ojcu Rydzykowi. Szczerze mówiąc nie wiem, która postawa gorsza.
