Wczoraj, ktoś zapukał do moich drzwi.
Mąż je otworzył i powiedział, że za drzwiami stoją jakieś poprzebierane dzieciaki i wołają o cukierki. Domyśliłam się, ze to Halloweenowcy - dzieciaki wychowane przez telewizję.
W nosie mam tzw. nowoczesnych rodziców, których dzieci łażą po klatkach schodowych i narażają swoje pociechy na pułapki.
Ale obchodzą mnie ich dzieciaki, które naoglądały się filmów i wydaje im się, że za każdymi drzwiami czekają na nie cukierki....
W dużych miastach są kamienice, tzw. plomby, no i blokowiska. Polska, to nie Ameryka, gdzie więszkszość, mieszka we własnych domkach...gdzie jest wspólnota sąsiedzka, gdzie wszyscy się znają, gdzie świętuje sie Halloween od wielu lat....to ich tradycja.
W Polsce, dzieciaki, napakowane telewizyjną wiedzą i beztroską....a właściwie - głupotą swoich rodziców - łażą od drzwi do drzwi, po obcych sobie klatkach schodowych i wierzą, że spotka ich za to nagroda, w postaci cukierków, batoników, ciasteczek...czy jakiejś innej słodkości....
Wiele osób, które otwiera drzwi, nie ma zielonego pojęcia, czego chcą te dzieciaki......o co w tym wszystkim chodzi....zresztą, dzieciaki - też tego nie wiedzą.
Możecie się zachwycać obcymi zwyczajami - wasze prawo, ale zanim poświęcicie im wasze dzieci, pomyślcie trochę......kto otworzy im drzwi....