Nie chce mi się przytać życiorysu zmarłego dziś polityka, kto chce, niech sięgnie do wiki albo tvn24. Chcę natomiast tylko, oczywiście zaznaczając, że nikt nie odpowiada za przodków, przypomnieć postać wuja zmarłego, premiera Leona Kozłowskiego.
Otórz premier ten wsławił się pomysłem utworzenia punktu odosobnienia w Berezie, takim był demokratą. zanany był przed wojną również z innych przypadłości np. alkoholizowania się, czy też masoństwa, a potem tegoż masoństwa prześladowaniu. Był też archeologiem, ale o tym później.
Po wybuchu wojny odważnie wycowfywał się w kierunku Rumunii, ale wcześniej capnęły go Sowiety i wzięły na spytki. Szczęśliwie bądź nie przeżył więzienie czerwonych i po ataku Niemiec na ZSRR został wypuszczony i wybrał się był do Andersa. Powitano go tam chłodno, a nawet lodowato. Podjął więc ciekawą decyzję i skierował się na zachód, nie do Anglii co prawda - przez linię frontu - do Rzeszy.
Dla hitlerowskiego reżimu był dość niewygodnym gościem, bo nie było z niego pożytku do czasu odkrycia Katynia, gdzie uczestniczył w ekshumacji. Niestety nie wyszło mu to na dobre - dostał podwójną czapę - od "Londynu" i od AK. Wyrok nie został nigdy wykonany, gdyż zginął był podczas nalotu alianckiego na zawał serca, podobno.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Leon_Koz%C5%82owski
