zoon politikon zoon politikon
68
BLOG

Anonimowość: jak to się robi w Ameryce

zoon politikon zoon politikon Polityka Obserwuj notkę 10

“Człowiek ma prawo do wolności słowa, wypowiadania się i osądu. Ale musi za to brać odpowiedzialność. Jeśli ktoś wygłasza jakiś osąd i nie bierze za to odpowiedzialności jest w gruncie rzeczy anonimem. A w moim odczuciu anonimowe osądzanie kogoś i ocenianie jest bardzo wątpliwe moralnie i nie sprzyja prawdziwej wymianie myśli i poglądów.Nie spełnia również warunków uczciwej polemiki. Nie twierdzę, że wszystko, co jest głoszone w takiej formie jest szkodliwe, złe i nieprawe, ale brak podpisu odbiera wiarygodność i siłę nawet najlepszym argumentom”.

To fragment wypowiedzi księdza Adama Bonieckiego – natknąłem się na nią na stronie Dziennika. I mocno się zdziwiłem. Jeżeli się zna historię myśli politycznej i proces formowania się demokracji liberalnej w Europie i w Stanach Zjednoczonych, to łatwo zauważyć, że anonimowość często była wykorzystywana, a także co więcej ceniona. Dla przypomnienia jeden z czołowych orędowników niepodległości Stanów Zjednoczonych Thomas Paine swojej książeczki pt. Common Sense opublikowanej w 1776 roku nie podpisał własnym nazwiskiem. Widniało na niej po prostu zdanie: "Written by an Englishman". Książka Paine była jednym z pierwszych bestsellerów (pomijając oczywiście Biblię) i sprzedała się w 100. 000 egzemplarzy. Walnie przyczyniła się do spopularyzowania koncepcji niepodległości USA zbierając argumenty jej zwolenników. Kolejny przykład: Federalist Papers napisane w latach 1787-1788 również były ananonimowe a ich znaczenie trudno przecenić. Były podpisane: Publius (za tym nickiem, jakbyśmy dzisiaj powiedzieli stało rzecz jasne trzech autorów: Alexander Hamilton, James Madison, John Jay). Federalist Papers Stanowiły podstawowe źródło do interpretacji Konstytucji, a także ułatwiły proces jej ratyfikacji. Do dzisiaj autorstwo niektórych papers nie jest jednoznacznie ustalone. Kto wie, może gdyby nie te anonimowe teksty, nie doszłoby do powstania Stanów Zjednoczonych? Czy brak podpisu osłabił argumenty zawarte w tych tekstach? Może wzmocnił?
 
Podobne przykłady można również podać z historii Wielkiej Brytanii. I tak w XVIII wieku zasłynął niejaki Junius (o jego tożsamości historycy spierają się do dziś). W latach 1769-1772 opublikował w jednym z londyńskich periodyków serię listów, a właściwie mówiąc współczesnym językiem tekstów publicystycznych krytykujących ówczesny rząd. Jego teksty przeszły do historii pod nazwą Listy Juniusa. W listach pisał o historycznych prawach Anglików i krytykował rząd za to, że ta prawa łamie. Jego krytyczne argumenty spowodowały zmianę na stanowisku premiera.
 
Można wymienić wiele innych anonimowych pamfletów, broszur, książek czy listów znanych z historii. Zwłaszcza w krajach anglosaskich mają one za sobą długą tradycję. Stały się głównym narzędziem róznego rodzaju politycznych dysydentów reprezentujących niepopularne poglądy. Ich istnienie traktowano jako ważny przejaw wolności słowa: niektórym jednostkom z różnych względów pod własnym nazwiskiem trudno się było wypowiadać.
 
Zasada anonimowości ma nie tylko historyczne znaczenie. Znalazła ona potwierdzenie w orzecznictwie Sądu Najwyższego w Stanach Zjednoczonych: anonimowość wynika z zasady wolności słowa i dotyczy również Internetu, który jest swego rodzaju odpowiednikiem osiemnastowiecznych pamfetów. Anonimowość jest - orzekł Sąd Najwyższy w jednym z przypadków - tarczą przeciwko Tyranii Większości. Każdy kto czytał J. S. Milla „O wolności” lub Tocquevilla wie jak przemożna może być presja społeczna, aby nie odbiegać od normy i nie mówić czy pisać wbrew powszechnie akceptowanym opiniom. Nie znaczy to, że anonimowo można wszystko: zniesławiać, poniżać, szkalować. Jeżeli jednak ktoś czuje się zniesławiony musi mieć mocne dowody, które rozpatrzy sąd. I wtedy dopiero sąd może wystąpić o ustalenie personaliów blogera. Tak to się robi w Ameryce.

zoonpolitikon@poczta.onet.eu Cytaty dnia: "Do niedawna królował moralny relatywizm w kulturze, zaś alternatywne poglądy nie mogły zaistnieć w dyskursie publicznym, bowiem okrągłostołowy układ skazywał je w najlepszym razie na niszowość, jeśli nie na niebyt. Dlatego część młodzieży reagowała „rzymskim pozdrowieniem”, który to gest był buntem bezsilnych przeciw obłudzie „układu”. Gest ten działał w sposób emancypacyjny wśród tych, którzy go wykonywali – zrywając z okrągłostołową polityczną poprawnością." ProfesorMarek Jan Chodakiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka