zoon politikon zoon politikon
29
BLOG

O skandalu bez histerii

zoon politikon zoon politikon Polityka Obserwuj notkę 5

W marcu 2009 roku członek Partii Demokratycznej Mike Doogan zasiadający w Izbie Reprezentantów stanu Alaska po wielomiesięcznych detektywistycznych poszukiwan ujawnił dane personalne lokalnego blogera prowadzącego bloga pt. The Mudflats i podpisującego się Alaska Muckraker. Początkowo zwrócił się do gazety, która administrowała blogiem o przekazanie danych. Gazeta oczywiście odmówiła. Zaczął więc szukać na własną rękę. Po odkryciu tożsamości wysłał do blogera emaila, że ma zamiar ujawnić imię i nazwisko i że ostrzega wcześniej, aby bloger mógł sprawę skomentować. Sprawa nabrała sporego rozgłosu, ponieważ blog cieszył się dużą popularnością. Zrobił się głośny, gdy Sarah Palin została kandydatem na wice-prezydenta: nagle wzrosło zainteresowania życiem politycznym Alaski. Doogan tłumaczył, że działał zgodnie ze swoim przekonaniem: ktoś kto zabiera publicznie głos i krytykuje rządzących powinien podpisać się imieniem i nazwiskiem. Anonimowe krytyki porównał do zakładających kaptury członków Ku Klux Klanu.

W odpowiedzi bloger na swojej stronie umieścił długi komentarz. Przytoczmy fragment: „W zakładce <o mnie> jest napisane, że chcę zachować anonimowość. Nie powiedziałam nikomu dlaczego. Może pracuje w państwowej administracji. Może nie chcę, aby dzieci miały problemy w szkole. Może uciekam przed był partnerem, który był agresywny i nie chcę, aby wiedział, gdzie jestem. Może rodzina nie będzie już chciała ze mną rozmawiać. Może nie chcę zrazić do siebie swojego najlepszego przyjaciela. Może nie chce, aby ktoś mi rozbił cegłą okno. Może mój partner pracuje w administracji Palin [blog był krytyczny wobec tej administracji – przyp. zp.]. Może nie chcę, żeby ludzie wiedzieli, gdzie mieszkam lub pracuje. A może żadne z tych zdań nie jest prawdziwe. Żaden z moich czytelników, także Mike Doogan nie ma pojęcia jakie osobiste względy mogą wchodzić w grę”
 
Polityk z etycznego punktu widzenia nie miał prawa publicznie ujawniać tożsamości blogera. Ujawnianie danych osobowych powinno zależeć tylko i wyłącznie od blogera – jeżeli jedynym jego „przestępstwem” jest krytyka władzy. Brzmi znajomo? Tylko pozornie. Po pierwsze, Doogan był politykiem a nie dziennikarzem. Sprawa więc miała jeszcze bardziej ostrzejszy charakter: przedstawiciel krytykowanej władzy ujawnia tożsamość krytykującego. Po drugie, mimo, że chodziło o polityka, to reakcje były bardziej stonowane niż w Polsce. Jest rzeczą oczywistą, że Dziennik naruszył normy etyczne: anonimowość jest przez dziennikarzy w wielu przypadkach rzeczą bardzo cenioną. Jednak reakcje w salonie przybierają niekiedy formę histerii: to nie naruszenie norm etycznych przez kilku tzw. dziennikarzy ale zorganizowana akcja. Ktoś dostał zlecenie, aby rozpracować blogera: na salon wyruszyły tajne służby III RP, aby uciszyc Katarynę.
 
Zaatakowano zasadę wolności słowa z niesamowitą mocą i perfidią, za pomocą środków, które stosowali niemieccy i sowieccy okupanci. Stoją za tym obrońcy III RP i postkomunistycznego establishementu. Tylko pozornie chodzi – argumentują – o Katarynę. Celem tego ataku jest cała błogesfera, którą tajemne siły chcą uciszyć. Taka linia argumentacji pomniejsza rolę znanej blogerki: ona jest tylko dla Was pretekstem, aby podbić swoje ego. Wydaje się Wam, że władza chce Was uciszyć, ponieważ jej zagrażacie, powoli przejmujecie rolę opiniodawczą, krytykujecie bezkompromisowo władzę, wymusicie zmiany, itd..  Że jesteście w centrum zainteresowania, sól ziemi, nadzieja Polski.
 
Nie pochlebiajcie sobie "prawicowi" blogerzy. Jesteście niszą i niszą zostaniecie. Żyjecie we własnym dusznym światku. Świadczą o tym chociażby Wasze komentarze na temat tego skandalu. Zrobiono świństwo: ale nie zyjemy w jakimś totalitarnym państwie, w który służby wykańczają blogerów sowieckimi czy nazistowskimi metodami. Ośmieszacie jedynie krytykę Michalskiego i Dziennika. Narzekacie na niskie standardy a sami jesteście ich przykładem...

zoonpolitikon@poczta.onet.eu Cytaty dnia: "Do niedawna królował moralny relatywizm w kulturze, zaś alternatywne poglądy nie mogły zaistnieć w dyskursie publicznym, bowiem okrągłostołowy układ skazywał je w najlepszym razie na niszowość, jeśli nie na niebyt. Dlatego część młodzieży reagowała „rzymskim pozdrowieniem”, który to gest był buntem bezsilnych przeciw obłudzie „układu”. Gest ten działał w sposób emancypacyjny wśród tych, którzy go wykonywali – zrywając z okrągłostołową polityczną poprawnością." ProfesorMarek Jan Chodakiewicz

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka