Notka będzie, krótka i zwięzła. Opisująca zdarzenie, którego byłem świadkiem. Dotyczy obchodów pamięci ku czci ofiarom Powstania Warszawskiego, nie będzie jednak o tym, czy było potrzebne, słuszne czy nie.
Narodowcy zorganizowali w Suwałkach legalny pochód, złozyli kwaity pod pomnikiem organizacji zbrojnych walczących w polskim podziwmiu podczas II WŚ. Wznosili owszem okr4zyki odwołujace sie do polskiego ruchu narodowego np. "Ani Hitler ani Stalin, tylko polski nacjonalizm!". Jak kto podchodzi do nacjonalizmu nie będe tego oceniał. Chodzi mi o sytuacje gdzie po hasłach antykomunistycznych eskortujący kordon policji złozony z 6 radiowozów i chłopaków z ABW otaczający niewątpliwie niebezpiecznych 40 młodych ludzi, srednia wieku 20 lat, nagle zablokował trase przemarszu by Pan milicjant mógł brutalnie wyciągnąc z tłumu młoda dziewczyne niosącą flage z symbolem Falangi. Uznał, że wygląda jak swastyka i że jest symbolem zakazanym! <sic!> wymachiwał przy tym świstkiem z symbolami zakazanymi na meczach piłkarskich i straszył paragrafami (inna sprawa, że był tym tak bardzo poruszony, że pogubił kajdanki i tonfe przygotowaną dla niewiasty, przedmioty te zebrał z ulicy jego kol. inny milicjant). Oczywiście nie obyło sie bez spisywania i rozkazu rozejścia sie legalnie zgłoszonego pochodu. Rozchodzacych pilnie strzegli funkcjonariusze w radiowozach (chyba pół suwalskiej komendy). Za grupkami po 4 osoby jechał oddzielny radiowóz. Pomijam juz fakt straszenia i obrażania młodych ludzi przez funkcjonariuszy. Ale czy to jest ku.wa wolnośc słowa i poglądów! Gdzie ta WASZA demokracja!