Nurtuje mnie zagadnienie, w czym jest ważniejsza dla Kalisza i kolegów lewicowców Blida od Szmajdzińskiego, Jarugi-Nowackiej i Szymanek-Deresz?
Skoro Blidę wałkują w mediach od 3 lat? Posłowie powołali sejmową komisję (szefem jest Kalisz), przesłuchują, badają, krzyczą przy każdej okazji: Blida, Blida ofiarą IV RP! Skandal!
A troje kluczowych posłów, w tym kandydat na prezydenta - po prostu, ot... zginęło. I cisza nad tym? Im się komisja nie należy? Ich śmierć nie jest już taka ważna, czy taka tragiczna jak śmierć Blidy?
W czym Szmajdziński, Szymanek-Deresz i Jaruga-Nowacka są gorsi od Blidy?
Wczoraj w TVPInfo poseł Kamiński z lewicy nawoływał posła Kamińskiego z PIS aby wyprowadzić Smoleńsk z polityki. To kiedy posłowie lewicy wyprowadzą Blidę?
Posłowie lewicy mówią o Smoleńsku: zostawcie, niech działają prokuratorzy, MAK, poczekajmy spokojnie na wyniki śledztwa.
A to czemu sami nie chcieli czekać spokojnie na wyniki w sprawie Blidy?
Posłowie lewicy mówią o Smoleńsku: to był splot wydarzeń, nie było zamachu, nie było awarii.
A to czemu w sprawie Blidy nie powiedzą tego, co uważa z pewnością część Polaków (można poprosić o badanie statystyczne, wyniki mogą być trudne dla lewicy), że Blida postrzeliła się sama, to była jej decyzja, dorosłej, odpowiedzialnej kobiety, która być może miała po prostu nieczyste sumienie i wolała się zabić, niż przeżywać ujawnienie spraw, które zniszczyłyby jej publiczny wizerunek.
Przecież to teoria tak samo dobra albo lepsza, bo prostrza, niż jakieś spiski ze strony PiS.
Czy Putin i Tusk spiskowali, żeby zabić prezydenta?
A czy PiS i Ziobro spiskowali, żeby zabić Blidę?