Wczorajszy program Tak jest Morozowskiego dał popalić Węglarczykowi.
Jego oponentem był dr Kochan, który nie pozwolił bredzić red. Węglarczykowi m.in. nt. prawdziwych Polaków. Bo co prawda Kaczyński ostatecznie nie mówił o prawdziwych, ale o wolnych i to też się nie podobało panu redaktorowi. W ogóle pan redaktor Węglarczyk chciał koniecznie sobie poutyskiwać na Kaczyńskiego, ale nieoczykiwanie Kochanowi przyszedł w sukurs... prowadzący, red. Morozowski. Chyba w TVN kwasem się odbiła wtopa z prawdziwymi Polakami i postanowili przez chwilę poudawać rzetelność :)
Najciekawszy fragment był o żałobie narodowej. Węglarczyk używał z lubością słów, których nie rozumie (inflacja żałoby narodowej, ki diabeł?) i sam przyznał (po tym, jak skorygował go Morozowski, najdzwyczaj dobrze przygotowany dorozmowy), że był fałszywie przekonany, że prezydent Kaczyński ogłosił duuuużo więcej żałób narodowych, niż naprawdę ogłosił.
Węglarczyk zaliczył wyraźne zdziwienie, że jak to? Nie można skrytykować prezydenta, bo zamiast wielu niepotrzebnych (?) żałób, okazało się tylko 6. Próbował licytować się na ilość ofiar (no, nawet tego nie skomentuję), ale każdy jego argument okazywał się niepoparty faktami.
Krótko mówiąc, Węglarczyk pokazał, że mówi co wie i nie wie co mówi.
Że kogoś krytykuje na podstawie fałszywych przekonań.
Hm... jeden z leadowych dziennikarzy TVN.
Szef działu zagranicznego Gazety Wyborczej.
Komentator i dziennikarz radiowy.
Nagrodzony nagrodą SDP.
Tak się robi w Polsce dziennikarstwo: nie wiem, myślałem, wydawało mi się, złe nagranie... Ale to nic nie zmiania. Kaczyński jest zły, a Kartaginę należy zburzyć.
