Actonik Actonik
90
BLOG

Auta na prąd? Skąd!

Actonik Actonik Polityka Obserwuj notkę 12

 

Samochód na prąd - pomysł na pozór atrakcyjny. Kryje jednak wiele – naprawdę groźnych – pułapek.

 

Warszawa stawia słupki do ładowania samochodów na prąd. Przymierzają się do tego Katowice. Na świecie pomysł cieszy się rosnącą popularnością. Niektórzy wieszczą nadchodzącą rewolucję.

 

Ochronę środowiska, umiejętność ograniczania negatywnych skutków rozwoju cywilizacji technicznej na biosferę uważam za wyższy sprawdzian człowieczeństwa. W pewnym sensie również za powinność moralną. Niemniej upowszechnienie elektrycznych samochodów raczej mnie przeraża, niż cieszy.

 

  1. Czy masowy elektro-automobilizm jest ekologiczny? To pytanie dotyczy wszystkich elementów przedsięwzięcia: od produkcji, poprzez użytkowanie, aż po recycling. Produkcja póki co wymaga ogromnych nakładów i jest niedoskonała technologicznie. Wykorzystuje się przecież do produkcji ogniw materiały trudnodegradowalne, a na dodatek „koszt ekologiczny” jest znacznie wyższy od produkcji samochodów spalinowych. Idźmy dalej: zasilanie ogromnej liczby elektroaut wymagać będzie gigantycznych inwestycji w infrastrukturę i większej produkcji energii elektrycznej. Nawet, jeżeli będą to „bezpieczne i czyste” elektrownie wiatrowe, wątpię czy ktokolwiek potrafi obecnie oszacować skalę potrzeb.
  2. Czy samochody elektryczne się opłacają (ekonomia)? I znowu pytania o koszt produkcji, użytkowania i złomowania. Ktoś musi sfinansować inwestycje w infrastrukturę, utrzymanie sieci, a także obsługi (a jakże) nowych form kontroli użytkowników pojazdów elektrycznych. Kto – wiadomo. Diametralnie zmieni się kształt rynku motoryzacyjnego. To pewnie najmniej istotny problem, bo rynek sobie poradzi. Pozostaje jednak niezwykle drażliwa kwestia regulacji i koncesji. Samochody na prąd mają bardzo ograniczony zasięg i długo trzeba będzie ładować baterie. To stwarza poważne problemy logistyczne i podniesie koszty transportu. Ograniczy również mobilność osób prywatnych. Trzeba będzie znaleźć rozwiązania – czyżby czekał nas niespodziewany rozwój kolei (to sarkazm)?
  3. Kto i w jaki sposób na tym zarobi? Nie chodzi tylko o producentów elektro-samochodów, ale i producentów energii, a nawet rządy państw. W końcu nie ma bardziej pazernej instytucji, jak właśnie rządy. Potrzeba zasilenia budżetu jest nieograniczona, a niższe wpływy traktowane są jak straty. Trzeba więc będzie sobie jakoś powetować mniejsze dochody z akcyzy za benzynę i oleje. Jasne, że przyjmując dotychczasowy model produkcji energii elektrycznej, trzeba będzie sporą część paliw naftopochodnych przeznaczyć dla elektrowni, ale – trudno się spodziewać, by zrównoważyło to dotychczasowe przychody. Nieprawdaż?
  4. Co w całym tym projekcie pozytywnie wpłynie na środowisko naturalne? Zmiana mentalności? Przecież to czysta ułuda. Czy to faktycznie najlepszy pomysł na ochronę przyrody i człowieka? Chciałbym wierzyć, że uliczne gniazdka nie są wynikiem jedynie ślepego pędu za nowością, czy też chwytem z arsenału politycznego PR. Nie mogę, bo korzyści trudno wskazać wprost, są mocno hipotetyczne i nie wiadomo, kogo dotyczą poza politykami i urzędnikami rozmaitych szczebli.

 

Wygląda na to, że mamy do czynienia z projektem szkodliwym przynajmniej w sferze dotyczącej wolności osobistej. Instytucje państwowe (a, jak widać, również i samorządowe) tylnymi drzwiami wprowadzają nową formę kontroli nad jednostką. Wprowadzenie samochodów elektrycznych – na tym poziomie zaawansowania technologicznego – może oznaczać większe zagęszczenie ruchu w miastach i konieczność korzystania z innych form transportu. Co z podróżami w miejsca „bez prądu”?

Już teraz wiele krajów dotykają poważne problemy z brakiem energii elektrycznej. Nawet, gdyby udało się je pokonać, nawet gdyby produkcja prądu skoczyła i udałoby się zaspokoić coraz większe apetyty na wolty, wystarczy awaria sieci, by praktycznie unieruchomić setki tysięcy, czy wręcz miliony ludzi. Czy – idąc dalej – służby ratunkowe, porządkowe itd. też będą skazane na gniazdka? Prądy mód intelektualnych z pewnością skłonią polityków, by pierwszymi użytkownikami samochodów elektrycznych uczynić podległe sobie służby. To ma oczywiście plusy, ale i minusy – jak widać.

Wizja świata bez spalin jest piękna. Wolałbym jednak, żeby kabel elektryczny nie okazał się krótką smyczą, na której zawisną resztki wolności osobistych.

Actonik
O mnie Actonik

"Granice mojego języka są granicami mojego świata". Ludwik Wittgenstein "Traktat logiczno-filozoficzny"

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka