Teraz, gdy plakaty wyborcze powoli niszczeją, a nowi radni moszczą się na swoich posadach, można pozwolić sobie na komentarz odnośnie chorzowskich wyników, które jednak trochę zaskoczyły.
Głównie mowa tu o tych prezydenckich. Pan Kopel zapewne zmartwił się, dowiadując się o tym, że jednak w pierwszej turze nie wygrał. Jego duma z pewnością spadła. Będzie musiał jeszcze zmierzyć się w grudniu z p. Andrzejem Kotalą. Cóż, wybór dla mnie jest oczywisty. Nie mogę zaufać osobie, która jest członkiem PO i chyba nie muszę nikomu wyjaśniać dlaczego. Zacisnę zęby i oddam głos na p. Kopla.
Martwi kwestia słabego wyniku wyborczego Ruchu Autonomii Śląska. Mimo dobrego, spójnego programu, świeżych kandydatów i całkiem niezłej kampanii, nikt z tego ugrupowania do rady miasta nie wszedł, nad czym ubolewam. Standardowo dostali się: Wspólny Chorzów, PO, PiS i SLD. Obsada podobna do tej sprzed 4 lat. Oznacza to, że nie ma co liczyć na zmiany w mieście.
Cieszy natomiast wynik RAŚ-u do sejmiki województwa. Prawie dziesięcioprocentowy rezultat, pozwala nam wierzyć, że idea autonomii nie zginie i nie będzie już traktowana przez resztę kraju jak urojenia starych i głupich Ślązaków, tylko jak realna szansa dla naszego regionu a także impuls dla innych województw.
Zawsze mówię prawdę prosto oczy. Nie lubię spędzać czasu w sklepach. Pijam tylko balantajna. Palę wyłącznie łynstony.
Nowości od blogera
Inne tematy w dziale Polityka