Przewodnicząca komisji ds. Pegasusa, Magdalena Sroka. Fot. Sejm/YouTube
Przewodnicząca komisji ds. Pegasusa, Magdalena Sroka. Fot. Sejm/YouTube

Komisja ds. Pegasusa w tarapatach. "Mamy tarzać się w błocie, nic nie mamy na PiS"

Redakcja Redakcja Sejm i Senat Obserwuj temat Obserwuj notkę 76
W środę odbędą się kolejne przesłuchania w komisji śledczej ds. Pegasusa. Wiele jednak wskazuje, że członkowie zespołu nie wyciągnęli żadnych wniosków po przesłuchaniu Jarosława Kaczyńskiego i ponownie będą kompletnie nieprzygotowani. – Przecież w PiS wiedzą, że nie mamy nic, bo mają wgląd do tych samych materiałów, co my – mówi jeden z członków gremium.

Kolejne przesłuchania w komisji ds. Pegasusa 

Komisja śledcza ds. Pegasusa ma zbadać legalność, prawidłowość i celowość czynności operacyjno-rozpoznawczych podejmowanych z wykorzystaniem tego oprogramowania m.in. przez rząd, służby specjalne i policję w okresie od 16 listopada 2015 r. do dnia 20 listopada 2023 r.

Ma też ustalić, kto był odpowiedzialny za zakup Pegasusa i podobnych narzędzi dla polskich władz. Będzie również badała, czy działania operacyjno-rozpoznawcze prowadzone z wykorzystanie Pegasusa wobec polskich obywateli były legalne, prawidłowe i celowe.

W środę przed komisją śledczą ds. Pegasusa stanął kolejni świadkowie. Członkowie zespołu mają zamiar przesłuchać byłego prezesa NIK Krzysztofa Kwiatkowskiego i byłego sekretarza stanu w Ministerstwie Sprawiedliwości Michała Wosia. Ten drugi miał stać za zakupem szpiegowskiego oprogramowania. 



Komisja ds. Pegasusa nic nie ma

W ostatnim czasie przed komisją stanął m.in. Jarosław Kaczyński. Według wielu ekspertów - nawet tym sprzyjającym nowemu rządowi - członkowie zespołu nie podołali temu przesłuchaniu. Przez większość czasu prezes PiS żartował sobie z prac komisji i obnażał jej nieprzygotowanie. Wiele wskazuje, że również teraz komisja niczym nie zaskoczy, ponieważ - jak ustaliła "Gazeta Wyborcza" - jej członkowie nie mają właściwie żadnej innej wiedzy, niż ta dostępna opinii publicznej. Nie przeszli procedury uprawniającej do wglądu do materiałów tajnych. 

– Od Siemoniaka nie ma nic. Od Bodnara wyszły rzeczy z Prokuratury Krajowej z klauzulą "tajne", które można sobie ściągnąć z internetu. To opinie prawne i analizy. Śledztwo dotyczące zakupu Pegasusa jest tam na bardzo wstępnym etapie – powiedział portalowi jeden z członków komisji. 

"Tarzamy się w błocie, a rząd spije śmietankę"

Rozgoryczenie widać już u samych członków komisji. – Nie ma woli politycznej, by ta komisja mogła pracować. Mamy tarzać się w błocie z politykami PiS, a śmietankę i tak spije rząd, ogłaszając szczegóły inwigilacji – powiedział inny z zespołu, nawiązując do zapowiedzianego na kwiecień wystąpienia Adama Bodnara w Sejmie, na którym ma ujawnić szczegóły dotyczące Pegasusa.

Kolejny z członków komisji podkreślił, że "w PiS wiedzą, że nie mamy nic, bo mają wgląd do tych samych materiałów, co my". – Czy w rządzie nie zdają sobie sprawy, że jeśli nie zaczną się dzielić, to alternatywą jest powrót PiS do władzy? – pytał podirytowany w rozmowie z "GW".

MP

Przewodnicząca komisji ds. Pegasusa, Magdalena Sroka. Fot. Sejm/YouTube 

Czytaj dalej:

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka