Jerzy Miller, fot. Flickr/Piotr Drabik
Jerzy Miller, fot. Flickr/Piotr Drabik

Miller o raporcie ws. katastrofy smoleńskiej: To Macierewicz ma problem, nie ja

Redakcja Redakcja Katastrofa smoleńska Obserwuj temat Obserwuj notkę 123

Jerzy Miller, który badał przyczyny katastrofy smoleńskiej, odpiera zarzuty podkomisji powołanej przez MON. Według niego polski raport dotyczący katastrofy różni się od raportu rosyjskiego, a wycięcie kilku sekund z zapisu czarnych skrzynek nigdy nie nastąpiło. 

Polski raport różni się od rosyjskiego

- Gdybyśmy chcieli, żeby nasz raport był taki sam jak rosyjski, to przecież byśmy w ogóle nie polemizowali, a myśmy przedstawili całą litanię zarzutów i uwag, które naszym zdaniem zaprzeczyły ustaleniom rosyjskim - powiedział w TVN24 były szef MSWiA i Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego.

W ubiegłym tygodniu podkomisja MON oceniła, że w badaniu katastrofy prezydenckiego samolotu były nieprawidłowości, m. in., że wywierano naciski, by uzgodnić raporty polski i rosyjski (zaprezentowano przy tym nagranie głosu Millera mówiącego o konieczności zadbania o jednolity, spójny przekaz)oraz że polscy eksperci przez pewien czas nie mieli dostępu do miejsca zdarzenia.

Jak twierdzi Miller, w wypowiedzi o konieczności uzgodnienia formuły chodziło o jednakową konstrukcję obu raportów, "żeby czytelnik (…) mógł dokładnie stwierdzić, że polski raport w wielu, bardzo wielu miejscach i to bardzo newralgicznych wręcz, różni się od raportu rosyjskiego".

Antoni Macierewicz ma problem, nie ja

Zapewnił, że przedstawiciele strony polskiej byli już 10 kwietnia na miejscu i razem z Rosjanami, równolegle, prowadzili badania na terenie wypadku. On sam, nie będąc ekspertem, nie brał w nich udziału. - Jeżeli ktoś uważa, że ich tam nie było, to niech powie, skąd się wzięła cała dokumentacja z lotniska pod Smoleńskiem – ironizował. 

Miller odniósł się do zarzutu wycięcia kilku sekund z zapisu czarnych skrzynek.  - W treści raportu, a dokładnie załącznikach do raportu jest dokładnie wytłumaczone dlaczego jeden z rejestratorów nie mógł zapisać ostatnich sekund - ponieważ tak był skonstruowany, że bez zasilania prądem nie mógł tego zrobić - zapewnił. 

Podkomisja powołana przez resort obrony twierdzi, że uszkodzone zostały silniki tupolewa i wysokościomierze jeszcze przed zderzeniem się z ziemią. Miller mówi, że to niemożliwe i zarzucił podkomisji nieprzeczytanie jego raportu. 

- Ten raport opiera się na prawdach. Jeżeli z tymi prawdami pan Antoni Macierewicz nie może się pogodzić, to on ma problem, a nie komisja, nie członkowie komisji i na pewno nie ja - powiedział były szef MSWiA

- Przykro mi tylko, że w tak tragicznej kwestii ktoś ma odwagę tak fałszywie odczytywać fakty - dodał. - To świadczy o braku szacunku dla rodzin osób, które zginęły w tym wypadku lotniczym. 

Podkomisja powołana przez resort obrony twierdzi, że uszkodzone zostały silniki tupolewa i wysokościomierze jeszcze przed zderzeniem się z ziemią. (http://www.tvn24.pl)Ten raport opiera się na prawdach. Jeżeli z tymi prawdami pan Antoni Macierewicz nie może się pogodzić, to on ma problem, a nie komisja, nie członkowie komisji i na pewno nie ja - powiedział. (http://www.tvn24.pl)

źródło PAP, TVN24

Zobacz także: 

Lasek odpowiada podkomisji Macierewicza: Rosjanie ukryli fakty

ja

© Artykuł jest chroniony prawem autorskim. Wykorzystanie tylko pod warunkiem podania linkującego źródła.

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka