Donald Tusk postanowił, że przebije każdą obietnicę złożoną przez PiS. Pomysł jest dobry. Ale nie wypali. Dlaczego? No cóż, rzecz w tym, że Platformie nadal brak wiarygodności w tego typu dowożeniu wyborczych obietnic.
Sposoby PO na odzyskanie władzy
Hasło „PiS+” usłyszałem po raz pierwszy około 2016 roku. Wiem, że krążyło w establiszmencie ówczesnej - liżącej rany po wyborczej klęsce - Platformy Obywatelskiej. Ale raczej jako gorzki żart wyrażający poczucie bezsilności wobec PiS-u, który w programie 500+ znalazł Wunderwaffe polskiej polityki.
„Na dobrą sprawę jedyne, co możemy zrobić, to ogłosić nasz nowy program o nazwie PiS+. To znaczy powiedzieć, że cokolwiek zaproponuje Kaczyński, to my zawsze i tak go przebijemy” - relacjonowano mi tamten nastrój ducha w ówczesnej opozycji.
Minęło osiem długich lat. Po drodze Platforma Obywatelska próbowała wielu sposobów na odzyskanie politycznej inicjatywy. Jak trzeba byli pierwszymi obrońcami konstytucji, państwa prawa i europejskich wartości. Chwilę później zapowiadali - niezbyt sprzeczne z demokratycznymi regułami - czystki, rozliczenia i program Cela+ dla politycznych przeciwników. Atakowali PiS z prawa („za dużo rozdawnictwa, za mało wolności gospodarczej”), z lewa („piekło kobiet” i te sprawy). A jak trzeba, to i z centrum („inflacja zjada nasze oszczędności”). Stawali na głowie i na rzęsach. By zaraz potem odtańczyć kankana. Wszystko na nic. Dynamika polityczna ostatnich lat była i jest nieubłagana. Polki i Polacy niezmiennie wolą PiS od Platformy.
Tusk wraca do starego pomysłu
W kampanii 2023 roku Donald Tusk postanowił więc zrobić coś innego. Wrócił do tamtego starego pomysłu-żartu z „PiS+”. Ale już nie w formie anegdoty, tylko najzupełniej na serio. Ostatnie dni, tygodnie i miesiące pokazują, że to się już dzieje. Po tym, jak Kaczyński ogłosił, że od nowego roku 500+ zamieni się w 800+, Tusk zakrzyknął „Skandal! Dlaczego dopiero od stycznia”?. 800+ już teraz od 1 czerwca 2023 roku!” Podobnie z kwotą wolną. PiS podniósł próg do wysokości 30 tysięcy? To my dajemy 60 tysięcy! Do tego ogłoszone w marcu „babciowe” czy kredyt mieszkaniowy na zero procent. PiS+ w pełnym tego hasła znaczeniu.
Powiem szczerze. W przeciwieństwie do większości liberalnych komentatorów nie mam żadnego problemu z tym Tuskowym zwrotem. Nie przekonuje mnie też narzekanie, że Tusk kiedyś mówił jedno, a dziś mówi drugie. „Zmieniłem zdanie, bo zmieniły się okoliczności - zwykł mawiać wielki John Maynard Keynes. I zaraz pytał rozmówcę: „a Pan co by zrobił na moim miejscu?”. W życiu kurczowe trzymanie się swoich racji jest drogą na manowce. W polityce również. Trzeba być elastycznym i wyczuwać skąd płyną społeczne wiatry. Jako publicyście o poglądach socjalistyczno-populistycznych taki zwrot Tuska zupełnie mi nie przeszkadza. Przeciwnie. Cieszę się jak dzik na widok żołędzi, gdy demokratyczni politycy licytują się na to, kto da ludziom więcej. Wolę to sto razy od sytuacji - aż za dobrze znanej z przeszłości - gdy co jeden, to bardziej chciał ludziom zacisnąć pasa. I jeszcze oczekiwał za to społecznej wdzięczności.
Wiarygodność - PiS ją ma, PO nie
Ale z tymi obietnicami to nie jest takie proste. Obiecać umie każdy - tu się muszę z moimi liberalnymi kolegami komentatorami (i komentatorkami - pozdrowienia dla Dominiki Wielowiejskiej) zgodzić. Oczywiście, że tak. Ale w demokracji chodzi jeszcze o to, że ktoś musi w te obietnice uwierzyć. A dlaczego jednym się wierzy, a innym nie? Tu decyduje jedno słowo. Wiarygodność. W demokratycznej polityce wiarygodność to podstawa sukcesu. Po ośmiu latach w władzy PiS tę wiarygodność ma. Potrafiło ją sobie zbudować szeregiem bardzo konkretnych decyzji, od 500+ po podwyżki płacy minimalnej. To nie spadło im z nieba. Ciężko na to pracowali.
Ilekroć partia Kaczyńskiego stawała przed wyborem: zadowolić opiniotwórcze elity czy swoich zwykłych wyborców – bez mrugnięcia wybierała to drugie. I dlatego jest 500+, choć gwiazdy liberalnej ekonomii (i nie tylko ekonomii) krzywiły się, straszyły i ciskały gromy. Podobnie z cofnięciem podwyżki wieku emerytalnego z czasów PO. Albo z płacą minimalną, która dekadę temu wynosiła 41 proc. średniej pensji. A dziś doszła do 50 proc.
Platforma Obywatelska i Donald Tusk tego nie mają. Zbyt późno odkryli, jak mocno wymęczona transformacją zwykła Polska łaknie odrobiny solidarności społecznej. Nie odmawiam im tego, że parę spraw przemyśleli. Ale z samej obietnicy „my teraz już będziemy inni” wiarygodności się nie zbuduje.
PiS+ to - owszem - wcale niegłupia idea. Ale wydaje mi się, że wśród ludzi wciąż więcej zwolenników ma koncepcja minusPO, którą konsekwentnie głosi PiS.
Rafał Woś
Czytaj także:
Inne tematy w dziale Polityka