Suwerenna Polska. Fot. PAP/Mateusz Marek/Canva
Suwerenna Polska. Fot. PAP/Mateusz Marek/Canva

Suwerenna Polska nie pozwoli się wygumkować

Rafał Woś Rafał Woś Suwerenna Polska Obserwuj temat Obserwuj notkę 85
Zupełnie nie rozumiem ironicznych uśmieszków z jakimi komentowany jest najnowszy rebranding Solidarnej w Suwerenną Polskę. Idę o zakład, że Zbigniew Ziobro - i jego ludzie - wiele jeszcze na polskiej scenie namieszają.

ZIobryści zaprzeczają politycznym prawom ciążenia

Ziobrystom udało się zaprzeczyć prawu ciążenia w polskiej polityce. Udaje im się - i to od dłuższego czasu - irytować PiSowców oraz antyPiSowców jednocześnie. „Co trzeba mieć w głowie, jakie analizy trzeba robić, żeby uważać, że zagrożeniem dla suwerenności Polski jest Unia Europejska?” - pytał ostatnio Włodzimierz Czarzasty. Załamując ręce, że Ziobryści ośmielają się mówić otwarcie o zagrożeniu dla polskiej suwerenności ze strony Berlina i Brukseli. „Mała partia, ok. 1% poparcia, ogłasza, że to ona będzie bronić suwerenności Polski? - szydził w tym samym czasie Ryszard Terlecki. Dając wyraz nieskrywanemu zniecierpliwieniu jakie w sercu PiSu wzbudza postawa niesfornego (jeszcze?) koalicjanta.

Suwerenna Polska - dopiero się rozkręcają

W takich oto okolicznościach Zbigniew Ziobro i jego ludzie urządzili rebranding partii, która teraz nie nazywa się już Solidarna Polska. Lecz jest Polską Suwerenną. Nie zamierzam przyłączać się do rytualnego śmieszkowania na temat tego politycznego projektu. Przeciwnie. Uważam - i pisałem i tym już wielokrotnie w przeszłości - że ten pojazd nie wrzucił jeszcze nawet trzeciego biegu. A już na pewno mylą się ci, co uważają, że SP podzieli los bliźniaczego współkoalicjanta PiSu czyli partii Jarosława Gowina. Gowinowcy już zniknęli w mrokach dziejów i więcej o nich nie usłyszymy. Ziobryści przeciwnie - moim zdaniem dopiero się rozkręcają.


Natura relacji Polski z Europą

Dlaczego tak uważam? Powodów jest kilka:

Po pierwsze, Ziobro i jego ludzie wyrażają pewną - bardzo konkretną - emocję, która jest ważna dla polskiego elektoratu. A nawet zyskuje ona ostatnio dość ostro na znaczeniu. To natura relacji Polski z Europą. Pytanie - czy kluczowe decyzje podejmowane będą przez naszych ludzi wybranych nad Wisłą? Czy przez pozbawionych demokratycznego mandatu decydentów usadowionych setki albo tysiące kilometrów stąd? To pytanie przez pierwszy - nazwijmy go „dziecięcym” - okres polskiego członkostwa w Unii nie istniało. W tym czasie konsens był taki, że woli płynącej z Zachodu się nie kwestionuje. To jest rodzaj „nad-prawa” i zadaniem polskich polityków jest wcielanie tego „nad-prawa” w życie. Ale czasy się zmieniły. Po roku 2015 Polska nieuchronnie dorosła. Chce być traktowana przez Zachód po partnersku. I ma coraz więcej powodów (gospodarczych, geopolitycznych) by się takiego traktowania domagać.

Niestety Europa się do tamtej starej pokornej Polski przyzwyczaiła. Elity w Brukseli czy Berlinie bardzo źle znoszą polskie „fikanie”. Uważają to za ciężką niewdzięczność. To postawa, którą niemiecki polityk SPD Dietmar Nietan (odpowiedzialny za relacje z Polską) określił jako replikę niewypowiedzianej, ale faktycznej wyższości z jaką Wessi (Niemcy z Zachodu) wciąż patrzą na Ossich (czyli tych z NRD). Choć od upadku muru minęło już z górką 30 lat. Nazywając ten zestaw problemów bez osłonek i owijania w bawełnę Ziobryści trafiają w sedno problemu. Wielu ludzi w Polsce myśli podobnie.


Suwerenna Polska może szachować PiS

Po drugie, Suwerenna Polska ma duże pole manewru, by szachować na tym polu PiS. Jeśli ktoś zasypia z TVN24 a budzi się z TOK FM to dla niego oczywiście rząd premiera Morawieckiego jest antyeuropejski, arcybezczelny wobec Niemiec czy Unii i skrycie planuje Polexit. Trzeba jednak pamiętać, że spora cześć Polaków o sympatiach generalnie prorządowych uważa, że PiS w ostatnich latach robi zbyt wiele ukłonów oraz ustępstw wobec Brukseli. Z tej perspektywy gabinet Morawieckiego pręży muskuły obrońcy polskiego interesu, ale w praktyce łyka wszystko jak przysłowiowy pelikan. Zgodzili się na zamknięcie polskich kopalń? Zgodzili. Zatrzymali Fit For 55? Nie zatrzymali. Zgodzili się na ingerencję Unii w polską reformę sądów? Zgodzili. A i tak są przez Berlin i Brukselę przedstawiani jako najgorsi zbrodniarze. A pieniądze na pocovidową odbudowę jak były, tak są aresztowane. Cnotę stracili, rubla nie zarobili. Dla takich wyborców - a jest ich niemało - rację w sprawie Europy mają Ziobro i Jaki. A nie Morawiecki z ministrem Pawłem Jabłońskim.


Ziobryści i zwyżka Konfederacji

I wreszcie po trzecie. Nie jest przypadkiem, że sondażowa zwyżka Konfederacji trwa mniej więcej od momentu, w którym spór PiS-u i Ziobrystami wyszedł poza fazę rytualną. A SP zaczęła przebąkiwać o konieczności samodzielnego startu. Idąc do wyborów samodzielnie Ziobryści oczywiście progu wyborczego nie przekroczą. Wiedzą to i Kaczyński i Morawiecki i Ziobro. Ale wiedzą też chyba również, że spalenie mostów pomiędzy dwoma ważnymi podmiotami starej Zjednoczonej Prawicy może być tym, co będzie kosztować jesienią bardzo słono. Więcej niż jeden punkt procentowy wyborczego poparcia.

Z tych wszystkie powodu wydaje mi się, że Ziobryści nie znikną z politycznego obrazka. Zgromadzili oni w czasie minionych ośmiu lat sporo politycznego doświadczenia i „obsikali” (pardon my French) kilka ważnych politycznych tematów (suwerenność, wymiar sprawiedliwości, reprywatyzacja, walka z lichwą, niesprawiedliwe praktyki w handlu). I jeszcze jedno. SP to od dawna nie jest tylko Zbigniew Ziobro. Lecz także przyczajony w Brukseli Patryk Jaki, dość młodzi - ale bardzo otrzaskani - Michał Woś czy Sebastian Kaleta. Albo zaprawieni w bojach Michał Wójcik czy Marcin Romanowski.

Wszystko to razem sprawia, że Ziobrystów ciężko będzie z polskiej sceny politycznej tak po prostu wygumkować.

Rafał Woś 

Suwerenna Polska. Fot. PAP/Mateusz Marek/Canva

Czytaj dalej:

Rafał Woś
Dziennikarz Salon24 Rafał Woś
Nowości od autora

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka