millenium millenium
604
BLOG

Rzepa "rżnie głupa"

millenium millenium Rozmaitości Obserwuj notkę 129

 

 
Przy obecnym stanie wiedzy (raport wstępny MAK) nikt przy zdrowych zmysłach nie może już zaprzeczać, że bezpośrednią przyczyną katastrofy pod Smoleńskiem były karygodne błędy polskich pilotów (dowódcy załogi):
- podjęcie lądowania w warunkach pogodowych wykluczających podjęcie takiej decyzji oraz
- błędy w pilotażu (posługiwanie się niewłaściwymi urządzeniami pokładowymi mierzącymi wysokość, zejście na zbyt niską wysokość).
 
 
 
Co robi Rzepa? W niemądry sposób próbuje wciągnąć Rosjan we współodpowiedzialność: "Wiele wskazuje na to, że w lotnictwie wojskowym szwankowało szkolenie, a załoga tupolewa popełniła błąd. Czy jednak była to jedyna przyczyna katastrofy prezydenckiej maszyny w Smoleńsku? Czy na dzisiejszym etapie śledztwa można całkowicie oczyścić z winy stronę rosyjską?"
 
W tym celu stawia pytania-zarzuty. Oczywiście, pytania te nie dotyczą przyczyny wypadku lecz nie związanych z tym bezpośrednio okoliczności lądowania (stąd ocena, że niemądrze) - oto dlaczego:
 
1. Kłopoty z radiolatarnią.
 
"Załoga polskiego jaka-40 (...) miała problem z odbiorem sygnału z radiolatarni położonej kilometr od pasa. Radiolatarnia to kluczowe urządzenie, które pomaga lotnikom sprowadzić maszynę na ziemię (...)
Czy na podobne przeszkody mógł natrafić Tu-154?"
 
Wspomniane radiolatarnie mogą mieć wpływ na KIERUNEK lotu a przyczyną katastrofy była zbyt niska WYSOKOŚĆ lotu.
 
Potwierdzają to zresztą dwa przykłady, które -strzelając sobie w stopę- podaje Rzepa. Przed przylotem Tu-154, pomimo "kłopotów z radiolatarnią", bez problemów wylądował Jak-40 a Ił-76, który dwa razy podchodził do lądowania ale "nie trafiał w pas, zbaczał w lewo", po prostu odleciał na inne lotnisko. I tak też stałoby się z naszą Tutką.
 
2. Brak planów i procedur.
 
"załoga tupolewa wyleciała z Warszawy bez danych nawigacyjnych lotniska w Smoleńsku. Kto zawinił? (...)
Płk Ryszard Raczyński informuje p. o. dowódcy Sił Powietrznych, że wojskowi 18 marca (za pośrednictwem polskiej ambasady) prosili Rosjan o dostarczenie planów i procedur lotniska. Te, którymi dysponowali, pochodziły sprzed roku. „Do dnia wylotu nie otrzymaliśmy informacji o jakichkolwiek zmianach dotyczących procedur na lotnisku Smoleńsk”"
 
1. Brak jakichkolwiek aktualnych danych o planach i procedurach nie był przyczyną katastrofy. Choćby z tego powodu, że Rosjanie NIE WYKOPALI JARU przed lotniskiem w ciągu ostatniego roku. A właśnie w tym jarze pogubili się nasi piloci.
 
2. Na posiadanych planach i procedurach polskim pilotom jakoś udawało się kilkukrotnie lądować na tym lotnisku.
 
3. Również na przykładzie Jak-40, który pomimo "braku planów i procedur" wylądował bez problemów a piloci zachwalali współpracę z rosyjską obsługą lotniska widać, że nie to mogło to być przyczyną wypadku.
 
3. Za późno padła rosyjska komenda "Horyzont".
 
"...dramatyczna komenda „Gorizont!” wzywająca do wyrównania lotu padła najwyżej kilkanaście sekund przed wypadkiem. Samolot znajdował się już bardzo nisko. Dlaczego rosyjski kontroler zareagował tak późno?"
 
Opóźniona komenda nie jest przyczyną ani współprzyczyną katastrofy ponieważ:
 
1. Nawet jeśli ta komenda padła na kilkanaście sekund przed wypadkiem (nota bene samolot był wtedy na wysokości ok. 60 m nad ziemią), to Tu-154 miałby czas na odlot.
 
2. Piloci (dowódca) zignorowali rosyjską komendę i zniżali się dalej.
 
3. Piloci cały czas wiedzieli, na jakiej są wysokości (głośne odliczanie kolejnych coraz niższych wysokości zanotowały czarne skrzynki). Ich błąd polegał na tym, że była to wysokość od dna jaru a nie od płyty lotniska, ups.
Stąd, ostrzeżenia nie były im potrzebne (ewentualnie byłyby niezrozumiałe).
 
 
 
 

 

PS: Ponieważ notka trafiła na SG, złagodziłem słownictwo  :)

millenium
O mnie millenium

rozpolitykowany

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości