Adalia Satalecki Adalia Satalecki
2897
BLOG

OLEWANI CIEPŁYM MOCZEM DOKTORA B

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Rozmaitości Obserwuj notkę 1

 

Jak twierdzi piórem Richard’a Bilton’a dzisiejszy serwis BBC, brytyjscy pacjenci, gotowi są wydać setki tysięcy funtów, aby odbyć podróż i skorzystać z pomocy doktora Stanisława Burzyńskiego w USA. Człowiek ten twierdzi, że może wyleczyć raka. Jednak metoda doktora Burzyńskiego odrzucana jest przez większość lekarzy.
 
- To wygląda jak fabryka czekolady z bajki dla dzieci – pisze Bilton – Pomieszczenie pełne pipet i smrodu, a cały proces produkcyjny odbywa się w stalowych rurkach, parujących kotłach i szklanych zbiornikach. Z tą jedną tylko, ale zasadniczą różnicą, że na końcu tego procesu, tak jak w bajce nie ma czekolady, a jego jedynym efektem jest przejmujący pomieszczenie zapach moczu.
 
Tak wygląda laboratorium alchemika Burzyńskiego, który przed laty wyjechał z Lublina, aby szukać szczęścia za wielką wodą.
 
Na produkcję z uryny pozwalają przemysłowe ułatwienia charakterystyczne dla demokratycznych wolności w stanie Teksas. To dzięki nim, Stanisław Burzyński może wytwarzać leki dzięki którym uzyskał sławę przekraczającą granice Ameryki.
 
Burzyński uważa, że lek przeciwko rakowi może być znaleziony w organizmie człowieka. We krwi i moczu szuka więc substancji, które zmieniają komórki rakowe. Burzyński nazywa je antyneoplastonami, a uzyskuje je z ludzkiego moczu. Obecnie pracuje on nad syntetyczną metodą uzyskiwania leku. Jak podaje BBC, jego fabryka produkuje już 300 litrów leku dziennie.
 
Burzyńskiemu udało się wykorzystać lukę prawną w systemie opieki medycznej USA. Dzięki niej może on stosować swój antyneoplaston na wybranej próbce pacjentów, którzy traktowani są jako grupa kliniczna. Dla takiej próby nie trzeba uzyskiwać specjalnej zgody władz, a testy trwać mogą nawet 20 lat.
 
- Zainteresowałem się doktorem Burzyńskim – pisze Richard Bilton, ponieważ wiele zdesperowanych rodzin brytyjskich wiąże z nim nadzieje na pomoc swoim bliskim chorym na raka. Takim jak np Lucy Petagine. Udała się ona do kliniki w Houston po tym, gdy u jej córki zdiagnozowano agresywną postać raka mózgu.
 
-Specjaliści publicznej służby zdrowia orzekli, że dni mojej córki są policzone – mówi pani Petagine. Natomiast ten człowiek powiedział, że może ją wyleczyć.
 
Rodziny są więc gotowe wydać dziesiątki tysięcy funtów, aby odbyć podróż i skorzystać z leczenia w USA. Również wielu brytyjskich celebrytów w ostatnich latach uwierzyło w cudowne metody lubelskiego cudotwórcy.
 
Ale co ciekawe, mimo upływu wielu lat od debiutu swoich eksperymentów, Burzyński nigdy nie ogłosił rezultatów swoich badań. 
 
Profesor Richard Grundy, jeden z największych angielskich specjalistów w dziedzinie badań nad rakiem mózgu u dzieci nazywa „nieetrycznym” to, że dr Burzyński nie podzielił się ze środowiskiem wynikami swoich odkryć.
 
- Ja rozumiem, że rezultaty badań doktora Burzyńskiego mogą być bardzo interesujące – mówi profesor Grundy. Niestety, nigdy nie zostały one opublikowane w takiej formie, która byłaby akceptowana przez środowisko naukowe.
 
Doktor Jeanine Graf ze Szpitala dla Dzieci w Teksasie widywała czasem dzieci, które były pacjentami Kliniki Burzyńskiego. Były one ekstremalnie chore. I żadnemu z nich nie udało się przeżyć. Lekarka uważa, iż dzieci kończą na oddziale intensywnej terapii również z powodu stosowanych przez Burzyńskiego metod.
 
- Nie wątpię, iż wierzy on w to co robi – mówi doktor Graf. Nie mam jednak przekonania, że ta terapia przynosi efekt. Nie przemawia bowiem za nią naukowa literatura. Dlatego nie rekomenduję jej żadnemu z moich pacjentów.
 
Richard Bilton chciał oczywiście spotkać się z doktorem Burzyńskim. Niestety, w ostatnich czasach rzadko udziela on wywiadów, zaś BBC odmówił odpowiedzi na pytania. Biltonowi udało się jednak spotkać go w Houston.
 
„Szklany dom” Kliniki Burzyńskiego znajduje się w prestiżowej dzielnicy miasta. Przedstawiciel BBC został przyjęty przez doktora po 20 minutach oczekiwania.
 
Pytany, czy antyneoplaston może wyleczyć raka, Burzyński powiedział:
 
- Możemy to robić, zdecydowanie tak. Ale nie każdemu możemy pomóc, gdyż mamy do czynienia z bardzo złożonym schorzeniem.
 
Inną kwestią była próba odpowiedzi na pytanie, jak wielu pacjentów poddawanych jest leczeniu za pomocą antyneoplastonu i jak wielu z nich udało się uratować dzięki tej metodzie.
 
Burzyński odpowiedział,że administracja służby zdrowia w USA nie pozwala mu udzielać takich informacji.
 
- Próby kliniczne, a właściwie druga faza klinicznych prób, została zakończona zaledwie przed kilku miesiącami. A zatem nie mogę w tej chwili udzielać takich informacji - stwierdził.
 
Jednak dziennikarz BBC mówi, że to nieprawda, gdyż administracja ds. żywności i leków nie potwierdziła istnienia zakazu publikowania rezultatów tego rodzaju prób klinicznych.
 
Doktor Burzyński  kategorycznie odrzuca także wszelkie sugestie, że jego działalność powodowana jest wyłącznie chęcią zysku.
 
- Jest na świecie wielu głupców, proszę mi wierzyć - powiedział on  reporterowi BBC. A czy pan wyobraża sobie, że rząd Stanów w ciągu tylu lat pozwala mi na tego rodzaju działalność „sprzedawcy złudzeń” bez twardych dowodów na to, że moje metody przynoszą konkretny efekt?
 
Burzyński kończy wywiad wściekły, że ktoś może kwestionować jego wielkie odkrycie. Odkrycie, w które wierzy wielu jego zwolenników. Są oni przekonani, że mają do czynienia z obcym, nie powiązanym z lekarskim establishmentem i politycznie niezależnym  badaczem.
 
Amerykańska administracja ds. żywności i leków oraz komisja medyczna w Teksasie od lat walczą z doktorem Burzyńskim. A jego klinika utrzymuje, że nikomu nie obiecywała, że leczy wszystkie przypadki raka i nikomu nie obiecywała wyleczenia. Twierdzi tylko, że od 2008 roku miała 776 pacjentów z nowotworami mózgu i że 15,5 procent z nich przeżyło po kuracji dłużej, niż 5 lat. To rezultat lepszy, gdy porównać go z innymi metodami leczenia – twierdzi Burzyński.
 
Metoda Burzyńskiego nie sprawdziła się w przypadku Luny, córki pani Petagine, która zmarła w sierpniu ubiegłego roku. Ale matka Luny niczego nie żałuje.
 
-Myślę, że doktor ofiarował nam dodatkowy rok – mówi matka. Gdybym do niego nie pojechała to może siedzielibyśmy tutaj bez mojej córki mówiąc: Boże, a może gdybyśmy tam pojechały płacąc tylko cenę nadziei to moje dziecko jednak by żyło?...
 
Łatwo zrozumieć matkę, która robi wszystko, aby ocalić córkę. Trudniej natomiast zrozumieć jak to jest możliwe, że od tylu lat Burzyński sprzedaje swoją wątpliwą i eksperymentalną metodę leczenia raka moczem.
 
Fascynująca wydaje się więc odpowiedź na pytanie jak długo lubelski alchemik będzie w dalekim Teksasie sprzedawał swój sen o cudownych właściwościach uryny.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości