Adalia Satalecki Adalia Satalecki
811
BLOG

600 MIEJSC PRACY ZA 100 TRUPÓW

Adalia Satalecki Adalia Satalecki Polityka Obserwuj notkę 13

                  Wyglądają jak pudełko po butach giganta utrzymujące się jakimś cudem na wodzie. Na szarym kadłubie napis: „ Honor i Ojczyzna”. I tak jak nad wejściem do gmachu urzędu rady ministrów w Alejach Ujazdowskich brakuje w tym napisie tylko jeszcze nazwy „ Bóg”.

            Okręt nazywa się „mistral”,. tak jak wiatr wiejący od strony Masywu Centralnego w kierunku Morza Śródziemnego. Ten kolos waży 21.000. ton, a w jego wnętrzu zmieści się 16 helikopterów,, 4 szalupy desantowe, 70 pojazdów w tym 13 czołgów oraz 177 członków załogi i blisko 500 żołnierzy.

            25 stycznia 2011 roku Francja podpisała kontrakt na dostawę do Rosji 4 „mistrali”. Dwa z nich miały powstać w stoczni Saint – Nazaire, a dwa inne już w Petersburgu. Z uwagi na wątpliwości Paryża i jego sojuszników, negocjacje trwały dwa lata. Według francuskiego ministra obrony to miał być największy kontrakt na dostawę broni nie zrealizowany jeszcze nigdy pomiędzy Wschodem i  Zachodem.

Wątpliwości dotyczące tego kontraktu zgłaszały już 3 lata temu Stany Zjednoczone i kraje Europy Wschodniej. Nie słyszałem nic o sprzeciwie Polski rządzonej przez Tuska. Obawy były zgłaszane przez Gruzję i dawne republiki bałtyckie byłego ZSRR, które obawiały się imperialistycznych ciągotek prezydenta Putina.

Wątpliwości dotyczące transferu najnowocześniejszych technologii pojawiły się również we Francji. Ówczesny prezydent, Nicolas Sarkozy ręczył jednak, że Francja dostarczy Rosji jedynie okręt bez wyposażenia. Putin miał wtedy zagrozić, że w takim razie będzie negocjował dostawę okrętów tego typu z Korei Południowej. Francuzi musieli się więc powoli zgodzić na to, że wyposażą „mistrale” w broń. Na szczęście NATO postawiło swoje twarde veto gdy chodzi o dostawę  systemów komunikacji, choć tak do końca nikt nie wie jak naprawdę z tym było...

Po co Rosja zaangażowała gigantyczne pieniądze na zakup francuskich okrętów? Wypowiedź dowódcy rosyjskiej floty nie pozostawiała w tym względzie żadnych wątpliwości:

- Pozwoli nam to operować na Morzu Czarnym w ciągu 40 minut zamiast tak jak dotychczas w ciągu 26 godzin – powiedział szef marynarki wojennej, robiąc w ten sposób wyraźną aluzję do rosyjskiej interwencji na terenie Gruzji w 2008 roku.

Tajemnicą pozostaje wymiar finansowy tego kontraktu. W dniu podpisania umowy prezydent Francji ograniczył się do enigmatycznej informacji, że porozumienie daje gwarancję pracy francuskiej załogi w wymiarze 6 milionów godzin lub 1.200 pracowników w ciągu 4 lat. Zapomniał lub może celowo pominął wówczas fakt, że Rosjanie zażądali od 20 do 40 procent stanowisk pracy w stoczni Saint – Nazaire dla swoich ludzi. Doświadczenia zdobyte we Francji mieli oni wykorzystać w stoczniach Petersburga.

W poniedziałek 17 marca 2014 roku Francja, ustami swojego ministra spraw zagranicznych zastanawiała się, czy po ziszczeniu się imperialistycznych ciągot Rosji na Krymie, może ona realizować kontrakt na dostawę militarnej floty. Pierwszy „mistral” któremu Rosja nadała imię „Władywostok” został już wodowany i rozpoczął swoje próby morskie. Ma on być dostarczony do końca tego roku. Drugi, ochrzczony już „Sewastopol” wpłynie na Morze Czarne w 2015 r.

Po zapowiedzi sankcji ekonomicznych, wśród francuskich stoczniowców pojawia się paniczne pytanie, co będzie, jeśli Francja naprawdę zrezygnuje z dostawy okrętów. W  przemyśle dotkniętym gigantycznym kryzysem oznaczać to będzie utratę 600 miejsc pracy. Nad Loarą nikt nie zastanawia się nad tym, czy 600 miejsc pracy we Francji warte jest 100 trupów na majdanie w Kijowie.

Pozostaje natomiast kwestią, co zrobić z niezwykle kosztownymi okrętami, gdyby Francja chciała naprawdę ukarać Rosję za jej okupację na Krymie. Podobno Moskwa zapłaciła już do tej pory 1,2 miliarda euro za budowę okrętów. Czy Paryż mógłby je zwrócić i przystosować okręty do własnych potrzeb? Bardzo wątpliwe. Rosjanie zażądali w ich konstrukcji specjalnych modyfikacji dotyczących np. ich własnych helikopterów bojowych.

Francuskie uwikłania finansowo – militarne względem Rosji nie zaczęły się od dziś. Pamiętamy przecież dostawę elementów francuskich  rurociągów do Rosji w momencie wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Indagowany w tej sprawie premier Francji powiedział, że jego polityka na wschodzie pozostaje bez zmian.

Obawiam się, że 30 lat później, w polityce francuskiej wobec Rosji nadal nic się nie zmieniło. Francja nie chciała umierać za Gdańsk, więc tym bardziej nie będzie się narażać w sprawie Krymu.

ps

Przy pisaniu tej notki skorzystałem z informacji zamieszczonych w 2011 – 2014 r. w  serwisie internetowym Le Figaro.

   

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka