Adam Laskowski Adam Laskowski
792
BLOG

W co gra szef CBA?

Adam Laskowski Adam Laskowski Polityka Obserwuj notkę 1

 

 

Swego czasu popełniłem tekst w znamiennym tytule, „ W co gra CBA?”. Nie ukrywam, że motywacją do jego napisania była drażniąca mnie nadaktywność służby będącej „dzieckiem IV RP” w kontrolowaniu wybranych polityków na potrzeby aktualnej sytuacji politycznej w kraju. W taki oto sposób rykoszetem afery zegarkowej Sławomira Nowaka dostało się chociażby Adamowi Hoffmanowi, który nie uiścił Urzędowi Skarbowemu zaległych 3000 zł podatku od pożyczki, której udzielił mu były Prezes KGHM Robert Pietryszyn czy Grzegorzowi Schetynie, gdy CBA nabrała ochoty by powęszyć troszkę w jego środowisku raz na zawsze wybijając mu z głowy jakiekolwiek zapędy wodzowskie pod nosem Donalda Tuska.

Odpowiedź na moje pytanie okazała się jednak zaskakująca i jakże inna od tej, jakiej wówczas oczekiwałem. Okazuje się, że sprawa jest wielowątkowa, zaś szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego Paweł Wojtuniuk poza ściganiem niewygodnych przeciwników politycznych jak gdyby nigdy nic pogrywa sobie na giełdzie inwestując w akcje już około 216 tysięcy złotych, co ujawnił w swoim zeznaniu majątkowym.

I co w tym złego raczy spytać nie jeden czytelnik, że ktoś sobie zarabia poprzez inwestycję w legalnie działające spółki notowane na giełdzie papierów wartościowych? A no nic złego pod warunkiem, że ten ktoś nie sprawuje funkcji szefa służby, która ma wpływ na ich funkcjonowanie, oraz posiada dostęp do informacji, do których dotarcia nie miałby szans, gdyby owej funkcji nie sprawował.

"Wielokrotnie miałem informacje, które mógłbym wykorzystać, grając na giełdzie. Ale taka aktywność nie przyszła mi nawet do głowy" twierdzi Wiceprezes PiS pełniący przed Wojtunikiem funkcję szefa CBA, widząc w zachowaniu swojego następcy konflikt interesów oraz podnosząc problem czy takie zachowanie możemy uznać za etyczne.

Informację na temat inwestycji Pawła Wojtunika jako żywo przypominają mi sprawę obiecującego arbitra piłkarskiego Huberta Siejewicza, którego to karierę sędziowską przerwały skłonności do hazardu a dokładnie zakładów bukmacherskich. Teoretycznie tych dwóch spraw nie powinno się łączyć w żaden sposób, bo przecież nie ten kaliber stanowiska, ani waga informacji nie ta. Fakt czy Wisła Karków strzeli Koronie Kielce gola, przed przerwą czy zrobi to po przerwie nie ma przecież większego wpływu na stabilność finansową kraju, oraz przyszłość finansową spółek notowanych na giełdzie papierów wartościowych. Istotna jest tu jednak reakcja na informację o haniebnym, co by nie było procederze. Hubert Siejewicz natychmiastowo został zawieszony w prawach arbitra i po dziś dzień nie jest uwzględniany w obsadzie meczów rozgrywanych pod patronatem PZPN. Sam Siejewicz nie przyznaje się do zrobienia czegokolwiek sprzecznego z obowiązującymi go zasadami twierdząc, że przecież obstawiał Radwańską, oraz ligowe rozgrywki hokeja na lodzie, nie zaś mecze piłkarskiej ekstraklasy. Nawet gdyby było prawdą co mówi, dla Wydziału Sędziowskiego działającego przy PZPN nie miało jednak żadnego znaczenia….

Jak się okazuje nawet najbardziej skostniała i przesiąknięta korupcją instytucja ostatnich lat, jaką jest Polski Związek Piłki Nożnej nie miał wątpliwości, co do szkodliwości czynu i konfliktu moralnego, jakiego dopuścił się arbiter z Białegostoku raz na zawsze skreślając go z listy sędziów, co w przypadku szefa służby antykorupcyjnej nie jest to takie oczywiste.

Zdaniem Przemysława Wiplera szef CBA powinien zrezygnować ze stanowiska twierdząc, iż przypomina to infoaferę, w której uczestniczyły spółki giełdowe. Trudno się z posłem Wiplerem nie zgodzić, bo obok takiej informacji trudno przejść obojętnie, nie odczuwając jednocześnie dyskomfortu moralnego.

Czy jesteście sobie wyobrazić analogiczną sytuację w USA, gdzie szef FBI czy inny wysoki urzędnik służby mającej wpływ na bezpieczeństwo gospodarcze kraju bezkarnie inwestuje pieniądze w sektorze, gdzie najcenniejszym towarem jest informacja, której on może być dysponentem?

Jeśli nie to będziecie musieli jakoś to przetrawić, oraz umieścić sprawę pomiędzy zwolnieniem Trynkiewicza, a złotem Kamila Stocha spychając je na drugi plan przy okazji najbliższego wydarzenia, które ponownie zawładnie przestrzenią medialną i uwagą śledzących ją telewidzów. Być może wydarzenia te będą na tyle ciekawe, że za kilka dni czy tygodni całkowicie o niej zapomnicie, co byłoby korzystne dla Waszego samopoczucia, oraz ekipy rządzącej, dla której krótka pamięć Polaków jest jedyną szansą na korzystny wynik w zbliżających się wyborach.

Może warto jednak zapisywać sobie pewne sprawy w pamięci telefonu z przypomnieniem na 25 maja 2014? Spróbujcie…zobaczymy, jakie będą tego efekty.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka