Czy rządzący nie przesadzają? Chyba raczej żyjemy w gospodarczej rzeczywistości z gatunku "regulatory capture"- sytuacji w której "regulowani" zdobyli po rpostu urzędy, co jest wcale nie trudne i w gospodarce- częste i problematyczne.
Opiszę sytuację z podwórka. Działam na jedym z rynków, nieważne jakim, na którym- obecnie wskażnik koncentracji przekracza 0,85 i sugeruje to całkowity monopol lub duopol, ew. oligopol. Nikomu nie życzę trafić na taki rynek ze swoimi usługami. Okazuje się to rynkiem koszmarnie trudnym, niemożliwym wręcz.
Polską gospodarką rządzą regulatorzy rynku- i to są po prostu wyniki, które można jedynie podać do wiadomości. Rosnący wskaźnik koncentracji HHI dla rynku na którym świadczę usługi wskazuje na utrwalanie się monopolu. Uprzednio jeden podmiot kontrolował 49,8 procent własności na rynku i przejął kolejne 36,8 procent (udział innego gracza na rynku). W sumie daje to udział rynkowy 86,5 %, o ile się nie mylę.
Gdyby jeszcze doliczyć lliczne marki w całym dużym regionie, kontrolowane pośrednio- to udziały "dominującego gracza" wychodzą zaskakująco w okolicach 90 % rynku- co daje wskaźnik HHI ponad 0,85. Chyba każdy ma problemy funkcjonując na tak zmonopolizowanym rynku- czegokolwiek. Państwo na przykład sprzedają jabłka, ze straganu pod gigantyczną hurtownią tirów pełnych jabłek: tak można porównać te proporcje.
Wskaźnik koncentracji jest wyjątkowo wysoki w skali kontynentu (podobne przypadki można jednak znaleźć na podobnym rynku dopiero w Meksyku), a ryzyko ekonomiczne dla konkurentów - jest duże. W całość wpłata się chyba- polityka, jak w coraz więcej stref, w których przed laty jeszcze jej nie było. W przeszłości wskaźnik HHI dla tego rynku kształtował się dramatycznie inaczej.
Można się dziwić takiej polityce, ale te przemiany tylko pokazują bardzo szybkie przemiany gospodarcze jakim ulegamy. Tekst ten piszę do "pamiętnika ekonomisty"- swojego kosztownego hobby.
