Adam Wielomski Adam Wielomski
59
BLOG

Wielomskich było dwóch?

Adam Wielomski Adam Wielomski Polityka Obserwuj notkę 6

Odkąd zacząłem zamieszczać swoje felietony na portalach internetowych, gdzie Czytelnicy mają możliwość komentowania czytanych tekstów pod tymiż tekstami, wielokrotnie spotykałem się z komentarzami, które można by przedstawić w formie następującego schematu:

Część A: „Wielomski pisze dobre i fajne książki z dziedziny myśli politycznej, szczególnie na temat zachodnioeuropejskiej prawicy, szczególnie francuskiej i hiszpańskiej”.

Część B: „Ten sam Wielomski pisze felietony, w których przeciwstawia się lustracji, jest publicystą prorosyjskim, wrogiem braci Kaczyńskich i Prawa i Sprawiedliwości”.

Z twierdzeń A i B wyciągany jest więc wniosek w rodzaju: „Jest dwóch Wielomskich – jeden piszący dobre książki z zakresu historii myśli politycznej i drugi piszący obrzydliwe felietony. Zapewne sam jest więc agentem SB, agentem rosyjskim, albo Żydem”.

W schemacie tym postawiona została bardzo ciekawa kwestia, a mianowicie pytanie: czy moja działalność naukowa, jako historyka myśli politycznej, łączy się z tym co piszę na tematy współczesnej polityki, czy też faktycznie nie ma jedno z drugim nic wspólnego i jest „dwóch Wielomskich”?

Istnieją dwie możliwości:

Możliwość A: jestem chory na schizofrenię i o godzinie 9.00 rano zasiadam przed komputerem i piszę 5 stron na temat filozofii politycznej Josepha de Maistre’a, Charlesa Maurrasa i Carla Schmitta. O godzinie 12.00 zamykam plik o nazwie „konserwatyzm.doc” i otwieram nowy o nazwie „agent.doc”, aby wyrzucić z siebie dwie strony pełne jadu w stosunku do antykomunistycznej prawicy, a szczególnie do jej obydwu liderów, czyli braci Kaczyńskich.

Możliwość B: to co piszę jako naukowiec i jako publicystyka pozostaje ze sobą w ścisłym związku. O godzinie 9.00 włączam komputer i piszę 5 stron na temat filozofii politycznej Josepha de Maistre’a, Charlesa Maurrasa i Carla Schmitta. O godzinie 12.00 zamykam plik o nazwie „historia.doc” i otwieram nowy o nazwie „teraźniejszość.doc”, po czym przekładam konserwatywną filozofię polityczną z XIX i XX wieku na dzisiejsze realia polityczne Polski A.D. 2009.

Która odpowiedź jest prawdziwa? Nie mnie sądzić czy jestem zdrowy psychicznie, czy też mam urojenia lub problemy z rozdwojeniem osobowości. Tym niemniej posiadam głębokie przekonanie, że pomiędzy moim pisarstwem z dziedziny historii idei politycznych, a moją publicystyką na tematy bieżące istnieje logiczna ciągłość. Tak jak pisząc o historii idei potępiam te rewolucyjne i wywrotowe - egalitarne, demokratyczne, wywrotowe, socjalistyczne, komunistyczne, tak potępiam je i w tej części mojej twórczości, która dotyczy problemów aktualnych.

Skąd więc biorą się pytania o „dwóch Wielomskich”? W moim przekonaniu, wynikają one z dwóch powodów:

Powód A: Jeśli idee z XIX wieku potraktuje się dosłownie jako współczesny program polityczny, to popadamy w skrajny radykalizm. Konserwatyści sprzed 100 czy 200 lat protestowali przeciwko ideom rewolucji, która działa się na ich oczach; my żyjemy w świecie, w którym ta rewolucja już się dokonała. Przepaść między „prawdziwą rzeczywistością” a światem empirycznym jest gigantyczna. To prowokuje postawy rewolucyjne. I tu tkwi różnica: konserwatyści sprzed 200 lat nie wykazywali postaw rewolucyjnych. Byli konserwatystami nie tylko z idei, ale i z mentalności. Ten drugi element wielokrotnie jest dziś gubiony, w związku z czym program kontrrewolucyjny przekształca się w… rewolucyjny. Dzisiejsi radykalni „lustratorzy” i „antykomuniści” w istocie są rewolucjonistami, którzy powołują się na konserwatywne idee. To rodzaj mutacji tradycyjnej prawicy, która zaraziła się prątkiem romantyzmu politycznego – a romantyzm zawsze był mentalnością świata rewolucji i powstań.

Powód B: polityka we współczesnym świecie opiera się całkowicie na mediach. To cywilizacja obrazkowa, hasłowa, gdzie nie prowadzi się głębszej refleksji nad istotą porządku politycznego. Rzuca się proste hasła-zaklęcia w rodzaju „komuch”, „faszysta”, „agent”, „klerykał”. Lud – rzekomo suwerenny – nie jest intelektualnie zdolny do lektury; jeśli nawet czyta, to nie rozumie co czyta. Niestety, procesy te objęły także prawicowych wyborców. Hasłowość polityki stoi na antypodach konserwatywnej mądrości politycznej, która opiera się na koncepcji społeczeństwa jako organizmu. Polityka medialna to czysty bizantynizm: kilku z przodu jedzie na koniach (rzuca hasła w telewizji), a reszta biegnie i wrzeszczy (telewidzowie). Konserwatywna mentalność polityczna zawsze była, jest i będzie wiedzą dla wąskich elit. Świat haseł-zaklęć to dogodne miejsce dla krzykaczy z lewicy, czy to niepodległościowej czy internacjonalnej.

Adam Wielomski
 

www.konserwatyzm.pl

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka