agama agama
841
BLOG

O nauczaniu słów kilka

agama agama Społeczeństwo Obserwuj notkę 25

Edukacja bardzo leży mi na sercu, a pod maksymą „takie będą Rzeczypospolite jakie ich młodzieży chowanie“ podpisałabym się obiema rękami. Część moich bliskich związanych była i jest zawodowo z nauczaniem: uczyła moja Mama, uczy Mąż, ja też przez krótki okres prowadziłam zajęcia dla studentów; wiedzę związaną z nauczaniem uzupełniają doświadczenia szkolne własne, moich dzieci (już im zdecydowanie bliżej niż dalej do końca obowiązkowej ścieżki edukacyjnej), jak również te zebrane od krewnych i znajomych.

Nie znam chyba nikogo kto by uważał że obecny system szkolnictwa w Polsce jest dobry i spełnia swoje zadanie. Posyła się do szkoły dziecko głodne wiedzy i chętne do nauki, po czym najdalej po kilku latach słyszy się od latorośli że szkoły nienawidzi a lekcje traktuje jak zło konieczne. Poziom wiedzy i umiejętności absolwentów systematycznie spada, coraz powszechniejsze stają się błędy językowe przyprawiające o oczopląs i ból głowy, a publikowanych w gazetach danych statystycznych nie rozumie prawie nikt.

PiS chce przeprowadzić reformę edukacji, a przeciw ich projektowi już jest zapowiedziany protest na najbliższy poniedziałek. Oczywiście nikt myślący nie ma złudzeń że najbardziej tego protestu potrzebuje kadra kierownicza 'wygaszanych' gimnazjów która straci ciepłe posadki, ale do udziału w nim nakłaniani są także rodzice uderzającymi w ich emocje hasłami w stylu że jeśli im zależy na wykształceniu dzieci to powinni przyjść. Przyjść i protestować bo przecież PiS chce rozwalić system edukacji; system który co prawda do tej pory nie działał najlepiej, ale właśnie zaczyna, co najwyżej drobnych poprawek wymaga. A PiS chce wszystko do góry nogami wywalić i zrównać z glebą, a konsekwencją tego będzie że wasze pociechy tumanami zostaną. Wobec takich haseł pewnie część rodziców się na proteście zjawi; rzeczywiście mało kto, obserwując skutki, ekhm, 'placówek edukacyjnych', jest fanem istniejącego szkolnictwa, no ale są zapewnienia opozycji że to właśnie teraz, po 17 latach od wprowadzenia gimnazjów ich znakomite efekty będą widoczne, a PiS, jak zwykle, chce wszystko rozpieprzyć. Do protestu nie dołączę, choć nie uważam projektu reformy edukacyjnej PiS za dobry – przede wszystkim dlatego że nie dotyka sedna problemu. System jest fatalny, ale to czy dziecko chodzi do klasy która nazywa się I gimnazjum czy VII podstawówki jest w gruncie rzeczy nieistotne. Uważam natomiast, że można łatwo i szybko to kształcenie poprawić, dokonując niedużych i niedrogich (!) zmian, które będą miały olbrzymi pozytywny wpływ na efekty nauczania: otóż należy wprowadzić nauczanie blokowe. Stawiam diagnozę, że przyczyna sieczki w głowach i luk w wiedzy absolwentów leży przede wszystkim w systemie lekcyjnym: biologia, historia, fizyka, polski, geografia, angielski, matematyka, chemia, przeplatają się ze sobą CODZIENNIE. Lekcja w założeniu ma być 45 -minutowa ale w rzeczywistości w najlepszym przypadku trwa minut 40, a na ogół średnio ok. pół godziny. Kto przy zdrowych zmysłach, z własnej woli się tak uczy??? Nikt. Każdy się kiedyś uczył we własnym tempie, np. gdy dziecko jest chore i nie chodzi do szkoły to nadrabia zaległości w domu. I co, nastawia sobie budzik na 45 min. żeby po tym czasie przerwać naukę biologii i zabrać się za historię?? Nie?? No właśnie. I jakoś tak się dziwnie składa, że już po 2-3 tygodniowej takiej nauce niepodzielonej na 'jednostki lekcyjne' dzieciak ma w głowie więcej niż jego rówieśnik uczęszczający w tym czasie do szkoły. Tak też wygląda tzw. edukacja domowa i jest to jednocześnie jedyny znany mi system z którego wychodzą młodzi ludzie niepozbawieni ciekawości świata, dociekliwości, spragnieni wiedzy i żądni jej zdobywania. Jeśli chcemy naprawdę zreformować system to wprowadźmy w szkołach nauczanie blokowe z jednoczesnym łączeniem przedmiotów które się zazębiają, np.: polski-historia, historia-geografia, geografia- biologia, biologia-chemia, chemia-fizyka, fizyka-matematyka, sztuka, język obcy. Długość cykli to rzecz do dyskusji – jedno-, kilkudniowe, a może tygodniowe? A może tego w ogóle nie narzucać tylko zostawić w gestii dyrekcji, niech obserwuje co się w danej szkole najlepiej sprawdza i reguluje to na bieżąco? Tak czy owak, żadnych 45 min lekcji i 8 wzajemnie wymieszanych przedmiotów dziennie; jedynie jeden blok przedmiotowy. Nauczanie matematyki (którego tragiczny poziom w polskich szkołach to temat na osobną notkę) można by uczynić sensowniejszym i bardziej atrakcyjnym np. łącząc je w jeden blok z fizyką. Łatwo byłoby wtedy wyłożyć w przystępny sposób podstawy nawet dość zaawansowanej matematyki w rodzaju rachunku różniczkowego zestawiając je z omawianiem kinetyki ruchu punktu materialnego i wprowadzić pochodną funkcji przy okazji wyjaśniania takich pojęć jak prędkość czy przyspieszenie. Zainteresowanym przedmiotami ścisłymi dałoby to sposobność powiązania „nudnej teorii“ z praktyką, a humanistom nie tylko pomogłoby zrozumieć pozorne sprzeczności zawarte w paradoksach Zenona z Elei ale także pozwoliłoby dostrzec przydatność nauk ścisłych w życiu codziennym.  Inny przykład: omawianie polskiej literatury okresu romantyzmu w oderwaniu od realiów historycznych jest absurdem -  koniecznie trzeba to połączyć z cyklem historii na temat rozbiorów, epoki napoleońskiej i Powstania Listopadowego.

Jestem głęboko przekonana że pozytywne efekty tego typu zmian przyszłyby bardzo szybko i byłyby widoczne już po roku takiego kształcenia. 

agama
O mnie agama

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Społeczeństwo