Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
345
BLOG

Zestronicowali mi się do środka...

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Rozmaitości Obserwuj notkę 10

Skoro prowadzi się „akcję protestacyjną” polegającą na czasowym zawieszeniu pisania (i, w moim przypadku, komentowania) na salonie24 to warto jeszcze napisać dlaczego.

 

Na pewno nie dlatego, żeby spowodować szturm dziesiątek tysięcy moich czytelników, spragnionych jak kania (sic!) dżdżu mojej kolejnej notki, ale raczej po to, żeby po prostu, w ramach demokracji, która jak wiemy, teoretycznie daje prawo do głoszenia wszelkich poglądów, o tyle praktycznie sprowadza je do nieskrępowanej wolności głoszenia głupot, napisać co myślę.

Na początek pewna przypowieść:

Jak zapewne większości ludzi (znacznej części po pewnym zastanowieniu, ale jednak) wiadomo, na świecie istnieją różne odmiany hamburgerów. I różne filozofie (praktyki biznesowe) ich podawania. Można spożyć burgera z A&W, Burger Kinga albo pójść do MacDonalda. Porównanie, przeprowadzone za pomocą kubków smakowych, stawia wyżej tego z A&W od tego z Burger Kinga i powoduje atak paniki na wspomnienie MacDonalda. Przynajmniej dla ludzi, którzy uważają jedzenie za coś więcej niż mechaniczną czynność dostarczania paliwa do organizmu.

Zarobki właścicieli franczyz i franczyzobiorców ww. marek kształtują się jednak w odwrotnej kolejności do walorów smakowych. I dlatego pewnie jest u nas ponad 300 MacDonaldów (184 franczyzy), 26 Burger Kingów (tylko Amrest) i dokładnie 0 A&W i tyleż samo, np. Wendy’s (oczywiście sprawa jest nieco bardziej skomplikowana, ja upraszczam).

Salon podkreślany kontekstowo, stronicowany, bombardujący treściami reklamowymi również w treściach polecanych („Salon24 poleca: Tel Awiw. Aktywuj słońce. Lot + Hotel = oszczędność”) nigdy nie był blogerskim odpowiednikiem paryskiego Tour d’Argent, tym niemniej ma pewne ambicje. Np. bycie Burger Kingiem a nie frytami z Maca.

Jest jednocześnie jednym z niewielu miejsc, gdzie jako – taka wymiana poglądów i opinii (innych niż: ja cię uważam za sukinsyna, złodzieju, potomku idioty) politycznych ma miejsce, chociaż z reguły dość spolaryzowana a przez to powierzchowna. Jest też miejscem, gdzie można po prostu przeczytać dużo interesujących wpisów o dużej ilości interesujących spraw, nie tylko o polityce, chociaż oczywiście to ulubione zajęcie Polaków.

Dlatego też jakoś przeżyłem wprowadzenie słupów ogłoszeniowych (blogi publicystów i polityków nigdy nie odpowiadających na komentarze), tolerowanie „miszczów” z 100 000 komentarzy (99 990 obrażliwych, 10 – „jestem szykanowany”) i zerową ilością notek, te wszystkie ad-bannery, adminów zwijających z powodu niedźwiedzi (widzi-misie), pisanie do tychże adminów na Berdyczów i adminów-blogerów.

Osłupiałem dopiero przy stronicowaniu, i to nie z powodu samego gołego faktu stronicowania, ale przeczytanej opinii jednego z blogerów (nieważne, którego), że on, parafrazuję, popiera, bo wydaje mu się, że autor stawia tezę/tezy na początku a potem „tylko” rozwija, argumentuje i uzasadnia, więc właściwie poza pierwszą stronę nie ma co czytać.

Oczywiście, brak stronicowania niekoniecznie pomaga w rozwijaniu umiejętności czytania argumentów i konstruowaniu własnych, jednak jak widać, stronicowanie zachęca do ślizgania się po powierzchni wpisów, co i tak jest powszechne.

Jednak „tu punctum kładę”. Poprzednie wynalazki dokonywane w celu zwiększenia przychodów oraz maksymalna (to jest w znacznej mierze jednostronna) polit-poprawność S24, nawet arbitralna zwijka i odebranie możliwości banowania zdalnego (czyli de facto kontroli nad własnym blogiem) nie godziły w jakość dyskusji bezpośrednio.

Rozumiem, jako „absolwent wielu fakultetów”, ekonomicznych zresztą, że spółka administrująca salonem24 została powołana w celu zarabiania pieniędzy, jak to ipso facto spółki kapitałowe (mnożą kapitał ;-). I że zwykle jest tak, że w pewnym momencie w usługach profesjonalnych w relacji wykonawca – klient pojawia się element kompromisu, i, że ja nie jestem klientem salonu24, tylko reklamodawca. Tylko, że społeczna odpowiedzialność każdego przedsiębiorcy, nie tylko tego salonowego, polega na tym, iż nie bierze on udziału w „planie zatykania trąby”. Również dlatego, że bez wolności intelektualnej (czyli intelektualnego rozwoju) nie ma również tzw. kasiorki (w długim okresie).

Chyba, że chodzi o to, żeby podstawowym contentem salonu24 były „słitfocie wrzucone przez ciocię Klocię”. No to w takim razie przepraszam, zachowałem się jak szczeniak i będę spał od poły.

 

Krzysztof Rogalski

PS. Powstrzymanie się przez tydzień od pisania i komentowania w moim wykonaniu jest tylko, rzecz jasna, gestem. Który niniejszym, brekekekeks, etc.

PPS. Jakby mnie zwinęli na Łubiankę, to niniejszym informuje, żem niewinny, a jeno @legionnaire mnie namówił i omamił...

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości