Na szybko i na kolanie piszę, więc krótko i do sedna sprawy.
Mamy kilka opcji obecnie:
- Cierpliwie poczekać na policzenie głosów w komisjach, zgadzając się na przeliczenie ręczne. Opcja ta ma to do siebie, że podejrzenia o dosypywanie głosów i drukowanie wyniku będą rosły jak logarytm z długości przeliczania. Wybory będą kontestowane z lewa i prawa i nikt nie zgodzi się z ich wynikiem. Generalnie, jedyna zaleta tej opcji to ograniczenie kosztów.
- Powtórzenie wyborów samorządowych. Nastąpi wtedy zmęczenie materiału i frekwencja będzie na poziomie tej zwyczajowej w drugich turach wyborów tj. 20-25%, jeśli nie gorzej. W dodatku bez żadnej gwarancji, iż nie powtórzy się cyrk informatyczny, a więc znowu pytania o rzetelność wyborów będą się powtarzać. Skończy się dalszym betonowaniem układu. Dodatkowo, dwukrotne zwiększenie kosztów.
- Powtórzenie wyborów i przeprowadzenie ich razem z przyspieszonymi parlamentarnymi i prezydenckimi. Rezultatem będzie, być może, dość zacna frekwencja, ale konsekwencje w postaci półrocznej kampanii nienawiści oraz ponownie braku gwaracji sprawnego systemu informatycznego (w pół roku to sobie można... sznurówki przewlec w butach, zwłaszcza gdy mówimy o naszej zacnej administracji wszelkiej maści). Ograniczenie kosztów okupione będzie uber-komplikacją głosowania. Już dzisiaj było to do 35 kartek, z Sejmem, Senatem i Prezydentem będzie niemal dwa razy tyle. Tzw. normalny człowiek się nie połapie za bardzo i w rezultacie głosów nieważnych bedzie 20% do 40%.
Jednym słowem, ta sama niewąsko wspaniała koalicja, która zafundowała nam dyplomatyczny zugzwang jakiś czas temu (a właściwie szereg zuzgzwangów, podlanych sosem z najlepszego na świecie prezesa klubu sportowego cum ministra), funduje kolejny pat, tym razem jest to pat demokratyczny. A w tej grze w sytuacji braku ruchu przegrywa tylko demokracja.
Tak więc, niezależnie od wybranej opcji ucieszą się (niekoniecznie w tej kolejności): premiera lek. med. Kopacz, vicepremierał Piechociński, oraz znany piewca stanu wojennego oraz W.W. Putina, niezłomny stróż wartości wolnorynkowych mgr Korwin-Mikke. To, czy ucieszy się doktor praw Kaczyński, jest opcjonalne (nie w pakiecie).
O złotousty Sienkiewiczu, swojego naddziada spadkobierco godny...
Tylko kraju szkoda.
Krzysztof Rogalski