Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski
442
BLOG

Je ne suis pas Charlie mais jolie idiote non plus!

Krzysztof Rogalski Krzysztof Rogalski Polityka Obserwuj notkę 4

Trwająca na temat dopuszczalności akcji i reakcji przypadku Charlie Hebdo zaczyna mnie trochę irytować. Dyskutujemy i relatywizujemy zarówno rysowników jak i morderców (czyli osób które dopuściły się tzw. zabójstwa kwalifikowanego, w przypadku naszym mamy do czynienia z zaistnieniem jednocześnie wielu kwalifikacji na raz). A sprawa jest prosta i można ją doprawdy wyłuszczyć w trzech punktach:

Obraza uczuć religijnych jako modus operandi jakiejkolwiek grupy, publikacji, wydawnictwa, medium, etc. nie powinna mieć miejsca;

Morderstwo, niezależnie od podstawy jego kwalifikacji miejsca mieć nie może.

Jednym (jedynym?) z powodów istnienia państwa powinno być utrzymywanie monopolu na stanowienie prawa i używanie przemocy na określonym terytorium. Przynajmniej w myśl klasycznej weberowskiej definicji, nie odważę się zresztą pójść dalej.

A więc, logicznym wydaje się, że drogą przymusu państwo dążyć winno do tego, aby nie zaistniały sytuacje w których jego mieszkańcy (niekoniecznie obywatele, proszę zwrócic uwage) oraz inni, przebywający na jego terytorium przedstawiciele gatunku homo sapiens uciekają się do bezpośredniej fizycznej albo pośredniej, psychicznej przemocy. Najprostszą drogą do przeciwdziałania takim sytuacjom jest zbudowanie systemu nakazów i zakazów, które egzekwowane będą, paradoksalnie, siłą.

Państwo, które nie potrafi w sposób właściwy sformułować owego systemu nakazów i zakazów skazane bedzie na odpowiadanie aktem bezpośredniej agresji na akty bezpośredniej lub pośredniej agresji skierowanej przeciw jego obywatelom i/lub mieszkańcom, również przeciwko osobom czasowo przebywającym na jego terytorium.

Skoro aparat państwowy jest aparatem przymusu i opresji (a jest), to oczekuję, iż za zabrane mi pieniadze będzie skuteczny. W jaki sposób, średnio przeciętnego obywatela interesuje.

W przypadku Francji, wyszło na to, że państwo jest, z przeproszeniem uczciwszy oczy czytelników, głupim wujem. Dyskusja powinna więc raczej pójść w kierunku dopuszczalnej skali i zasięgu przymusu instytucjonalnego w celu utrzymania monopolu przemocy (nie ma co ubierać w piękne słówka) a nie popięknodusznej dyskusji, o tym gdzie są granice naszej osobistej wolności.

Granic mojej osobistej wolności nie wyznacza drugi człowiek ale opresyjny aparat przymusowej instytucji państwa, a skoro podjął się tej roli, rozumiem, ze zawarliśmy kontrakt, który od niego wymaga, aby tę rolę spełniał efektywnie i skutecznie.

Ale nie oczekuję od nikogo, nawet od koryfejów i prestidigitatorów instytucji państwa oraz innych nieoskrobanych zoili medialnych, dojrzałości umysłowej potrzebnej do podjęcia takiej dyskusji. Ani w Polsce ani we Francji.

Krzysztof Rogalski

Widzę, że trzeba jaśniej napisać 1. Dyletant to nie to samo co ignorant. Tylko ignorant tego nie wie. 2. Ponieważ podpisuję się imieniem i nazwiskiem, jestem TY tylko dla tych, którzy mnie znają z realu. 3. Pewnie, że banuję, również zdalnie. Nie ze wszystkimi chcę rozmawiać. 4. Stosuję maść na trolle, więc niech notoryczni zadymiarze nie będą zdziwieni, ze drzwi zamknięte.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka