Więc śpiewa żeby ją dostać.
Przeczytałem właśnie wywiad z dr hab. Pawłem Śpiewakiem (jest profesorem kilku uczelni i jednego instytutu, ale w Belwederze u Prezydenta jeszcze nie był) z przedostatniego numeru W Sieci (02/03/2015). Wywiad jest kuriozum. Zakładam, że interlokutowany profesor dokonał jego autoryzacji. Jest jednocześnie kwintesencją bezczelności i hucpy prezentowanej prze elyty postpeerelowskie.
Mianowicie ni mniej ni więcej, stwierdza on, że:
- Wprawdzie Komorowski nie ma jeszcze programu, ale Śpiewak wie, że on lepiej wie co robić
- Platforma, żartobliwie zwana Obywatelską potrzebuje Komorowskiego, aby ją prowadził i dlatego trzeba wybrać Komorowskiego na Prezydenta
- Komorowski jest gigantem a Duda „technicznym nikim”
- Śpiewak nic w Dudzie nie widzi, wszystko widzi w Komorowskim
- Duda jest stary duchem, w przeciwieństwie prawdopodobnie do Komorowskiego
Jednym słowem, jakbym słyszał slogan „Partia z Narodem, Naród z Partią”. Co dobre dla PO, dobre dla Polski. Kto uważa inaczej – a priori nie ma racji. Śpiewak zbywa nonszalancko wszystkie nie pasujące mu pytania. Dla niego najlepszym prezydentem, gigantem na miarę Piłsudskiego chyba, jest Komorowski, a Schetyna posiada znakomitą, prawdopodobnie intuicyjną, znajomość tajników polityki międzynarodowej i będzie również, po wygraniu bitwy jamników pod dywanem, najwspanialszym premierem. Tak, tak jedenastodniowi historycy i preziowie klubów piłkarskich to najlepsi kandydaci do dynamicznego zarządzania krajem.
Jednym słowem, jeden kretynard z habilitacją promuje innych kretynardów „bo są najlepsi, z tego powodu właśnie że są świetni a poza tym z Platformy, i dlatego są najlepsi bo Platforma najlepsza jest”.
Wybaczą Państwo, dr hab. Paweł Śpiewak przekonuje mnie, że ludzie kompromitujący się na każdym kroku, tak w kraju, jak i za granicami kraju, kompromitujący Rzeczypospolitą (i ja tu nie mówię o jakimś tam chodzeniu po krzesłach), są lepszymi Fajnopolakami od wszystkich innych i to ich najwyższa kwalifikacja. Śmiech na Sali.
Nie dziwię się, że zrobienie tej habilitacji zajęło mu 16 lat.
A teraz chyba bardzo ale to bardzo chce na ten belwederski tytuł zapracować. No i co, Orwella o lewicowych brytyjskich publicystach mam tu zacytować, czy jak? Bo mi się ciśnie.
Krzysztof Rogalski