Zimą papugi są przygnębione, zwłaszcza Arnold, który siedzi nastroszony i układa haiku o słońcu i tropikalnym lesie. Polinezję trudniej wyprowadzić z równowagi. Nie sprawi tego byle pogoda, ale nawet Poli rozrabia znacznie mniej. Z mojego punktu widzenia nie jest nawet tak źle, straty w domu są mniejsze niż zwykle. Przykro jednak patrzyć na zdehumorowane ptaszyska. Ostatnio Arni dał mi do zrozumienia, że to wszystko moja wina, ten brak słońca i ziąb. Powinienem być bogaty i spędzać zimę w tropikach, naturalnie razem z nimi. Co prawda to prawda.
Dziś papuzi splin nieco zelżał z powodu wizyty pewnego dżentelmena we fraku:
[dk]
A tu: - dramatyczny opis jak to nasz rysownik kąpał się w zaspie. Doprawdy wstrząsające!