Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka
114
BLOG

Strefy wpływów i teatr wojenny OD CZASU DO CZASU

Albatros ... z lotu ptaka Albatros ... z lotu ptaka Polityka Obserwuj notkę 0

Pobożne życzenia : NIECH NA ŚWIECIE WSZĘDZIE WOJNA BYLE POLSKA WIEŚ ZACISZNA I SPOKOJNA jak w WESELU Stanisława Wyspiańskiego nie są możliwe WE WSPÓŁCZESNYCH CZASACH.

https://www.youtube.com/watch?v=Kgn8AsLJoYE

Byle polska wieś zaciszna , byle polska wieś spokojna

https://www.youtube.com/watch?v=ZHCfmjGEYqw

niech na całym świecie wojna byle polska wieś zaciszna byle polska wieś spokojna


Trzeba dobrze wybierać prawdziwych PRZYJaCIÓŁ bo wtedy z WROGAMI można sobie poradzić WESPÓŁ ZESPÓŁ.

https://niezalezna.pl/392220-Niech-na-calym-swiecie-wojna

Niech na całym świecie wojna…

„... byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna” – powiada Dziennikarz w „Weselu” Stanisława Wyspiańskiego, a ponieważ ani sam autor, ani stworzona przez niego postać nie byli naiwnymi marzycielami, to zdanie musi brzmieć przewrotnie, zwłaszcza że zaledwie 13 lat później świat ogarnęła wielka wojna, jak ją wówczas nazywano, a o którą wszak modliło się wielu Polaków upatrujących w niej nadzieję na odrodzenie państwowości. Historycy twierdzą, że tak naprawdę nikt tej wojny nie chciał, a z drugiej strony w zmęczonej dostatkiem i bezideowością Europie panowało podskórnie oczekiwanie jakiegoś powszechnego wstrząsu, który wszystko zmieni. I zmienił.


Jerzy Lubach | Niezalezna.PLKażda dosłowna analogia historyczna ma słabe strony, jednak dziś znajdujemy się w podobnej sytuacji. Powszechny w świecie Zachodu dobrobyt doprowadził do konwulsji ideologicznych w iście bolszewickim stylu, które podkopują fundamenty kultury i cywilizacji. Tajemnicza pandemia zniewoliła masy ludzkie, zamykając je w prywatnych więzieniach własnych mieszkań i stawiając pod znakiem zapytania wszelkie plany na coraz bardziej niejasną przyszłość. I właśnie wtedy dwa imperia intensyfikują swoje działania mogące prowadzić do nowej wielkiej wojny. Rosja gromadzi potężne siły na granicy i tak już krwawiącej w wyniku wojny hybrydowej Ukrainy, a nadal komunistyczne Chiny coraz otwarciej grożą atakiem na Tajwan. Jedni i drudzy liczą na wielokrotnie już przez siebie wykorzystaną bierność Zachodu, który za wszelką cenę chce nadal udawać, że żadnej wojny nie ma. Tak samo było w roku 1920, gdy nikt nas nie wsparł w wojnie z najazdem rosyjskim w barwach komunizmu. Nikt – poza Ukrainą.

Rosyjska strefa wpływów?

21 kwietnia minęła zupełnie niezauważona 101. rocznica podpisania w Warszawie umowy między Polską i Ukrainą znanej jako pakt Piłsudski-Petlura. Ubiegłoroczna setna rocznica miała być uroczyście obchodzona, była szansa na wykorzystanie jej do przełamania wzajemnych, historycznie uwarunkowanych pretensji i żalów. Ogłoszenie pandemii pogrzebało wszystkie te zbożne zamiary. Nie było wspólnej defilady Wojska Polskiego i Armii Ukraińskiej 8 maja w Kijowie jak w 1920, co przypomniałoby prawdziwe braterstwo broni naszych narodów.

A gdy piszemy o tym, że Polska musi stanąć ramię w ramię z zagrożoną bezpośrednią agresją Rosji Ukrainą, natychmiast odzywa się rosyjska V kolumna szermująca bezwstydnie tragedią wołyńską, byle tylko na zlecenie Moskwy skłócić w krytycznym momencie Polaków i Ukraińców. Veto! Nie będzie Moskal mający na koncie mord katyński i tragedię smoleńską dyktował nam, że mamy się nie wtrącać w sprawy Ukrainy, bo leży ona w jego sferze wpływów. Otóż właśnie musimy przyłożyć wszelkie siły w obronie niepodległości i integralności terytorialnej Ukrainy, by samemu nie znaleźć się w uznawanej przez zachodnich sojuszników „rosyjskiej strefie wpływów” jak w Jałcie w 1945 r. Profesor Andrzej Nowak wydał niedawno książkę „Pierwsza zdrada Zachodu”, gdzie opisuje, jak już w 1920 r. Anglia i Francja gotowe były nie tylko Ukrainę, ale i Polskę poświęcić dla dobrych stosunków z Rosją, choćby i bolszewicką.

Braterstwo broni

W moim filmie „Trudne braterstwo” z 1997 r. o sojuszu polsko ukraińskim wybitny historyk brytyjski prof. Norman Davies mówi o demonstracjach w Londynie po odwojowaniu przez Piłsudskiego i Petlurę stolicy Ukrainy – Kijowa pod hasłem „Ręce precz od Rosji!”. I opowiada o swoich walkach z brytyjskimi kolegami niechcącymi i dziś zrozumieć, że Ukraina nie jest częścią Rosji. W 2008 r. Zachód podobnie potraktował rosyjską agresję na Gruzję i tylko Lech Kaczyński zorganizował wyprawę ratunkową do Tbilisi. W ciągu kilku godzin przekonał do tej wyprawy przedstawicieli kilku państw naszego regionu, które na własnej skórze zaznały panowania Rosji i wspólnie z Polską solidarnie doprowadziły do ocalenia Gruzji przed całkowitą okupacją rosyjską. Przypomnijmy, byli to prezydenci Ukrainy właśnie, Litwy, Estonii i premier Łotwy. A w chwilę potem przedstawiciel Zachodu, prezydent Francji, poleciał do Moskwy, by podżyrować zdobycze Putina – po dziś dzień 25 proc. terytorium Gruzji jest okupowane przez Rosjan. To jest solidarność á la UE. Ta sama, która kieruje Niemcami dążącymi za wszelką cenę do ukończenia wspólnie z Rosjanami Nord Streamu 2, czyli noża w plecy niepodległości Ukrainy.

Nie bez powodu nazwałem swój film „Trudne braterstwo”. O ile bowiem wiara Mickiewicza w istnienie „przyjaciół Moskali” okazała się iluzją, o tyle Ukraińcy, czy się to nam lub im podoba, czy nie, faktycznie są naszymi najbliższymi pobratymcami, nawet pamiętając o tym, że pierwszą wizytę w Kijowie złożył zbrojnie w 1015 r., uderzając nieistniejącym wtedy Szczerbcem w również jeszcze nieistniejące Złote Wrota, Bolesław Chrobry. Mało kto wie, że ukraińscy Kozacy stanowili zarówno znaczącą część wojsk polskich na Kremlu w 1610 r., jak i podczas wiktorii wiedeńskiej. A w tym roku mamy monumentalną, 400. rocznicę jednego z największych zwycięstw w dziejach Rzeczypospolitej, bitwy pod Chocimiem, w której obok armii Korony pod hetmanem Janem Karolem Chodkiewiczem walny udział mieli Kozacy hetmana Petra Sahajdacznego. Nasza wspólna armia w sile 25 tys. zbrojnych pokonała 100-tysięczną armię turecką, na zawsze odwracając zagrożenie z tej strony dla Rzeczypospolitej.

Ta wojna będzie i u nas

Po obu stronach granicy żyją ludzie, którzy pragną prawdziwego pojednania polsko ukraińskiego, a przynajmniej by braterstwo stało się mniej trudne. Współscenarzystami mojego filmu byli młodzi wówczas historycy ukraińscy: Bohdan Hudź i Wiktor Hołubko, którzy walczyli o odrzucenie przez historiografię ukraińską perspektywy moskiewskiej. Kiedy grzebałem w kijowskim archiwum filmowym, materiały o Józefie Piłsudskim były sygnowane po rosyjsku: „Piłsudskij, faszystskij diktator Polszy”! Także dzięki działalności tych ukraińskich uczonych to określenie jest dziś tylko historycznym świadectwem sowieckiej propagandy. Także w Polsce są siły, które codzienną żmudną pracą przyczyniają się do przełamywania prawdziwych i suflowanych przez Kreml problemów między Polską a bratnią Ukrainą. Największym bodaj fenomenem jest tu przemyski Południowo-Wschodni Instytut Naukowy utworzony w 1990 r. przez doktora habilitowanego historii Stanisława Stępnia. Ta unikatowa w Polsce instytucja wniosła po prostu bezcenny wkład w sprawę polsko ukraińskiego pojednania, przede wszystkim poprzez publikowanie materiałów źródłowych i prac naukowych zgłębiających te trudne tematy sine ira et studio. Bez pomocy ludzi związanych z instytutem, jak polski historyk, Ukrainiec dr Aleksander Kolańczuk, mój film nie miałby pełnego wymiaru. Kilka dni temu wyszła kolejna cenna publikacja tej wspaniałej placówki – „Sojusz polsko ukraiński 1920 roku. Refleksje nad przeszłością – myśli o przyszłości”. Jest to praca zbiorowa prezentująca i badania historyczne, i myśli o tym, co czynić, by nasze braterstwo stało się mniej trudne, autorstwa zarówno Polaków, jak i Ukraińców, w tym mój tekst o zmarłym niedawno Przyjacielu, Mirosławie Rowickim, twórcy „Kuriera Galicyjskiego”, świetnego pisma wydawanego we Lwowie.

Wróćmy do tytułowego tematu – nie ma takiej możliwości, by w obliczu wojny tuż za naszymi granicami polska wieś i miasta były bezpieczne, bo „to nie u nas”. Napaść Rosji na Ukrainę jest wypowiedzeniem odłożonej w czasie agresji na Polskę. Na internetowe zaczepki ruskich trolli (niestety, najczęściej polskiego pochodzenia) typu: to co, mamy się bić o banderowską Ukrainę? – odpowiadam: tak! Po co tworzyliśmy litewsko-polsko ukraińską brygadę w Lublinie – dla dekoracji? Ruska V kolumna chce nas zastraszyć potęgą Moskwy, ale nasza historia uczy nas, że wielokrotnie stawialiśmy jej skuteczny opór. Jak w starym powiedzonku – Polak nie pyta, ilu jest wrogów, tylko martwi się, gdzie ich pochować!

Zakorzeniony w historii Polski i Kresów Wschodnich. Przyjaciel ludzi, zwierząt i przyrody. Wiara i miłość do Boga i Człowieka. Autorytet Jan Paweł II

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka