Maciej Stuhr ma ostatno dużo roboty, wywiad za wywiadem, gdzie on już nie był, aby ogłosić swoje męczeństwo...Ostatnio widziany był w pr. "Kocham kino". Nie powiem, ciekawie prawił, że trzeba spojrzeć we własną przeszłość obiektywnie czyli negatywnie, bo taka jest historia (jakbym czytał Michnika), że trzeba przejść katarsis, że to musiał zrobić, aby te zło znowu się nie powtórzyło...
ok, to niech coś powie o postPZPRowskich elitach, wie chyba sporo, o donosicielach i świniach ze światka artystycznego PRLu...niech wypyta tatusia jak się stali gwiazdami PRL z Wajdą na czele...ale jakoś to dziwne bo plując na PRL musieli by pluć w swoje gniazdo...niech zapyta Michnika jak załatwił sobie z generałem ciepłą posadkę głównego redaktora Polski za lata "cierpienia i walki"...niech pan Marcin zrobi film o Michniku na kształt "The Social Network"...wtedy powiem, że w IIIP jest wolność słowa...
A wracając do wywiadu wszystko było ok do ostatniego zdania... Na słowa pani Torbickiej, że tysiące młodych Polaków chciałoby być dzisiaj Maciejem Stuhrem" odrzekł..."i żydem"...hahaha...ci chcący być Maciejem Stuhrem właśnie raczej nie mieli by nic przeciwko, więc raczej nie trafiony żart ... lepszy nastąpił po wywiadzie...kolejnym gościem programu był dyrektor artystyczny Plus Cameraimage pan Żydowicz :-) ...no ale wiadomo, mohery mają inne poczucie humoru.
