Powiedzcie mi dlaczego ja, gdy słyszę słowa Jarosława Kaczyńskiego to rozumiem go bez słów?
Powiedzcie mi dlaczego ja, gdy szarą twarz prezesa widziałem na zgliszczach, byłem tam z nim w trwodze zakrywając usta wierzchem dłoni?
Powiedzcie mi dlaczego ja, gdy syreny zawyły i miasto stanęło ukrywałem wstydliwie łzy, powietrze było jak ołów?
Powiedzcie mi dlaczego ja, zawsze pamiętam że byłem w swym domu wokół moich i swoim, a o tych co nie rozumiałem, mówiliśmy …oni?
Powiedzcie mi dlaczego ja, słów gładkich nauczyłem się nienawidzić, bo tłumaczą mi przyjemnie to, czego nie mogę zrozumieć?
Powiedzcie mi dlaczego ja, zakryłem twarz i nie było mnie tam gdzie dwóch ściskało się brodząc w swej dozgonnej przyjaźni?
Powiedzcie mi dlaczego ja, wprost genetycznie odrzucać zacząłem to, co uczeni wszelkiej maści pokazują jako prawdę?
Powiedzcie mi dlaczego ja, chcę słyszeć słowa o zaprzaństwie, a odwracam głowę od urzędów wysokich ?
Powiedzcie mi dlaczego akurat ja?
Nie rozumiem.
(także na http://niunius1967.blog.onet.pl/)